Janusz Szuber

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1792
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

Mgła

Jaskrawy błękit i twarde zaorane brązy
Listopada. W mijanym obejściu kopiec kiszonki
Przykryty folią. Sylwetki gór na południu
Jakby się dopiero formowały z matowej materii,
Na postrzępionych obrzeżach nasyconej jasnością.
Wypatrując łabędzi, zimujących tu,
Ogromnych śnieżnych piwonii dryfujących z prądem,
Jechaliśmy wzdłuż rzeki. Cerkiew w Międzybrodziu
Świeciła jeszcze wapienną bielą
Przez czarnoskóre pręty gałęzi. I raptem
Połknęło nas mleczne, gęstniejące nic,
I tylko źrenice świateł przeciwmgielnych
Tuż nad asfaltem. Sobie opowiadać siebie.
Jakby się było bielą, brązem, błękitem i czernią,
Smakując słodycz i cierpkość dźwięków,
Przyjmując ból i miłość, i umieranie.
Nie-sobie opowiadać nie-siebie.
Albo: śnić się sobie. Być śnionym.
Z nie-sobą w sobie.
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1792
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

Symultanka

Zbigniewowi Herbertowi


W szachy, nie wiedzieć czemu,
Grywaliśmy na półpiętrze: drewniany
Podest, rzeźbiona galeryjka z lambrekinem
Cierpliwie tkanym przez pająki – tam

Nogi nieżywych komarów jak druciki
W przepalonej żarówce, mumie kruche
Much i tafty spłowiałe motyla.
Za stołek służył mi zazwyczaj

Kałamarz z drzewa i dykty – atrapa
Reklamująca atrament, kiedyś w księgarni dziadka,
Teraz współlokator strychu razem
Z pudłami rysików i stertą nutowego papieru.

Bo księgarnia oprócz papeterii, czasopism i książek
Miała osobny pokój tak zwany muzyczny
Gdzie płyty, płaskie jak karnawałowy szapoklak,
Poddawano torturom patefonowej igły

I pianino błyszczące lakierkami tenora.
Graliśmy, prawdę mówiąc, marnie,
Pochyleni nad szachownicą, udając
Przed sobą wytrawnych graczy, studenci

Bodajże czwartej klasy szkoły podstawowej,
Tytułujący siebie nawzajem „arcymistrzu”
Aby po skończonej partii wrócić do śledzenia

Zaczajonych w pokrzywach czerwonoskórych
O podrapanych łydkach i łukach ze sklejki.
Ostatnio zmieniony sob 10 lip, 2021 przez Vesper, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1792
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

Próba dębu


Nie umiem, choćby w przybliżeniu,
określić jego wieku: rosły, nieco asymetryczny
dąb, tuż przed Łukawicą, na samym zakręcie
drogi do Manasterca i Bezmichowej.
Mijając go, za każdym razem trzykrotnie
włączam sygnał albo pozdrawiam uniesieniem
ręki. Dlaczego? Przecież spotykałem
dorodniejsze, bardziej dostojne.
Uczulony na drzewa, niekoniecznie dęby,
uprawiałem pokątny ich kult,
wystawiając na próbę mój, daleki
od ortodoksji, rzymski katolicyzm.
Jak uzasadnić wybór tego a nie innego dębu?
Tego a nie innego obiektu miłości?
Potrzebą adoracji, bezinteresownego zachwytu?
uchwytu? Ontycznym imperatywem wyboru? –
gdyż jak podpowiada doświadczenie,
wybierając cokolwiek, wybieram jedną
z możliwych wersji mnie samego.
Nie wiem. Unoszę rękę, naciskam klakson.
Dąb traci liście, trwoni żołędzie.
Nagi, zielenieje znowu późną wiosną.
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1792
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

Klara

Testimonium ortis et baptismi:
Metryka naszej prababki Klary,
Bereska za Hoczwią, rok 1809,
Z prawego łoża, z łona szlacheckiego.
Ach, te łona na łożach z liści szeleszczących,
Kiedy buszują dziki poszukujące bukwy
I cynowy talerz świeci ponad mgłami.
A Klara już w klamrze narodzin i śmierci
Ubrana w ciało, rozebrana z ciała
Pod strażą nieruchomych gipsowych obłoków.
Moje serce, wątroba w szponach mitologii,
Moje grube jelito, jądra testis testimonium.
Moje, twoje, niczyje. Bezradny,
Jak ty, Klaro, coraz bardziej nagi,
Rozpuszczony w powszechnym, prawie przeźroczysty
Wzywam na pomoc zaimek dzierżawczy,
Z prawideł gramatyki czerpiąc
Konieczny argument.
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1792
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

Kocia szafa albo drzewo wątpliwości

Kondotierzy w hełmach dymiących piórami
Na karuzeli w super-lunaparku,
Pochody koronacyjne, przewrotne traktaty,
Jakiś owadzi majestat w zbrojach, woskowych pieczęciach

Kiedy prowadzą podbitych, półnagich
A czarna śmierć, koścista alegoria,
W kapturze mnisim, z laską Thanatosa,
Szczerzy garnitur zębów jakby reklamowała gabinet stomatologiczny.

Siedmio-dziewięciolatek siedzę na podłodze
Ze skrzyżowanymi po turecku nogami
I kartkuję opartą na kolanach księgę,
Tomy historii powszechnej w tłoczonych,

Wspaniałych oprawach, obficie ilustrowane,
Z najniższej półki w tak zwanej kociej szafie,
Niby niedozwolone, ale łatwo dostępne,
Ciężkie, ekscytujące, zwłaszcza ryciny tortur i rzezi.

Prawie seksualne napięcie u oglądającego.
Kim będę? Nie wiem. Katem czy ofiarą?
Trudne t o do nazwania, chociaż rzeczywiste
Skoro się dotykało "dorosłej zakazanej rzeczy".
Ostatnio zmieniony ndz 30 sty, 2022 przez Vesper, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1792
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

Tyrawa Wołoska, 1996

To, co przykuwało moją uwagę,
To była jej szyja. Łabędzia łodyga
Wyrastająca łagodnie z dekoltu kwiecistej
Sukni i ramion opadających płynnie
Wzdłuż ud przykrytych lekkim materiałem,
Na których węzeł delikatnych dłoni.
I ten kapelusz słomkowy z kokardą
Rondem ocieniający jej matową twarz.
A przecież było duszno, zbliżała się burza,
Lipy kwitnące w gęstej sieci pszczół,
I festyn wrzeszczał na całe gardło
W podworskim parku. A ona, krucha,
Na tej ławce, jakby nie z tego świata,
Tak, że zachwyt nie mógł się nawet zmienić w pożądanie.
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1792
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

Pianie kogutów

Czesławowi Miłoszowi


Pianie kogutów na zmianę pogody:
Pod siną chmurą sine jądra śliwek
Z popielatym nalotem i lepką szczeliną -
Tam słodkie strupy brudnego bursztynu.

Język próbuje wygładzić chropowatość pesti
I lata mijają. A ona dalej rani podniebienie
Obiecując, że dotknę sedna - dna tamtego dnia
Kiedy koguty piały na zmianę pogody.
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1792
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

Przekraczanie progu

Wojciechowi Ligęzie


Wyprawa na strych wysypany żółtą
Pylistą glinką, z szaflikiem upranej
Bielizny, przekraczanie wysokiego progu,
Okraczanie belek, w zapachu jakby
Tabaki, głowę schyliwszy, aby nie
Zawadzała o sznury, krople ściekające
Po palcach, kiedy wyciągało się prześcieradła
I powłoczki, lekko je strzepując, przypinając
Drewnianymi uchwytami. (Guziki z blaszanego
Kółka i nici albo te podwójne koloru kości słoniowej,
Podobne do spinek od mankietów, na odczepne
Pozostawione w szufladzie bieliźniarki).
A tam gdzieś na zewnątrz historia
Z wielkiej litery, obłoki, przepaściste pioruny.
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1792
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

Mama i tato

Mama i tato. Babcia i dziadek,
I jeszcze raz dziadek i babcia.
Pradziadkowie razy cztery.
Jakieś fotografie, metryki, groby,
Apokryfy rodzinne. A potem długo,

Długo, długo nic, i wreszcie:
Zarośnięty, z trudem utrzymujący
Postawę pionową, w zrogowaciałych
Palcach drzazga krzemienna.
Albo w hełmie rogatym z chorągwią
Hucznego zwycięskiego ognia.

dla boga pokoju
ściekająca krew
z przebitego języka
w czaszce jelenia
duchy opiekuńcze przodków


Na szczęście są jeszcze gobeliny.
Tam w cudownie tkanym Edenie
On i Ona, gładkoskórzy, ufryzowani.
Pod przepysznym drzewem wyciągają
Zadbane dłonie po rumiany owoc.
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1792
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

Głogi

Ostre powietrze w płucach i spocony kark
Pod kołnierzem kurtki, chrzęst chrupkiego śniegu
W płytkim parowie porośniętym krzewami
Głogów, koraliki owoców na gołych gałązkach

Potrącane wiatrem. Te krzewy. No właśnie,
Na tle popielatego nieba. I jeszcze
Kilkadziesiąt kroków, mniej więcej,
Do szczytu ze słupem triangulacyjnym,

Skąd mogłem patrzeć na spory fragment
Panoramy mojego powiatu i wychodzić z siebie
W przestrzeń, uprzedzając zdarzenia i przyszłe wyroki,
Jakby mi dana była nagła wiedza

O mającym nadejść: stanie się - nie stanie.
Dziś tamte głogi przywołuję na świadków
Wysoki Trybunale! Niech dadzą świadectwo:

On już wtedy wiedział,
Że przez całe życie
Spłacać będzie koszty
Nie tylko swojego
Tchórzostwa.
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1792
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

O, tak!

Mogłeś. O, tak! Przecież wiele mogłeś.
I choć tyle zostało ci odjęte, jednak mogłeś.
I to właśnie się liczy, że mogłeś,
Mimo że potem zostało ci odjęte.
I ta twoja błogosławiona niewiedza,
Kiedy jeszcze mogłeś, niczego nie przeczuwając,
I potem, krok po kroku, kiedy przestawałeś móc.
Dlatego teraz, mimo wszystko, chwal, tak, bądź wdzięczny, ułóż hymn.
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1792
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

Patrząc w obłoki

Upał czyli gorąc jak mówią niektórzy.
Siedziałem w bordowych slipach opalając plecy
Na polanie. Hałasowały po zaroślach ptaki
A ja nie mogłem oczu oderwać od nieba:
Obłoki, obłoki, balet śnieżnych figur.

Mijały kwadranse. Gdzieś daleko grzmiało.
Szczyt przeciwległej góry a dalej następny.
Cięły muchy. Piekła skóra między łopatkami.
Kim byłem? Świadomością bytującą w bycie?
Sobą zdarzonym sobie
, takim a nie innym?

Więźniem języka, który nie umiał nazywać?
Bo jednostkowe natychmiast zamieniał w ogólne.
Kontury rzeczy dowolną wypełniał substancją.
A wtedy, wbrew mej woli, moje materialne "tutaj"
Stawało się "gdziekolwiek bądź".
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1792
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

Paradygmaty rodzinne

Kazimierzowi Orłosiowi


Składała się głównie z żorżety, jedwabiów, wiecznej
Ondulacji. Maniery osoby światowej i emancypowanej.
Czółenka na francuskim obcasie i torebka
Z wężowej skóry. Do tego, z miną podlotka, nucony

Refren kinowego szlagieru: To jest awans dla panny...
Śmierci się dam, ale starości nigdy - prowokowała
Stateczne, otyłe, małomiasteczkowe panie, kiedy
Z dorosłym synem (jego wizytówka: magister praw

i nauk dyplomatycznych, i parę zgrabnych słów
pod datą 28 sierpnia 1938) stanęła w pensjonacie w B.
I taką ją zapamiętała moja matka, wtedy szesnastoletnia
Wusia zadurzona wakacyjnym afektem

W maminsynkowatym, dużo starszym kuzynie.
Połyskliwa czerń ożyn z ich cierpką słodyczą,
Dymiące pałki kukurydzy smarowane masłem,
Ze spaceru wraca się z bukietami centurii

Albo wrzosu. Astry, dalie, płomienista szałwia.
Minęło zaledwie parę sezonów i w sowieckim Lwowie
Ciotka R., otulona jesionką, w chustce na siwych
Włosach, zwiędła i bez makijażu, w nieopalanym

Pokoju powtarzała z uporem odwiedzającym ją
Krewnym, że syn i mąż na pewno lada dzień
Powrócą, bo przecież dwaj oficerowie rezerwy
Nie mogą tak przepaść bez śladu.
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1792
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

Było

Czy to był ogród? Nie, to nie był ogród.
Leżeliśmy w powijakach kolczastego drutu,
Patrząc na kawałek podartej instrukcji.
Mijały lata, ze zmurszałej wieży
Jeden po drugim schodzili strażnicy,
Zgadywali przyszłość, wróżąc z końskiego nawozu.
Czy to była twierdza? To nie była twierdza.
Wieże strażnicze zmieniły się w maszty,
Wstrząsały nami ruchy tektoniczne,
Pod jedwabiami obrośniętych kwarcem
Wiozły nas szare łodzie z papirusu.
Czy to było ciepłe, zimne, twarde, gorzkie?
Nie, to nie miało smaku, nam smak odebrano.
Więc co to było? Nie wiem, co to było.
Jawa? Złudzenie? Może senny koszmar?
Awatar użytkownika
Vesper
Posty: 1792
Rejestracja: ndz 31 maja, 2020
Lokalizacja: bardo

Post autor: Vesper »

Jeszcze

Stoją, siedzą, kucają
Obsypani confetti,
Za nimi na ścianie kilim
I marszałek Piłsudski.

W drugim rzędzie, piąta od prawej
Wusia Lewicka czyli moja mama.
Czesław, Kazia, Zdzisław, po latach prałat,
Tu w mundurku gimnazjalnym.

I cała rodzina sędziego Frieda
W lokach, pod krawatem, jakby już
Nie czekał na nich pospiesznie
Wykopany na kirkucie dół.

Jeszcze między jednym
A drugim tańcem,
Bez kolczastego drutu
I kuli w tyle czaszki,
Porodów w piwnicach,
I słowa "uciekinierka",

A jeśli jakiś numer,
To krótki na szkolnej tarczy.

Za parę dni
U fotografa Strachockiego
Odbiorą to ząbkowane zdjęcie.