Smutek
Moderator: Tomasz Kowalczyk
U mnie jak zwykle: dzień przechodzi w noc, noc zamienia się w sen, a co wczoraj, nastąpi nie dziś; towarzyszy mi nuda, maltretuje powtarzalność: niczego już nie oczekuję, tylko leżę, a w kościach czuję kolejny podarowany czas: jesienną pluchę.
Niekiedy stoję po kostki zanurzony we mgle. Czuję, jak przenika mnie zaprzeszły ogień entuzjazmu, otacza rzęsisty aplauz, jak uczestniczę w misiowatych, radosnych poklepywaniach, jak zewsząd dobiegają frenetyczne owacje, rozbrzmiewają nawałnice oklasków.
Kaprawym okiem wyobraźni dostrzegam nie to, co jest, lecz to, co było, toteż pytam: kogo tak naprawdę obchodzą moje duchowe rozterki, wytarte gadaniny o bytach i absolutach powtarzane w kółko i na okrągło, nijakie sztuczki zasnute patyną. Kogo, krzyczę, a echo, szydząc z moich rozterek, odbija się od kamiennych ścian, stwierdzam więc ze spóźnionym sarkazmem, że jestem sensualistą dla ubogich, duchowym przywódcą samego siebie, uprzedzająco grzeczną niedojdą i sentymentalnym baranem.
Ale to w deszcz; intensywny, miotający zaokiennymi drzewami, ścianami kropli zagłuszający wszystkie odgłosy podskórnego świata. Bo gdy ustaje, park lśni od wilgotnej zieleni, a na szybie pojawia się słońce i wędruje w zmierzch.
Niekiedy stoję po kostki zanurzony we mgle. Czuję, jak przenika mnie zaprzeszły ogień entuzjazmu, otacza rzęsisty aplauz, jak uczestniczę w misiowatych, radosnych poklepywaniach, jak zewsząd dobiegają frenetyczne owacje, rozbrzmiewają nawałnice oklasków.
Kaprawym okiem wyobraźni dostrzegam nie to, co jest, lecz to, co było, toteż pytam: kogo tak naprawdę obchodzą moje duchowe rozterki, wytarte gadaniny o bytach i absolutach powtarzane w kółko i na okrągło, nijakie sztuczki zasnute patyną. Kogo, krzyczę, a echo, szydząc z moich rozterek, odbija się od kamiennych ścian, stwierdzam więc ze spóźnionym sarkazmem, że jestem sensualistą dla ubogich, duchowym przywódcą samego siebie, uprzedzająco grzeczną niedojdą i sentymentalnym baranem.
Ale to w deszcz; intensywny, miotający zaokiennymi drzewami, ścianami kropli zagłuszający wszystkie odgłosy podskórnego świata. Bo gdy ustaje, park lśni od wilgotnej zieleni, a na szybie pojawia się słońce i wędruje w zmierzch.
„Absurd: przekonanie sprzeczne z twoimi poglądami.”
A. Bierce
A. Bierce
- biedronka basia
- Posty: 2459
- Rejestracja: śr 13 lip, 2011
- Lokalizacja: Niemcy
Owsianko pisze:
...a na szybie pojawia się słońce i wędruje w zmierzch.
...jak dobrze, ze jest SŁOŃCE :prezent:
Pieknie ujęte refleksje (...i biedronkom zdarzają się podobne mysli...)
Przeczytalam z przyjemnością...
Dziękuję, pozdrawiam
:-)
Basia - biedronka