ALUTKI

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Owsianko
Posty: 393
Rejestracja: pt 20 lut, 2009
Lokalizacja: BYDGOSZCZ
Kontakt:

Post autor: Owsianko »

W przerwach na załamywanie rąk oglądam serial familijny RODZINA ZASTĘPCZA. Jedną z heroin jest Pani Alutka, na pierwszy rzut oka kobieta przecudnej urody, natomiast na drugi - nawiedzone, odrealnione, chciwe na aplauz babsko w luksusowych ciuchach.

Jest pogrążona w naprzemiennych, skrajnych uczuciach: w zależności od nastroju i stanu konta przebywa to w ekstazie, to w głębokiej depresji. Raz prezentuje się jako promienna kobieta z ugodowymi poglądami, a za chwilę przyobleka twarz w pochmurne nieprzejednane barwy. Krótko mówiąc, przedstawia na ekranie potoczne wyobrażenie poetki.

Trudni się zadawaniem szyku, bujaniem w obłokach i szybowaniem dwa metry nad ziemią. W związku z czym spoziera z góry na wszystkich pozostałych bohaterów płożących się po serialowej rzeczywistości. Żywot przepędza pomiędzy wyniosłym zadzieraniem nosa, taśmowym gryzmoleniem do szuflady (a właściwie do kufra na gnioty), zadawaniem szyku i wychodzeniem na handlarskie polowania.

Nawykła do rozrzutności, szastania cudzymi pieniędzmi i przebywania w atmosferze komfortu, oderwana od rzeczywistości, pogrążona w uduchowionych problemach, nie ma pojęcia o życiu innym, niż to, które wiedzie. Z tej przyczyny nie rozumie ludzi wegetujących w biedzie, borykających się z finansowymi kłopotami. Nie pojmuje, jak można nie mieć złotej czy platynowej karty, nieograniczonego kredytu, pięciu sypialń i trzech łazienek.

Spotykając znajomych, sąsiadów obficie wyposażonych w ubóstwo, popada w osłupienie i zastanawia się, jak sobie radzą bez przepychu, a myśl, że mogłaby utracić osiągnięte, cieplarniane warunki egzystencji, wtłacza ją w przestrach. Broni się więc przed pogorszeniem uzyskanego szczebla materialnego, a zmianę miejsca na społecznej grzędzie traktuje niczym osobistą zniewagę; gdyby nie mąż finansujący jej kaprysy, siedziałaby na plecach jakiegoś innego Pana Pantofla.

Jednak zdarzają się chwile, kiedy żonkoś, pragmatyk i przemysłowiec, poczyna wierzgać: jawnie protestuje przeciwko pomysłom cwaniary rujnującej go swoimi nieprzemyślanymi zachciankami. Lecz na darmo zdziera gardło perswazjami. Na próżno forsuje płuca, bo gdy zabiera się za argumentowanie, że nie da rady ich spełnić, filuterna POETKA wyjeżdża mu ze szlochem i podkówkową miną. Tyranizuje go miłosnymi groźbami: rozwodem.

Nie bez przyczyny mówię o kobiecinie, której słoń nadepnął na pióro; dzisiejsze państwo, to zbiorowisko wszechobecnych Alutek płci obojga. Dalekich od rozsądku. Pozornie wyedukowanych, ale w gruncie rzeczy aroganckich i gruboskórnych. Głuchych na dialog ze społeczeństwem. Dlatego należy im się przeciwstawiać ze wszystkich sił i na każdym kroku.

Dzisiejsze państwo, to bezradne, pantoflarskie instytucje zajęte stwarzaniem pozorów doniosłości swojej pracy oraz personalnymi pojedynkami; nasz kunktatorski rząd i niewydarzony sejm opanowane są przez tego typu kreatury, a wszystkie one dążą do jednego celu: utrzymania się przy władzy. Przeżyć za wszelką cenę, nawet za cenę poniżenia, utraty godności i resztek honoru, byle tylko obłowić się na państwowych posadach i nadal konsumować ponad stan, oto ich dewiza.
„Absurd: przekonanie sprzeczne z twoimi poglądami.”
A. Bierce