Beata Obertyńska: Bagnica

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Lidia
Posty: 1117
Rejestracja: czw 14 lis, 2013

Post autor: Lidia »

Wychynęła u brzegu do młodego księżyca
skośnooka, obmokła, obła panna - bagnica.

Topiel szła już w oparach, oddal mgłami mętniała,
kiedy grzbietu połyskiem rozgarnęła tatarak,

kiedy w chrapy muliste, do ust bladych rozworu
naciągnęła oddali i nabrała wieczoru...

Muł u brzegu był ciepły, muł u brzegu był grząski,
wierzba stała pochyła z nowiem wpiętym w gałązki,

zaś od łąk, co je wieczór mgłami poprzeinaczał,
krzyk się głosił - krzyk w rosy zapadłego derkacza...

Zagapiła się w sierpik, pół wodniście, pół szklanie,
zimna panna, co cierpi na niczyje kochanie,

smutna panna, co wiosną, kiedy trzciny ją przyprą,
w ciepłej wodzie na chłodno srebrną kurzy się ikrą...

Ni to swoja, ni czyja... Ni to taka, ni żadna,
półczłowieczą nijakość pławi ślisko wśród bagna,

głucha jak ten skrzek żabi, niema jak te szczeżuje,
ani myśli, że myśli - ani czuje, że czuje,

tylko kiedy ją swędy od wsi najdą nagrzane,
zimnokrwistą w niej pustką cierpnie serce wodniane

bagnicy...
Na początku było Słowo (z Ewangelii św.Jana)
perełka
Posty: 3540
Rejestracja: wt 04 gru, 2012

Post autor: perełka »

Piękny, moje klimaty :mrgreen: dziękuję Lidziu , że przypomnialaś :rozyczka: :rozyczka:
Smutek jest jak pochód- przemija. E. Stachura
barmiz1
Posty: 1
Rejestracja: czw 18 maja, 2017

Post autor: barmiz1 »

Aż wracają wspomnienia :rozyczka: