Kinematyka

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
dEn
Posty: 221
Rejestracja: pt 24 paź, 2014
Lokalizacja: Ostróda
Kontakt:

Post autor: dEn »

W pewnym królestwie żył sobie rycerz żelazny, trójpalczasty, bo palce stracił za młodu u prawej ręki uderzając w taboret, a następnie w lodówkę i zlew. U lewej zaś podczas gdy przelatywał obok komina i zahaczył o dachówkę ostrą, a groźny pies sąsiada podłapał zapach pokarmu i skosztował reszty. Postanowił wtedy ów rycerz niedoszły zostać rycerzem z rozsądku i nazwy, celu innego nie miał poza tym żeby nie stracić głowy. Przeważnie rodzice ostrzegali swoje pociechy przed niebezpieczeństwem jakim jest hasanie luzem po mieście bez przylepców zwanych klozetowymi niegdyś a obecnie jedynie przylepców lub przyklejasek albo przyssawek bo krócej i ładniej. Rycerza niestety nie miał kto przestrzec bo rodzice zginęli w niedalekiej podróży przez las gdzieś między konarami zanim pochłonęło ich niebo. Dziwną miał opinię rycerz i nieprzychylnie patrzono na niego. Dziwak tak powiadali. Ni to sam siebie przymocuje do ziemi ni inne przedmioty użytkowe. Ci z góry parzyli nań z góry a ci z dołu bardziej jeszcze z góry niż ci poprzedni, z kolei ci ze ścian chyłkiem pogardliwie z boku rzucali uwagi pod nosem. Tylko na początku rzecz jasna bo z czasem zaczęli doceniać sytuację w której potrzebowali czegoś od swoich sąsiadów. Ale zanim to nastąpiło i wszyscy zaczęli używać skafandrów kauczokowych i przezwyciężyli kinematykę minęło sporo czasu i cztery królestwa zwane ściana prawa, ściana lewa, sufit i podłoga zjednoczyły się pod jednym sztandarem. Zresztą wcześniej każde nazywało się podłogą i z innymi rozmawiać nie chciało, a w szczególności z sufitem. Nikt tak naprawdę nie pamiętał czasów jak to wszystko się zaczęło a wypytujac stare, zardzewiałe nakrecane jeszcze roboty wszystkie wspominały coś o Wielkim Kinematonie, który z braku miejsca na ziemi takie skonstruował kubiki oszczedzajace i wydzielajace przestrzeń życiową, dla wszystkich z własną grawitacją. Tyle mówiły po czym harczały jak zepsute wszystkie jak jeden i niczego pojąć nie było można. Domysły pozostały tych co jeszcze mądrzejszych, że Kinematon wyprowadził się z planety do przestronnej willi a mechanizm jądra się zepsuł. Ci mniej mądrzy posadzili tych mądrych, że mózg im się zlasował i tak było od zawsze skonstruowane ażeby uniknąć monotonii i krew pobudzić. Kogo by nie pytał inne odpowiedzi padały i każdy drugiego posadzał o mózg w niewłaściwym miejscu i od grawitacji zlasowany. Dla rycerza przestawienie grawitacji w tym układu ścian i sufitów nie było bolesne poza samym upadkiem. Pozostali z zastosowaniem technologii przyssawek lub przyklejasków potrzebowali kwadransu przy obrocie w prawo i pół godziny przy przestawieniu o 180 stopni. Czasami kilka a czasami kilkanaście razy dziennie. Król podłogi, nie wiadomo teraz który, wymyślił hełmy profesjonalne, które przyspieszały proces cały do dwóch sekund. Sprzęt domowy przyklejano do podłóg żeby przy zmianie grawitacji nie spadał za granicę państwa, a luźne przedmioty trzymano w szufladach. Co bardziej mobilne urzadzenia na magnetycznych przyssawkach mocowano. Śmieci natomiast usuwano natychmiast bo pozostali wprowadzali kary między innymi opluwania ścian i sufitów. Lepiej było nie rozmawiać aniżeli kłócić się i opluwać. Wracając do zjednoczenia scian, sufitu i podłogi, to któregoś niezbyt przewrotnego dnia w królestwie podłogi i podłogi zauważono niegrawitujace coś tam. Prędko nakręcono stare roboty i przepytano co to może być za stwór, skąd pochodzi i jak to robi. Roboty jednogłośnie wspomniały coś o lataniu po czym zachrzescily i umilkły. Co jak co ale tylko ktoś, kto nie uznawał grawitacji mógł dowiedzieć się gdzie ten latacz czy latawiec mieszka, skąd się wziął i jak to robi. Z tym problemem udało się właśnie do rycerza przewrotnego, choć królów gryzła duma, że z takim bezprzynależnym kimś muszą pertraktować by wiedzieć czy się niszczyć nawzajem. Rycerz oczywiście przyjął propozycję by dowiedzieć się gdzie latacz urzęduje i co to to podtrzymuje. Rozpoczął śledztwo choć na początku nikt nie chciał mu pomóc bo ciągle upadał na ściany i zmieniał pozycję. Gramolił się jednak na poczatku przez kubik własny, później korytarzowy, następnie windowy by wyjsc w końcu do kubika zewnętrznego "astem" zwanym, bo "m" nie przymocowano i gdzieś odpadło zanim nad lasami i astami zrobiono sufity. Szedł i pytał, pytał i spadał...

Nieredagowany fragment mojego opowiadania "Kinematyka".
Co sądzicie?
Obrazek
Grafika autorska.
Ostatnio zmieniony czw 08 cze, 2017 przez dEn, łącznie zmieniany 2 razy.
Ponadto zgodnie z moim przekonaniem, że trzeba być pokornym, każde moje słowo należy omijać. A kiedy przez przypadek, omyłkowo coś przeczytasz, należy je odbierać jako niesmaczny żart i wypluć.
Awatar użytkownika
Tomasz Kowalczyk
Administrator
Posty: 4434
Rejestracja: wt 10 cze, 2014

Post autor: Tomasz Kowalczyk »

Nie mam pozytywnych myśli po przeczytaniu fragmentu opowiadania. Nie jestem w stanie obiektywnie ocenić spójności tekstu, ponieważ to część całości, a trudno dokonywać oceny fragmentu pracy.
Na pierwszy rzut oka widać nieumiejętność Autora w radzeniu sobie ze znakami interpunkcyjnymi. Zasady są proste i przejrzyste: trzeba tylko po nie sięgnąć i się ich nauczyć. Nie porywałbym się na pisanie prac prozatorskich bez znajomości interpunkcji. Wszak jeszcze nie wymyślono "białej prozy".
Tu i ówdzie brak polskich znaków. To niestaranność świadcząca o tym, że Autor nie sprawdził tego, co pisze. Najpierw trzeba zacząć od autokorekty.
Sporo błędów składniowych. Oto jeden z najbardziej charakterystycznych:
dEn pisze: by wyjsc w końcu do kubika zewnętrznego "astem" zwanym,

Powinno być:
by w końcu wyjść do zewnętrznego kubika zwanego "astem"
I tak można poprawiać prawie każde zdanie...
Konkluzja: najpierw nauka podstaw, bo ich Autorowi brak. Poezja wiele nieumiejętności ukrywa ze względu na specyfikę tekstu, jednak proza wszystko bezlitośnie obnaża.
Na razie król jest nagi.

Pozdrawiam
Każdy jest kowalem własnego losu. Nie każdy Kowalczykiem.