Dwie stówki

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Grafoman
Posty: 5
Rejestracja: sob 27 maja, 2017

Post autor: Grafoman »

Obserwował ją przez chwilę. Była wolna. Lśniąca w blasku zachodzącego słońca sierść łani była tak samo złocista jak skrzydła anioła stróża, którego figurkę dała mu matka.
„Gdzie ty teraz jesteś, gałganie?” – pomyślał numer 58338. Samochód był blisko, a on nie miał siły. Krwawił.
Wiedział, jak ostre są ich kule. Jedna z nich niedawno ukąsiła go w nogę. Bolało jak cholera.
Musiał uciekać. Byli jednak zbyt blisko, by mógł niezauważenie umknąć w głąb lasu.
„Po prostu zabijcie mnie, proszę” – wyszeptał bezgłośnie, patrząc na wysiadające z samochodu sylwetki.
Strzał padł z bliska. 58338 zwinął się w kłębek. Z ust pociekła mu krew.



***



Pierwsza fala desperacji rzuciła ją w objęcia nocy. Wstrząsana tłumionym łkaniem, szła śliskim od starości krawężnikiem, mając nadzieję, że poślizgnie się, zachwieje i wpadnie pod nadjeżdżający samochód. Nie chciała specjalnie przywoływać śmierci. Wolała na nią zaczekać tak jak czekała przez całe życie na miłość, która nie przyszła. Miłość okazała się kłamstwem, takim samym jak całe życie. Ciekawe, czy śmierć również ją oszuka? Czy będzie na tyle okrutna, by nie dać jej umrzeć tej nocy? Gdzieś w ciemności rozległ się cichy warkot zbliżającego się samochodu. Szła dalej, nie przystając. Widziała przed sobą tylko błyszczący w blasku Księżyca, śliski od deszczu chodnik…
"Ja "beznadziejność nadchodzących dni" -
Witam odważnym i rycerskim : "phi" !!" :D