W zimowy wieczór /2

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Zasmucony
Posty: 108
Rejestracja: pn 09 kwie, 2012

Post autor: Zasmucony »

SCENA 3

/ kolędnicy mocujący się z zimową nocą /


HEROD
Ale wiater…

KRÓL 1
Wiater gwiżdże, wiater duje, a po polach chodzo…

HEROD
Ty się król miarkuj, bo ci cuś może na łeb skapnąć.

KRÓL 1
A bo dzie to pod koniec stycznia ze szopko chodzić… Rozumu trza nie mieć!

ŻYD
Każdy czas dobry jak się chce zarobić.

DIABEŁ
/ pobrzękując dzwoneczkiem /
Trza frontem do klienta.

KRÓL 1
We front to mi tak wieje, że już ledwie dychom.

HEROD
Bo żeś się wyspoczywoł przed telewizorem i teroz byle co cie przyduszo.

KRÓL 1
Było przynajmni za drogo iść, a nie na skróty. Abo chociaż z wiatrem.

HEROD
Może i było, ale jak się nie poszło, to trza iść jak się poszło.

KRÓL 1
Ale dzie tu iść?

HEROD
Jak się nie wi dzie, to zawżdy trza prosto, przed siebie. W period!

ŻYD
Tu ni ma co kombinować ino trza iść. Może sie gdzie dojdzie.

KRÓL 1
Jeden to tak szed…

HEROD
Ale go łeb swyńdzi! Podrapać ci berłem?

KRÓL 1
Już nic nie mówie.


/ wychodzą, głosy cichną w oddaleniu /




SCENA 4

/ Ta sama izba skansenowska. Zegar wagowy tyka. Ogień trzeszczy Z chwili na chwilę słychać coraz więcej odgłosów codziennego życia. /



DZIECKO
/ niespokojnym szeptem /
Tato widzisz to co ja widze?

TURYSTA
Cicho córuś. Widzę. To sen tylko.

DZIECKO
Bajka taka?

TURYSTA
Sen dziecko, sen tylko…


MACIEJ
/ wchodząc ze dworu i z trudem zamykając drzwi wejściowe /
Uf! Ale duje, że wejść trudno.

FRANCISZEK
Ma prawo, bo to już i pod Gromniczne przychodzi.

GOSPODARZ
Teroz ni ma jak ino w izbie, przy ciepłym piecu i babie.

MACIEJ
/ ze śmiechem /
Ciekawe które to cieplejsze?



GOSPODARZ
Z tym je różnie. Zależy dzie ręke przyłożysz.

MARYSIA
/ fuka z oddalenia /
Już jo ci przyłoże.

/ ogólny śmiech /

GOSPODARZ
No siadajcież przy nas Macieju. A wy babko, co tak z dala od ludzi? Chodźcie i wy bliży i co powidzcie.

BABKA
A co ja tam bede z chłopami siadać.

GOSPODARZ
E, teroz to już możecie bez krempacji.

/ ogólny śmiech /

BABKA
Widzicie go joki to mundry się zrobioł. Ty mi roków nie wypominej, boś za wielki szczyl na takie zarty.

GOSPODARZ
No ni ma się co zaraz gniwać. Tak mi się ino powiedziało.

FRANCISZEK
/ pojednawczo /
Dejcie se spokój Janiela i siadejcie. Czasem człowiek wpierw powi niż pomyśli. Tak to jest. / Gospodarz chrząka / A wyście we świecie bywali, po panach służyli, to co nie bądź przecie pamiętocie i łopowiecie tu wszystkim. Marysia tyż z nami siędzie?

MARYSIA
/ z oddalenia /
No siędę, tylko se dziecka ukołysze.
/ słychać stukot kolebki /

MACIEJ
/ wyciąga butelkę i wybija korek /
A czy my się tu smucić zeszli ?


GOSPODARZ / radośnie /
Maryś chodź no i dej nom jako miarke.

/ słychać kroki i dźwięk wyjmowanego szkła /


MACIEJ
/ dźwięk nalewania płynu /
No to do was Anielo!

BABKA
A no, niech tam.
/ prychnięcie i powtórny dźwięk nalewania /
Widza cie Stefan .

GOSPODARZ
To się ciesze. Naprowde.
/ wypija /

BABKA
Maryś a siędnij ty se wrescie przy nos.

MARYSIA
/ z ociąganiem /
Jo tam wódki nie lubie. Wystarczy, że mój bedzie capił.

GOSPODARZ
Nie musisz mnie wąchać.

MARYSIA
/ prycha /
A komu to się wtedy obcałowywać zachciwo?

BABKA
Jednego nie zawadzi. Nawet ksiundz probosz jednym nie pogardzi.

MARYSIA
Ni mocie się nad czym rozwodzić. Mówie – nie chce. Nie wypije i tyla.

MACIEJ
Jak nie to nie, nom bedzie więcy. Tyla, że raźniej jakoś człowiekowi w tako noc jak sobie troche wleje.

BABKA
Byle nie za dużo, bo potym trudno nazad do dom trafić.

MARYSIA
/ wzdycha znacząco /
Niejednemu to się przytrafiło. Nie jednemu…

BABKA
Mamusia mi jeszcze powiadali, że tyż taka bida było jak teroz. A może nawet i większo, bo śnieg był drobny i wiatr nad podziw. Szło wtedy dwóch z Zielonki do Mazurów. Młode były i głupie, jak to młode. Do karcmy zaszli zaroz za Zielonko. Była taka na rozstaju, na górce, nazywała się „Zaczekaj”. Dziś po ni ani śladu. Trawa tylko w tym miejscu. Wypili, ile tam chcieli i poszli dali. Daleko do ich wsi już stamtąd nie było, ale w dobro pogode, nie w tako szaruge. No ale nic, poszli. Co im tam było iść. Niczego się nie bali, nawet się im zdawało, że diaboł wcale nie straszny, a co dopiro pogoda. Jak sie obzierając jeszcze okna karczmy widzieli i muzyke słyszeli, to im się nawet i szło, ale potem już tak dobrze nie było. Ciemno, że oko wykol. Wiater płacze po krzakach, że coraz inne głosy słyszysz.
– Zawróćmy może – jeden powiada.
– A co bedziemy zawracać, żeby Żyd się naśmiwoł , kiedy do dom już blisko – odpowie drugi.
Tak i idą dali. Tyle że droga jakoś się nie skraca, a jeszcze wydłużo.
– Bo my so za bardzo napite, to i wolno idziemy – tłumaczy ten drugi pierszemu.– Acha – myśli pirwszy – to może i prowda.
Ale tu coraz dali od domu a nie bliży, jak być powinno. A zimnisko straszne. Tak i w końcu staneli i myślo co możno zrobić.
Drugi goda, że to, że tamto. Żeby iść tędy albo tamtędy. A pierszy tylko głowo kiwo, ale nic nie mówi.
Tak i ido dali. A tu krzaki coraz większe, a drogi całkiem już ni ma. Choć wiedzo, że jest przecie prosta, bo nieraz tyndy chodzili za różnom potrzebo. A wiater coraz to mocniejszy, że nie wiedzieć już dzie się przed zimnem schować. To wreszcie i całkiem ustali.
– Jezus Maryja ! – zawołał drugi – jo już nie wim co robić. Poradź co Franuś!
Franek drugiemu było.
– Kiedy tak, to ci powiem – mówi tamtyn – Od Jezusa i Maryji nom trza było zacząć, a nie od wódki, to by się było cołkiem inaczy szło.
– To co nom teroz robić? – prawi drugi.
– Kiedy już tak, to nic tylko klęknijmy tutoj zaroz i zmówmy litanie, a potem się zobaczy – mówi tamten.
Akurat miejsce było sposobne, bo niedaleko krzyża, tyle że potem dopiro to zobaczyli.
No nic. Jak powiedział, tak i zrobili akuratnie.
I zaroz się wszystko odmieniło. I droga już prosta, i wiater do wytrzymania, i zimno do zniesienia. Psy zaczęło być słychać, okna widać. I zara domy… Tak było. Mamusia mi mówili. A co ona powiedziała to pewne.

MACIEJ
/ po chwili /
A to tak i jest, kiedy kto nie z Panem Bogiem, a z byle czym po świecie chodzi. A też i nic gorszego jak wtedy, kiedy strach człowieka dopadnie i już nie puści.

MARYSIA
Najgorsze to jest wtedy, kiedy se człowiek zanadto pofolguje… / wzdycha / Czasem to tak se myśle, że to moze jeno strach człowieka zawraca… / po chwili ze snutkiem / … A wyście też babko za młodu dobrze nie mieli …?

BABKA
/ pociąga nosem /
Było jak było. Złem już pozapominała... Czasem się zdaje, że go wcale nie było. Dobro tyko samo. Ale było, było, oj było…Brr, zimno coś…/ otrząsa się /
A wyście Macieju tyż przy panach bywali. Za fornala, cy jak?

MACIEJ
A no byłem i za fornala, i nie za fornala. Różnie.


GOSPODARZ
/ poprawia ogień i nuci /

„Służyłem u pana przez pierwsze lato
Dał ci mi ci mi, dał ci mi ci mi przepiórkę za to…”

MARYSIA
Cicho mi być, bo dziecka jeszcze całkiem nie posnęły! Co majo sie takiego świństwa uczyć?

GOSPODARZ
A no niech wiedzo, jak to tam dawni było.

MARYSIA
/ z przekąsem /
Zaś tam! Akurat było. Akurat.

GOSPODARZ
Było cy nie było, to jest nasze tutejsze śpiwanie. Prowdziwsze niźli inne. Pradziadek jeszcze mojego ojca tego uczyli , ( zastanawia się ) a i tego tyż: ( podśpiewuje )

„Oj, czyli ty pamiętasz , dziewczyno rok tłusty,
Jak my bili panów cepami w zapusty?...”

/ wybucha złym śmiechem /

MARYSIA
/ ze zgrozą /
Matko Bosko! A co też ty tu … Czemu i po co?

GOSPODARZ
/ do Macieja przerywając nagle nastałą, niepokojącą ciszę /
Już wom babko podkładom do pieca cobyście nie pomarzli.
/ słychać dźwięk otwieranych drzwiczek, zgrzyt pogrzebacza itd./
Prawda co wyście Macieju i w carskim ancugu chodzili?

MACIEJ
Eee… to mój ojciec służył. /śmieje się /. Jo tam za młody na to jeszcze byłem.
No ojciec to światami chodzili pod cesarsko komendo. Nawet nad Piawo byli.

BABKA
Piekny był z niego chłop. / z rozmarzeniem / Piekny!

MACIEJ
Potem bolszewików tłukł i Niemców, i zaś znowuż bolszewików, ale już naszych.

/ trzeszczą sypiące się iskry w popielnik pieca, piszczy płonące polano /

MARYSIA
Oho, polano w ogniu piscy, czyjaś dusza się przypomnina. Może i jego.

BABKA
Dejże jej wieczny odpocynek Panie.

GOSPODARZ
E tam… Bieda piscy i tyla.

MARYSIA
/ po chwili /
Babko. A powiedzcie no mi, skund to się w człowieku złe naroz łobjawia?
Nic, nic i – łup – to co najgorsze ! Skąd to tak?

BABKA
Z gupoty i bezbożnictwa Maryś. Tylko z tego.

GOSPODARZ
/ podśpiewuje /

„A ta przepióreczka latała, biegała, aż się zesrała…”

MARYSIA
Już mu dostaje.

BABKA
Jak to chłopu. Ale co ty dziś Maryś taka nadęta? Co go tak napadasz ?

MARYSIA
/ z zacięciem /
Łon ta już dobrze wie cemu.

BABKA
A chyba, ze tak. / śmieje się / Sama to wiem, że się chłopu należy nawet jak i nie.

GOSPODARZ
Oj baby, baby… A polejcie no Macieju.

MACIEJ
/ nalewa i śpiewa półgłosem. Marysia zamyka drzwi do sypialni dzieci /

„Służyłem u pana przez drugie lato
Dał ci mi ci mi, dał ci mi ci mi dał kurę za to”

/ podchwytuje Gospodarz i śpiewają razem /

„A ta kura dupo szura”

/ do chórku dołącza Dziadek z pieca /

„A ta przepióreczka latała biegała aż się posrała.”


BABKA
O i dziadek się łobudzioł. Długo było spokoju.

DZIADEK
A kto to do nas przyszed Janielciu?

BABKA
A to sie nachyl z pieca i se zobacz.

DZIADEK
Aleście nieużyto.

GOSPODARZ
Ojciec się napijo?

DZIADEK
Chorego się pytej.

BABKA
/ z przekąsem /
Widzis go jaki juz zdrowy, a jak trza było do kościoła to chory, że strach.

MACIEJ
/ podając Dziadkowi kieliszek /
To jak panie Stanisławie, może i na rabszic by my jeszcze kiedy poszli?

DZIADEK
I to być może. Być może. No – zdrowia!

FRANCISZEK
To wyście Stanisławie na rabsic chodzili ?

DZIADEK
/ po chwili milczenia /
Chodziołem. A com mioł nie chodzić…

GOSPODARZ
„Służyłem u pana przez trzecie lato…”

DZIADEK
„Dał ci mi ci mi, dał kaczkę za to.”

GOSPODARZ
„A ta kaczka robi kwak,”

DZIADEK
„Z dupy jej się sypie mak,”

GOSPODARZ
„A ta kura dupo szura,”

DZIADEK z GOSPODARZEM
„A ta przepióreczka latała biegała
Aż się zesrała.”
/ rechoczą /

BABKA
Popatrz no Maryś jak to im mało potrzeba i jakie w tym zgodne.

GOSPODARZ
Ktosik puko.

MARYSIA
We łbie ci puko. Klepka sie poluzowała, to i stuko.

/ skrzypią drzwi i wsuwa się Etnograf /

ETNOGRAF
/ nieśmiało /
Dobry wieczór…

MARYSIA
Na wieki wieków.

GOSPODARZ
I co, mom zwidy ?

/ słychać odgłosy Dziadka złażącego pieca, dreptanie do drzwi i wyglądanie na dwór przez uchylone drzwi /

MARYSIA
Za czym dziadek tam patrzo? Po co zimno puszczajo?

DZIADEK
Nieszczęścia zawżdy chodzo parami, to i patrze za drugim.

ETNOGRAF
/ cichutko /
Ja do państwa dziś tylko na małą chwileczkę…

MARYSIA
/ odgłos podsuwanego krzesła /
Niechże sobie pan etnograf spoczną.

GOSPODARZ
/ niechętnie /
Prosimy, prosimy…