Nie jestem tchórzem ale z tchórzem bywam
Moderator: Tomasz Kowalczyk
oswajam śmierć na własnej piersi
jak rudawą fretkę bywa że daje się pogłaskać
ugryźć znienacka boleśnie żyjemy w symbiozie
ja ją żywię ona przewraca oczami
a kitą zasłania pyszczek zdegustowana moimi poczynaniami
na ściance wspinaczkowej życia
kiedy uzna że nadeszła pora
kiedy pokruszy się czas pod stopami
po prostu przegryzie nieopatrznie tętnicę tuląc się na wzór etoli
różnicę temperatur między nami wyrówna ziemia
jak rudawą fretkę bywa że daje się pogłaskać
ugryźć znienacka boleśnie żyjemy w symbiozie
ja ją żywię ona przewraca oczami
a kitą zasłania pyszczek zdegustowana moimi poczynaniami
na ściance wspinaczkowej życia
kiedy uzna że nadeszła pora
kiedy pokruszy się czas pod stopami
po prostu przegryzie nieopatrznie tętnicę tuląc się na wzór etoli
różnicę temperatur między nami wyrówna ziemia
" siła pióra leży w pokorze do własnego słowa"- Mithril
- Wiesława Ptaszyk
- Posty: 2007
- Rejestracja: śr 06 lip, 2016
- Lokalizacja: Nowy Tomyśl
Piękny wiersz Irenko
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam serdecznie
Co oswojone, mniej straszne. A przecież śmierć dotyczy każdego, choć tak bardzo się unika mówienia o niej. Piękny wiersz i niemalże ... optymistyczny :) PozdrawiamIrena pisze:oswajam śmierć
Wiem wystarczająco dużo, żeby wiedzieć jak mało wiem.
Bardzo fajny początek, świetna puenta. Drażni mnie środek, a szczególnie "ścianka wspinaczkowa życia". I nie bardzo rozumiem formę zapisu - dlaczego tak?