historia jednego życia
Moderator: Tomasz Kowalczyk
-
- Posty: 426
- Rejestracja: pn 10 kwie, 2017
narodziła się krzycząc i płacząc
oślepiona znienacka przez światło
(myślę sobie że płacze te znaczą
że nie musi nam w życiu być łatwo)
pierwsze kroki w radości dziecięcej
nagie stopy drepczące po trawach
taniec życia w kwiecistej sukience
wczesnej wiosny beztroski karnawał
dalej bieg gdzie łapała garściami
smaki świata owoce ogrodów
wśród jabłoni się wzrokiem chwytali
pośród grzechów czynionych za młodu
wirowała niesiona na skrzydłach
pomyślności i wiary w człowieka
aż codzienność zaczęła być inna
a optymizm powoli uciekał
choć srebrzyły się włosy na głowie
nie starczało do końca miesiąca
pogorszyło się słabsze już zdrowie
a beztroskość zaczęła być obca
gdy udało dało się czasem odlecieć
do pustego wracała już gniazda
czas uciekał i gonił a przecież
młode życia musiały tez zaznać
wiec patrzyła co chwilę przez okna
wyczekując choć krótkich odwiedzin
i pomyśleć czasami tak mogła
że zostali już tylko sąsiedzi
czasem ręce opuści bezwładnie
bo tak duży wydaje się ciężar
czasem strach się wieczorem zakradnie
larwa która pod szafą przepełza
ale sen ją na chwilę zabiera
gdzie jabłonie i trawy dzieciństwa
w chwile które tam trwają do teraz
oczy płoną jak latem ogniska
oślepiona znienacka przez światło
(myślę sobie że płacze te znaczą
że nie musi nam w życiu być łatwo)
pierwsze kroki w radości dziecięcej
nagie stopy drepczące po trawach
taniec życia w kwiecistej sukience
wczesnej wiosny beztroski karnawał
dalej bieg gdzie łapała garściami
smaki świata owoce ogrodów
wśród jabłoni się wzrokiem chwytali
pośród grzechów czynionych za młodu
wirowała niesiona na skrzydłach
pomyślności i wiary w człowieka
aż codzienność zaczęła być inna
a optymizm powoli uciekał
choć srebrzyły się włosy na głowie
nie starczało do końca miesiąca
pogorszyło się słabsze już zdrowie
a beztroskość zaczęła być obca
gdy udało dało się czasem odlecieć
do pustego wracała już gniazda
czas uciekał i gonił a przecież
młode życia musiały tez zaznać
wiec patrzyła co chwilę przez okna
wyczekując choć krótkich odwiedzin
i pomyśleć czasami tak mogła
że zostali już tylko sąsiedzi
czasem ręce opuści bezwładnie
bo tak duży wydaje się ciężar
czasem strach się wieczorem zakradnie
larwa która pod szafą przepełza
ale sen ją na chwilę zabiera
gdzie jabłonie i trawy dzieciństwa
w chwile które tam trwają do teraz
oczy płoną jak latem ogniska
Ostatnio zmieniony wt 29 sty, 2019 przez neuroleptyk, łącznie zmieniany 5 razy.
- Leon Gutner
- Posty: 7879
- Rejestracja: czw 15 kwie, 2010
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
Co nieco bym tu inaczej napisał ale historia warta była odczytania .
Z uszanowaniem L.G.
Z uszanowaniem L.G.
" Każdy dzień to takie małe życie "
- Tomasz Kowalczyk
- Administrator
- Posty: 4449
- Rejestracja: wt 10 cze, 2014
Cóż, takie życie... Ładny wiersz.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Każdy jest kowalem własnego losu. Nie każdy Kowalczykiem.
Prawdziwie. Wzruszająco. Pięknie. . Ale.
Zacząłeś piątą zwrotkę słowem "choć", zatem może następną rozpoczniesz od "chociaż"? A kolejną od "więc".
Toast, Autorze .
Niedzielnie,
M.
Zacząłeś piątą zwrotkę słowem "choć", zatem może następną rozpoczniesz od "chociaż"? A kolejną od "więc".
Toast, Autorze .
Niedzielnie,
M.
Ostatnio zmieniony ndz 27 sty, 2019 przez Michael, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 426
- Rejestracja: pn 10 kwie, 2017
Dziękuję bardzo komentarze i
Leonie, za niezmarnowany czas poświęcony wierszowi,
Tomaszu, za komplement dla niego,
Koberko, za chwilę wzruszenia,
Michaelu, za dobre słowo i radę, z której skorzystam, ale częściowo. Myślę, że chociaż można jeszcze przyłapać na tym, że jest jedynie zamiennikiem drugiego choć . Spróbuję więc z nową wersją jak powyżej.
Pozdrawiam!
Leonie, za niezmarnowany czas poświęcony wierszowi,
Tomaszu, za komplement dla niego,
Koberko, za chwilę wzruszenia,
Michaelu, za dobre słowo i radę, z której skorzystam, ale częściowo. Myślę, że chociaż można jeszcze przyłapać na tym, że jest jedynie zamiennikiem drugiego choć . Spróbuję więc z nową wersją jak powyżej.
Pozdrawiam!