Rejs Jewgienija
Moderator: Tomasz Kowalczyk
-
- Posty: 99
- Rejestracja: pt 16 cze, 2017
Bożek wiatrów dął w żagle z całej siły w płucach,
ale stary miał astmę, albo jakiś bronchit,
bo łajba wolno parła przez akwen spokojny.
Jedynie okowita mogła człekiem rzucać.
Żenia, stary kapitan, zagrał hejnał z flaszki;
potem Pegaz odegrał swój, na końską nutę.
Wyruszyli przedwczoraj, by przed nudą uciec
i ciągnącym z Północy oddechem Alaski.
Korniszony w ładowni i szampan piracki.
Droga wolna, niestraszne wichury, ni szkwały!
Pegaz zatarł kopyta – wychylmy po małym
zanim straszna potwora pokaże swe macki.
Wokół mgła, pewnie blisko do Ultima Thule.
Jakiś brzeg niewyraźnie czernił się w oddali,
ale dzielni żeglarze, głośno chrapiąc, spali.
Pegaz do Jewgienija przytulił się czule.
Obudził ich skrzek mewy, bo nie śpiew syreni.
Jewgienij otwarł oko, jaskrawy świt bolał.
Nad brzegiem stawu w parku zjawiła się Lola
z rozkazem, że nadeszła chwila, by kurs zmienić.
Zostawili więc tratwę, gorzałka wypita.
Odkryli nową ziemię ze znajomym barem,
bowiem „Pod Jesionami” wszystko było stare:
Lola, kelner i bigos. Viva dolce vita!
ale stary miał astmę, albo jakiś bronchit,
bo łajba wolno parła przez akwen spokojny.
Jedynie okowita mogła człekiem rzucać.
Żenia, stary kapitan, zagrał hejnał z flaszki;
potem Pegaz odegrał swój, na końską nutę.
Wyruszyli przedwczoraj, by przed nudą uciec
i ciągnącym z Północy oddechem Alaski.
Korniszony w ładowni i szampan piracki.
Droga wolna, niestraszne wichury, ni szkwały!
Pegaz zatarł kopyta – wychylmy po małym
zanim straszna potwora pokaże swe macki.
Wokół mgła, pewnie blisko do Ultima Thule.
Jakiś brzeg niewyraźnie czernił się w oddali,
ale dzielni żeglarze, głośno chrapiąc, spali.
Pegaz do Jewgienija przytulił się czule.
Obudził ich skrzek mewy, bo nie śpiew syreni.
Jewgienij otwarł oko, jaskrawy świt bolał.
Nad brzegiem stawu w parku zjawiła się Lola
z rozkazem, że nadeszła chwila, by kurs zmienić.
Zostawili więc tratwę, gorzałka wypita.
Odkryli nową ziemię ze znajomym barem,
bowiem „Pod Jesionami” wszystko było stare:
Lola, kelner i bigos. Viva dolce vita!
Ostatnio zmieniony śr 13 mar, 2019 przez Michał Gajda - ku pamięci, łącznie zmieniany 1 raz.
- Leon Gutner
- Posty: 7879
- Rejestracja: czw 15 kwie, 2010
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
" Każdy dzień to takie małe życie "
- Tomasz Kowalczyk
- Administrator
- Posty: 4449
- Rejestracja: wt 10 cze, 2014
Korniszony i szampan, w dodatku piracki -Michał Gajda - ku pamięci pisze:Korniszony w ładowni i szampan piracki.
kombinacja to ostra, jak śmiem podejrzewać.
Kiedy wpadnie załoga w pokrętne jej macki,
skutek może być różny. Nie boi się Żenia,
bo on głowę ma mocną i wszystko wytrzyma,
czy to bimbru literek, czy sto beczek piwa...
Ostatnio zmieniony wt 19 mar, 2019 przez Liliana, łącznie zmieniany 1 raz.
wiem, że nic nie wiem, ale staram się dowiedzieć,
- Wiesława Ptaszyk
- Posty: 2007
- Rejestracja: śr 06 lip, 2016
- Lokalizacja: Nowy Tomyśl
Radość wielka, mam już piękną książkę, świetnie opracowaną i zilustrowaną staraniem przyjaciół Miszy
- Leon Gutner
- Posty: 7879
- Rejestracja: czw 15 kwie, 2010
- Lokalizacja: Olsztyn
- Kontakt:
" Każdy dzień to takie małe życie "