Dekalog dobrego wiersza Leszek Żuliński

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Anonymous

Post autor: Anonymous »

Przykazanie ósme: wiersz niechaj będzie niedosłowny, niedomówiony i otwarty
Wiersz nie jest tożsamy z jasnym, jednoznacznym wykładem. Wiersz powinien kryć w sobie tajemnicę - jak pączek słodkie nadzienie. Z punktu widzenia tekstologii wiersz jest bytem fenomenologicznym - niepowtarzalnym i istniejącym wbrew logice obowiązującej w innych przypadkach.
Na przykład dosłowność pożądana w wielu innych komunikatach językowych (choćby w języku prawniczym) może być w języku liryki balastem. Wspomnieliśmy wyżej o metaforze. To ona jest królową tropów poetyckich. A jest ich wiele - właśnie dlatego, że język liryki ma swoje wyspecjalizowane chwyty i narzędzia. Wszystkie one na ogół istnieją po to, by unikać dosłowności i język potoczny zastępować w wierszu językiem zmodyfikowanym artystycznie.
Dam przykład genialnej metafory i niedosłowności. To znany wiersz Norwida pt. „Czułość":
Czułość — bywa jak pełny wojen krzyk,
I jak szemrzących źródeł prąd,
I jako wtór pogrzebny...
I jak plecionka długa z włosów blond,
Na której wdowiec nosić zwykł
Zegarek srebrny — —
Zamiast opisywać czułość, Norwid porównał ją do dewizki zegarka, którą wdowiec uplótł z kosmyka włosów zmarłej żony. Wmyślcie się w tę sytuację, wczujcie się w nią: starzec wyjmuje z kieszonki kamizelki zegarek, muska kciukiem włosy swojej ukochanej, która odeszła, wraca myślami do niej, oddaje skrytej pieszczocie minione wspomnienia... A więc i tak można opisać czułość!
Powiecie: ależ ile więcej można powiedzieć o czułości! Nie, ten wiersz Norwida dowodzi, że można, ale nie trzeba. Niedosłowność „rymuje się" z niedomówieniem. Choć w wierszu dobra pointa to prawdziwy skarb, to ona może także polegać na zawieszeniu głosu, na niestawianiu kropki nad „i".
Niedomówienie i niedosłowność potęgują wieloznaczność wiersza.
Wiersz me musi być jednoznaczny. Dobrze jeśli budzi różne skojarzenia i interpretacje. „Co poeta chciał w tym wierszu powiedzieć?" - to pytanie bez sensu. Wtajemniczeni wiedzą, że intencja poety jest sprawą drugorzędną, że dobry wiersz jest wieloznaczny, że odczytywany inaczej przez różnych odbiorców w zasadzie nie traci, a zyskuje na swym fenomenie.
Tak, dobry poeta potrafi trzymać czytelnika w cuglach, czyli narzucić mu jednoznacznie rozumienie swojego wiersza. I dobry poeta tak czyni. Ale bardzo dobry poeta czyni inaczej: pozwala, by wiersz, jak dorosłe dziecko, odrywał się od niego i żył swoim własnym życiem.





Przykazanie dziewiąte: wiersz powinien wyrastać z pokory. I nie wstydzić się pychy

O co tu chodzi? O postawę poety. Poeta powinien, moim zdaniem, poczynać pisanie wiersza od schodzenia z cokołu i zrzucania spiżowej togi. Zamiast gęsiego pióra niechaj sięgnie po ogryzek ołówka. Poeta powinien z pokorą przyjmować świat i z pokorą weń wnikać. Być jednym z nas. Pamiętać o skromności. Chylić czoła przed drugim człowiekiem i tajemnicami świata.
Dlaczego? Dlatego, by zachować prostotę, zwykłość i „normalność" patrzenia i mówienia. Po to, aby zejść z koturn i aby unikać za wszelką cenę sytuacji, gdy wyda mu się, że jest kimś lepszym niż jest. Tylko smak „soli ziemi" na ustach poety jest smakiem, jaki ma trzymać go w swej władzy.
Ale są chwile, że poeta musi wejść na Mont Blanc i przemienić się w Tytana. Uderzyć pięścią w stół, rzucić sobie Ziemię do nóg, stanąć przeciw milionowi, kochać i cierpieć za miliony... Kiedy powinien przemówić do mierzwy ludzkiej głosem, za jakim ona pójdzie.
A więc: pokora czy pycha? Jedno i drugie, jedno i drugie. Ach, że też nie mamy w języku polskim słowa, które byłoby wypadkową tych obu sensów.

Przykazanie dziesiąte: poeta poddaje się natchnieniu
Ojcem i matką wiersza jest natchnienie. Co to jest: natchnienie? Ba! Wszyscy wiedzą, nikt nie może wytłumaczyć. Może psychologia aktu twórczego kiedyś „skodyfikuje" to pojęcie. Ja wierzę w natchnienie jako „szósty zmysł". Zmysł objawienia i olśnienia. Jest to na pewno stan psychiczny, stan szczególnej koncentracji, który
artyście (nie tylko poecie) dodaje skrzydeł. Wtedy obraz „się sam maluje", wiersz „się sam pisze"... słowa płyną spod pióra jakby dyktował je niewidoczny demiurg sztuki.
Natchnienie to wszystko to, co w fenomenie pisania nie poddaje się racjonalizacji. To tajemnica tworzenia. Niekontrolowana siła sprawcza. Natchnienie to napęd wywołujący autoekspresję. Specyficzna koncentracja spoza obszaru odruchów kontrolowanych.
„Zawodowy" poeta (dobry rzemieślnik) potrafi, rzecz jasna, napisać wiersz na zimno, bez żadnego natchnienia. Ale prawdziwa, wielka, gorąca poezja powstaje niemal zawsze w jakimś uniesieniu i przy udziale „niewidocznej ręki"; czytaj: przy udziale ogromnego zaangażowania emocjonalnego ł twórczego.
Dlaczego natchnienie ma znajdować się w takim, jak ten, dekalogu? Bo poeta, który ma cyniczny stosunek do natchnienia może już przestał być poetą, tylko jeszcze o tym nie wie?


* * *

I to już wszystko. Tak widzę mój „dekalog dobrego wiersza". W mojej gradacji wartości i z punktu widzenia własnego doświadczenia czytelniczego wymienione wyżej walory są najistotniejsze. Oczywiście, zbyt wiele nadyskutowałem się o literaturze, by upierać się przy niepodważalności tego dekalogu. Prawdopodobnie można napisać jeszcze kilka takich kodeksów inaczej pozycjonujących wymienione wyżej walory lub zgłaszających inne cechy niezbędne w tej wyliczance. Może więc każdy z nas powinien ułożyć swój dekalog? Może każdy go ma, tylko sobie tego nie uzmysłowił? Jedno jest pewne: poezja istnieje bez jakichkolwiek dekalogów. Ale też istnieć nie może bez bądź to zbiorowej, bądź indywidualnej wiedzy o jej arkanach. Bo życie ludzkie w dużej mierze wypełniają konwencje. Sztuka, choć być może wynika z potrzeby naturalnej, realizuje się w formule konwencjonalnej. Konwencja zaś to zasada, l nie ma się na co obrażać - gdyby zabrano nam konwencje, to tak jakby zabrano nam wodę i powietrze - do tego etapu dotarliśmy w procesie cywilizacji. Dlatego rozmowy o sztuce są tak ważne. Przynajmniej dla tych, którzy dotrwali do końca tego tekstu.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Mariola Kruszewska
Posty: 12383
Rejestracja: czw 24 lip, 2008
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post autor: Mariola Kruszewska »

[quote=""Latte""]o metaforze. To ona jest królową tropów poetyckich.[/quote]Dla mnie to najbardziej miarodajny wyznacznik poezji. [quote=""Latte""]dobry wiersz jest wieloznaczny, że odczytywany inaczej przez różnych odbiorców w zasadzie nie traci, a zyskuje na swym fenomenie. [/quote]Stąd cieszą różne interpretacje czytelników.[quote=""Latte""]

Przykazanie dziesiąte: poeta poddaje się natchnieniu[/quote] :łzak: :komp: :włosy: :łzak:
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Mariola Kruszewska, łącznie zmieniany 1 raz.
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.

Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Anonymous

Post autor: Anonymous »

Latte napisał/a:


Przykazanie dziesiąte: poeta poddaje się natchnieniu
:łzak: :komp: :włosy: :łzak:
_________________

emde co to ma być <img> natchnienie?
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Monique
Posty: 181
Rejestracja: pt 26 wrz, 2008

Post autor: Monique »

albo, że go brak? jak u mnie np... :oczy:
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Monique, łącznie zmieniany 1 raz.
Tomasz Kowalczyk

Post autor: Tomasz Kowalczyk »

[quote=""Latte""]emde co to ma być <img> natchnienie?[/quote]
[quote=""Monique""]albo, że go brak?[/quote]
Podam "moją" definicję negatywną: Nie powinno się pisać na siłę, bo np. dawno się nie pisało. To tzw. grafomania - pojęcie niezbyt przez nas lubiane.
Każdy z nas indywidualnie łapie wiatr w swoje żagle.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Tomasz Kowalczyk, łącznie zmieniany 1 raz.
skaranie boskie

Post autor: skaranie boskie »

[quote=""Tomek""]Podam "moją" definicję negatywną: Nie powinno się pisać na siłę, bo np. dawno się nie pisało. To tzw. grafomania - pojęcie niezbyt przez nas lubiane.
Każdy z nas indywidualnie łapie wiatr w swoje żagle.[/quote]


Podpisuję się oburącz <img>

Pamiętam jeden swój taki napisany na siłe wiersz. Żenada.
Z drugiej jednak strony warto napisać nawet najgorszego gniota i choćby na siłę.
Po tej właśnie żenadzie, którą nota bene przechowuję w archiwum, posypały się najlepsze chyba wiersze jak z rękawa.
Teraz też przyszedł sezon ogórkowy i jakaś taka pustka. Żadnego pomysłu...
Jednak próbuję...
Cały problem jest w tym, że skoro już spłodzimy coś nieudanego, coś na siłe, umiejmy podejść do tego z dystansem i - najlepiej - nie zadręczajmy tym innych <img>
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez skaranie boskie, łącznie zmieniany 1 raz.
Tomasz Kowalczyk

Post autor: Tomasz Kowalczyk »

[quote=""skaranie boskie""]Pamiętam jeden swój taki napisany na siłe wiersz. Żenada.[/quote]
I tak jesteś w lepszej sytuacji ode mnie. Ja swoje gnioty pisałem pod wpływem natchnienia... :-D
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Tomasz Kowalczyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Anonymous

Post autor: Anonymous »

[quote=""Tomek""]I tak jesteś w lepszej sytuacji ode mnie. Ja swoje gnioty pisałem pod wpływem natchnienia... :-D[/quote]

ja swoje banały też...... <img>
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
skaranie boskie

Post autor: skaranie boskie »

Ja swoje gnioty pisałem pod wpływem natchnienia...
Chyba mamy po równo. Żadnemu z nas nie było dane czytać gniota drugiego :-P

[size=99px][ Dodano: 2009-08-02, 20:32 ][/size]
Małgosiu - jak wyżej <img>
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez skaranie boskie, łącznie zmieniany 1 raz.
Tomasz Kowalczyk

Post autor: Tomasz Kowalczyk »

[quote=""skaranie boskie""]Żadnemu z nas nie było dane czytać gniota drugiego [/quote]
I niech tak już zostanie! :-D
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Tomasz Kowalczyk, łącznie zmieniany 1 raz.
skaranie boskie

Post autor: skaranie boskie »

Niech zostanie!
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez skaranie boskie, łącznie zmieniany 1 raz.
Anonymous

Post autor: Anonymous »

:ukłon: :ukłon: :ukłon:

tak trzymać <img>
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.