Poniedziałek

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Monika_S
Posty: 1422
Rejestracja: wt 12 sty, 2010
Lokalizacja: Radom/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Monika_S »

Jutro znów poniedziałek. Mówi się, że opuszczamy ten świat tak, jak na niego przyszliśmy. Nadzy i samotni. Ta jedna myśl przyszła jej do głowy w tym momencie. Leżała samotnie w wannie, bardziej dla rozmyślań niż dla samej kąpieli. Myślała słownie o tym kim była, kim jest i kim tak naprawdę chce być. W ciągu ostatnich lat zdobyła to, co chciała, o czym marzyła, ale być może gdzieś po drodze straciła nawet więcej. Miała niejasne odczucie, że czegoś jej brakuje.

Była młoda, miała dwadzieścia siedem lat. Studia ukończyła z wyróżnieniem. Trzy lata temu wyszła za mąż, wróciła też do rodzinnego miasta, sama nie wiedziała dlaczego. Być może zawsze czuła jakiś sentyment do tego miejsca. Jednak rok temu wyjechała do stolicy. Znalazła dobrą pracę, prowadziła spokojne życie. Spokojne życie. To aż śmieszne, gdy wypowie się to na głos. Mówię, jakbym miała co najmniej sześćdziesiąt pięć lat, do tego gadam sama do siebie. Czy to nie pierwsza oznaka szaleństwa? W domu nie było nikogo. Wiedziała, że może sobie na to pozwolić. Mogła mówić głośno i kląć. Ostatnio zdarzało jej się przeklinać, ale tylko wtedy, gdy była sama. Była to chyba forma odstresowania, jak zwykła myśleć.

Wyszła na chwilę z wanny, nie biorąc nawet ręcznika, poszła do pokoju. Wybrała jedną z płyt, którą włożyła do odtwarzacza. Za chwilę z głośników dała się słyszeć muzyka. Featherstone - pomyślała i wróciła do łazienki, by powtórnie zanurzyć się w gorącej wodzie. Muzyka zawsze stanowiła ważną część jej życia. Dlatego większość regałów w dużym pokoju ich mieszkania zajmowały płyty CD. Było ich wiele. Od jej nastroju zależało, która z płyt zostanie wybrana. Znajdowały się tam piosenki energiczne i wesołe, przy których zawsze mogła, jak zwykła to nazywać, wyszaleć się jak pies Pluto, gdy uganiał się za swoim ogonem. To zawsze poprawiało jej nastrój. Stało tam również kilka płyt, które dostała od męża i koleżanek. Te jednak, nie wiedziała dlaczego, nie poruszały jej duszy. Zdołała przy nich jedynie sprzątać lub gotować obiad. Na licznych półkach znajdowały się też utwory smutne i wzruszające, przy których często siedziała w swoim ulubionym fotelu, pijąc wino. Teraz także wybrała piosenkę z tej kategorii. Leżąc w wannie słuchała Michelle Featherstone – Coffee & Cigarettes. Muzyka potrafiła ją uleczyć, uspokoić. Słuchała jej w samotności, od dawna nie umiała dzielić jej z kimś innym. Wiedziała, że czegoś w tym brakuje.

Jej mąż, Adam, nie rozumiał w pełni czym jest dla niej muzyka. Co czuje, kiedy słucha długo wyczekiwanej płyty, tego, że wtedy wypełnia ją to wspaniałe uczucie radości, gdy odwija folię, włącza wieżę i słyszy pierwsze dźwięki. To było jej sacrum, którego on nigdy nie potrafił zrozumieć, a ona nigdy nie próbowała mu tego ułatwić. Może nawet nie chciała. Ostatecznie pogodziła się z tym. Tennessee Williams napisał kiedyś, że kiedy tak wielu ludzi jest samotnych, byłoby niewybaczalnym egoizmem być samotnym samotnie. Czy na tym opierało się jej życie, małżeństwo? Czy byli tylko dwójką samotnych osób, mieszkających pod jednym dachem, jedzących razem kolację, uprawiających seks? Ta definicja chyba do niej nie pasowała. Tak naprawdę nie mogła narzekać. Adam był dobrym mężczyzną, dbał o nią. Ona miała dobrą pracę, wszystko to, czego pragnęła, była szczęśliwa. Tak przynajmniej jej się zdawało. Czasami tylko powracało to niejasne uczucie, że czegoś brakuje, że być może to nie jej życie. Zastanawiała się nad tym, ale nigdy w swoich rozważaniach nie doszła dalej, głównie dlatego, że nie chciała.

Wyszła z wanny, założyła szlafrok i wróciła do pokoju. Usiadła przy półce, zaczęła przeglądać płyty. W pewnym momencie zatrzymała się. W białym pudełku znajdowało się coś, czego nigdy nie powinna wyjąć. Płyta, od Niego. Nie wiedziała dlaczego ją znalazła, to było nie możliwe. Adam - on musiał ją tu położyć. Wiedział, że nigdy nie wyrzucam płyt, myślał, że to pomyłka. Ale z pewnością nią nie była. Nie tym razem. Ze wszystkich rzeczy, których kiedykolwiek chciała się pozbyć, ta znajdowała się na pierwszym miejscu. Dlaczego? Nie chciała o tym pamiętać. Wspomnienia jednak same wróciły, jeszcze wyraźniejsze niż wcześniej. Wstała. Drżącymi rękami otworzyła pudełko i włożyła płytę do odtwarzacza. Sama nie wiedziała, dlaczego to robi. Za to dokładnie zdawała sobie sprawę z tego, co za chwilę usłyszy. The Cure - Love song. To były ich piosenki, te których razem słuchali, które razem przeżywali. Piotr - pomyślała.

Poznali się podczas studiów. On był trochę starszy od niej. Widziała go parę razy na uczelni. Początkowo go nie lubiła, nawet ją trochę denerwował. Kiedyś latem, przez przypadek, pojechali na ten sam obóz. Była zmuszona spędzić z nim noc w jednym pokoju, ponieważ drzwi się zatrzasnęły, jej telefon został w pokoju na górze, a koleżanki poszły na „Noc duchów” organizowaną przez starszych studentów. Mówiła im, że raczej nie pójdzie, więc nie przejmowały się jej nieobecnością.

Uśmiechnęła się lekko na to wspomnienie. Pamięta, że była wtedy wkurzona jak nigdy. Po pierwsze dlatego, że chciała się stamtąd wydostać, po drugie, ponieważ ze wszystkich osób będących na obozie, musiała tutaj utknąć właśnie razem z nim. Nie lubiła go, ale z drugiej strony miał w sobie coś, co w jakiś sposób ją pociągało, ale nie na tyle, aby przezwyciężyć jej niechęć. Jednak tamtego wieczoru coś się zmieniło. Obydwoje nie spali, rozmawiali całą noc, o wielu rzeczach. To on zaczął, ona przez dłuższy czas się nie odzywała. Przypomniała sobie jak wstał i włączył Coldplay - Violet hill - ich pierwszą piosenkę, jak później ją nazywała. Skąd wiedział, że lubi ten zespół? A może nie wiedział? To i tak potem nie miało znaczenia. Zaczęli rozmawiać. Pamięta, że doznała tego dziwnego uczucia, że może mu powiedzieć wszystko. Przebywali ze sobą zaledwie kilka godzin, ale czuli się tak, jakby znali się od zawsze. Później doszła do wniosku, że czasami tak się dzieje. Czasem spotykamy w życiu ludzi, do których od razu nie mamy zaufania oraz takich, z którymi już przy pierwszej rozmowie czujemy głębszą więź. Niestety ci ostatni, jak się potem sama przekonała, pojawiają się na naszej drodze nagle i często równie szybko z niej znikają.

Poszła do kuchni. Wyjęła z szafki wino oraz kieliszek, który za chwilę wypełnił się ciemnoczerwonym płynem. Wróciła do pokoju i usiadła na podłodze. Co się z nami stało Nie wiedziała, czy płakać, nie chciała, ale łzy same zaczęły płynąć. Spływały po jej twarzy, wpadając do kieliszka i mieszając się z winem.

Po tamtej nocy zaczęła się ich przyjaźń, choć jak potem o tym rozmyślała, to wiedziała, że to zawsze było coś więcej. Rozumieli się bardzo dobrze, łączyła ich pewna niewyjaśniona więź. Spotykali się ze sobą półtora roku, jednak nigdy nie byli parą, choć mogło to tak wyglądać. Spędzali wspólnie wieczory, wychodzili na miasto, razem słuchali muzyki. Z nim każdy dźwięk, każda piosenka zdawała się inna, była w tym magia, coś co wprawiało ją w niezwykły nastrój. Opiekował się nią, często lepiej niż jej własny ojciec, ona zawsze wiedziała, czego on potrzebuje. Nigdy nie rozmawiali o tym, co ich łączy, po prostu zawsze byli dla siebie. Dziś wie, że to popełnili błąd. Chyba nigdy nie zastanawiała się nad tym. Być może liczyła na to, że sytuacja w jakiś sposób sama się rozwinie. Może on myślał podobnie. Dzisiaj jest tego pewna.

Pewnego dnia powiedział, że musi wyjechać. Obiecał, że niedługo wróci. Chciała jechać razem z nim, ale zabronił jej. Wiedział, że ma egzaminy, że musi je zaliczyć. Poza tym przecież , że wróci. Przystała na to, nie miała innego wyjścia. Gdy się z nim żegnała, było w tym coś nadzwyczajnego. Już wtedy wiedziała, że nie żegna go tylko jako przyjaciela. Chciała mu to powiedzieć, ale postanowiła poczekać do jego powrotu. Tak naprawdę bała się jego reakcji.

Jednak on nigdy nie wrócił. Jadąc w nocy samochodem miał wypadek. Pijany kierowca tira usnął za kierownicą i zjechał na lewy pas jezdni. Piotr nie mógł uciec, zginął na miejscu. Dowiedziała się o tym tydzień po jego śmierci. Pamięta ten moment.
Pewnego wieczoru przyszedł do niej policjant. Powiedział jej, że Piotr nie żyje. Nie pamięta jego twarzy. Widziała tylko rękę, którą podał jej małą paczkę, znalezioną w kurtce zmarłego, a na której widniał jej adres. Długo nie otwierała tej niespodziewanej przesyłki, tamtego dnia nie była w stanie. Wypełniała ją złość i wściekłość. Tamtego wieczoru w jej mieszkaniu nie grała muzyka. Panowała głęboka cisza, przerywana jedynie jej płaczem i krzykiem. Była zła na niego, że pojechał, że jej to zrobił, że ją zostawił. Przecież obiecał, że wróci! Miał być przy niej! Jej wściekłość przepełniała rozpacz. Pamięta, że przeklinała tamtej nocy, jak nigdy, Boga, ludzi, życie. Wewnętrzny ból nie pozwalał jej oddychać, spać, nie pozwalał jej żyć. Czuła się niesprawiedliwie skrzywdzona. To było okrucieństwo. Przecież on zawsze tu był, nigdy nie myślała, że może być inaczej. Wtedy musiała nie tylko myśleć, musiała z tym żyć.

Kolejny tydzień spędziła sama w domu. Nie płakała, nie miała już więcej łez. Wciąż nie otworzyła paczki od niego. Zrobiła to dopiero po dwóch miesiącach. Znalazła tam tę płytę oraz list. Wówczas myślała, że otrzymała już swoją dawkę cierpienia, ale zdała sobie sprawę z tego, że dopiero ma ją dostać. W liście podał prawdziwy powód swojej podróży. Miał wyjechać w celach naukowych, ale to był tylko pretekst. Jak pisał, musiał wiele rzeczy przemyśleć, o sobie, o nich. Była dla niego wyjątkowa. Nigdy o tym nie rozmawiali, więc on też nie poruszał tego tematu, chyba dlatego, że bał się jej reakcji. Napisał, że ją kocha. Pamięta, że gdy czytała te słowa, coś ścisnęło ją za gardło. Nie mogła oddychać, płacz odbierał jej oddech. Nigdy nie wiedział i nie przypuszczał, że ona jego także. Nie dała mu tego po sobie poznać, tak jak on jej. Uznała, że może kiedyś przyjdzie odpowiedni moment, by mu o tym powiedzieć. Póki co byli przyjaciółmi, nie chciała tego psuć. Pisał, że musiał wyjechać, aby to przemyśleć. Nie umiał dłużej udawać, że wszystko jest w porządku. Tak naprawdę sam nie wiedział, czy jeszcze wróci, mimo że jej to obiecał. Napisał ten list, tak na wszelki wypadek. Nosił go przy sobie, gdyby jednak miał go wysłać, choć zdawał sobie sprawę z tego, że nigdy się to nie stanie Nie mógł przewidzieć, że ona i tak go przeczyta. Nie potrafił zostać w mieście, widząc codziennie osobę, którą kochał i nie móc z nią być. Jednocześnie brakowało mu odwagi, aby powiedzieć wprost o swoich uczuciach. Nigdy nie widział, aby ona traktowała go jako kogoś więcej niż tylko przyjaciela. Dlatego nie chciał niszczyć ich przyjaźni i wprowadzać jej w zakłopotanie. Uznał, że tak będzie lepiej, że potrafi z tym, żyć, ale to go przerosło. Musiał wyjechać.

Po przeczytaniu listu zrozumiała, jak bardzo się rozminęli. Jak blisko siebie byli, a jednocześnie jak daleko, mimo że wystarczyłyby dwa słowa, aby zmienić ich życia. Wiedziała, że to jej wina. Gdyby wtedy przed jego wyjazdem powiedziała mu co czuje, on wciąż by żył. Od tamtej pory musiała codziennie budzić się z tą świadomością. Cierpienie i żal wypełniły ją na nowo. W głowie cały czas brzmiało jedno zdanie - to była jej wina. Dlaczego nigdy nie powiedziała mu, że go kocha? Być może nie umiała, a może uznawała, że przyjdzie na to lepszy moment, przecież zawsze mogła mu to powiedzieć. Zawsze. Nie dowierzała temu, jak głupia i naiwna była. Czy istnieją złe momenty na to, by powiedzieć komuś kocham cię? Zbyt późno dowiedziała się, że nie. Zauważyła też jak łatwo można przyzwyczaić się do obecności drugiej osoby i brać to za fakt oczywisty, bo przecież on zawsze będzie. Przyjdzie jak zwykle wieczorem, przyniesie płytę, której wspólnie będziemy słuchać, zjemy kolację. Ale on nigdy więcej nie przyszedł. Zniknął z jej życia, tak nagle, jak nagle się pojawił. Żałowała, że nie powiedziała mu tych dwóch, najważniejszych słów, że nie zapytała o wiele rzeczy, że nie traktowała go inaczej, że zmarnowała tyle czasu. Potem wiedziała, że ludzie nie powinni tego robić. Nie powinni przyjmować szczęścia i ukochanych osób za coś oczywistego, za coś co będzie zawsze i za coś co im się należy. Powinni dbać o każdą chwilę tego szczęścia i nie bać się go, ponieważ nigdy nie wiedzą jak ulotne może być. Powinni także myśleć o tym za każdym złym słowem oraz przy każdej kłótni, bo te chwile już nie wrócą i nie warto ich marnować. Wiedziała, że ona zmarnowała swoje. Wypełniał ją smutek. Zdała sobie sprawę z tego, że ludzie robią wiele rzeczy, których potem żałują. Jednak najczęściej ich największy żal nie dotyczy rzeczy, które zrobili, ale tych, których nie zrobili, szczególnie jeśli mogły one ocalić kogoś, na kim im zależy.

To uczucie wypełniało ją przez bardzo długi czas. Równie długo w jej mieszkaniu nie grała muzyka. On był jej częścią, a odkąd go zabrakło, jej dusza milczała. Zajęła się codziennością. Próbowała zapomnieć, wrócić do normalności. Z czasem wszystko stawało się łatwiejsze. Wkrótce potem poznała swojego męża. Nie mogła powiedzieć, że go nie kocha. Tak naprawdę to on przywrócił melodię jej sercu, lecz nigdy nie była ona tym samym, co wcześniej. Wiedział, że w jej życiu był Piotr, ale nie miał pojęcia o jej uczuciach, o wszystkim co było z nim związane. Nie powiedziała mu, nie chciała. Pogodziła się z tym, zapomniała. Adam starał się ją zrozumieć, dbał o nią, był dobrym człowiekiem, ale pomimo jego starań, zdawała sobie sprawę z tego, że nikt nigdy nie zrozumie jej tak, jak Piotr. Nie była to wina jej męża, to ona nie potrafiła otworzyć się w pełni na nowo. Po tamtym zdarzeniu pozbyła się wszystkiego co wiązało się z Piotrem. Wyrzuciła zdjęcia, list, płyty. Nie chciała pamiętać. Rozpoczęła od nowa normalne życie, przyzwyczaiła się.

Teraz przypadkowo znalazła coś, czego nigdy nie powinna była już widzieć. Ta płyta… wspomnienia wróciły, nie mogła nic z tym zrobić. W głębi serca wiedziała, że to uczucie zawsze będzie przy niej. Ta miłość, ten żal, to rozczarowanie i poczucie winy.

Wstała, wyjęła płytę z odtwarzacza i poszła do kuchni. Tam przełamała ją na pół i wrzuciła do kosza. To przeszłość - powiedziała i poszła do sypialni. Było już późno. Wiedziała, że jej mąż powinien niedługo wrócić. Pojechał do brata pomóc mu przy naprawie komputera. Podeszła do łóżka i nastawiła budzik, ponieważ była pewna, że Adam o tym zapomni. Położyła się. Nie myślała już o Piotrze, nauczyła się z tym żyć. To już przeszłość - pomyślała i zgasiła lampkę. A jutro? Jutro znów będzie poniedziałek.
Ostatnio zmieniony pt 29 sty, 2010 przez Monika_S, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie komentujesz wierszy innym - nie dziw się, że inni nie komentują Twoich"
Tomasz Kowalczyk

Post autor: Tomasz Kowalczyk »

Nie lubię poniedziałku... Jednak nuda i przyzwyczajenie to chyba pozytywne elementy życia, ponieważ gwarantują bezpieczeństwo. Wspomnienia i szaleństwa tylko przy kieliszku wina, w samotności.
A co by było, gdyby...

http://www.youtube.com/watch?v=oEtPms328_k

Jak zachowałaby się Anna?

[quote=""Monika_S""]Ostatnio, odkąd wyjechała, wiele myślała.[/quote]
A przedtem bohaterce nie zdarzało sie myśleć? Wydaje mi się, ze to zdanie można śmiało usunąć.
[quote=""Monika_S""]Miała to niejasne poczucie, że czegoś jej brakuje.[/quote]
Usunąłbym zaimek, podkreślony rzeczownik zmieniłbym na "odczucie".
[quote=""Monika_S""]To aż śmieszne, gdy wypowie się to na głos. [/quote]
Znowu zaimki...
[quote=""Monika_S""]To, która zostanie wybrana, zależało głównie od jej nastroju.[/quote]
"Od jej nastroju zależało, która z płyt zostanie wybrana"...
[quote=""Monika_S""]Słuchała jej w samotności, głównie dlatego, że chciała. Od dawna nie umiała dzielić tego z kimś innym.[/quote]
Usunąłbym wytłuszczoną frazę. Muzyki słucha się, bo się chce. To tzw. "oczywista oczywistość" - jak mawiał pewien polityk. A może jego brat? <img> Połączyłbym oba zdania usuwając "tego". Bohaterka słucha muzyki, a więc "jej".
[quote=""Monika_S""]To było jej sacrum, którego on nigdy nie potrafił zrozumieć, a ona nigdy nie próbowała mu tego ułatwić. [/quote]
"(On) nigdy nie potrafił zrozumieć jej sacrum"...
[quote=""Monika_S""]Była zmuszona spędzić z nim noc w jednym pokoju, ponieważ drzwi się zatrzasnęły, jej telefon został w pokoju na górze, a koleżanki poszły na „Noc duchów” organizowaną przez starszych studentów. [/quote]
Ta argumentacja mnie nie przekonała. Zatrzaśnięte drzwi nie są problemem... Anna chyba im pomogła...
[quote=""Monika_S""]Po pierwsze dlatego, że chciała się stamtąd wydostać, po drugie, ponieważ ze wszystkich osób będących na obozie, musiała tutaj utknąć właśnie razem z nim. [/quote]
Wyliczanie argumentów za pomocą liczebników. Jestem przeciw...
[quote=""Monika_S""]Nigdy nie rozmawiali o tym, co ich łączy, [/quote]
A gdyby dokończyć zdanie: "Nigdy nie rozmawiali o...."
[quote=""Monika_S""]Po przeczytaniu listu zdała sobie sprawę z tego,[/quote]
Tak samo...
[quote=""Monika_S""]ączyła ich pewna niewyjaśniona, wewnętrzna więź. [/quote]
Usunąłbym "tłuściocha".
[quote=""Monika_S""]Pijany kierowca tira usnął za kierownicą i zjechał na lewy pas.[/quote]
Dodałbym: "lewy pas jezdni/szosy".
[quote=""Monika_S""]Nigdy o tym nie rozmawiali, więc on też nie poruszał tego tematu, chyba dlatego, że bał się jej reakcji. [/quote]
Podkreślone zdanie jest pleonazmem.
[quote=""Monika_S""]Wypełniał ją żal. Zdała sobie sprawę z tego, że ludzie robią wiele rzeczy, których potem żałują. Jednak najczęściej ich największy żal nie dotyczy rzeczy, które zrobili, ale tych, których nie zrobili,[/quote]
Trochę powtórek się wkradło...
[quote=""Monika_S""]Nie myślała już o Piotrze, nauczyła się z tym żyć. [/quote]
Warto rozwinąć zdanie: "nauczyła się żyć z..."

Warto jest zadbać o dalsze usuwanie zaimków i rozbudowę zdań.

Pozdrawiam

Tomek
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Tomasz Kowalczyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Monika_S
Posty: 1422
Rejestracja: wt 12 sty, 2010
Lokalizacja: Radom/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Monika_S »

[quote=""Tomek""]Jednak nuda i przyzwyczajenie to chyba pozytywne elementy życia, ponieważ gwarantują bezpieczeństwo.[/quote]

Być może, choć źle jeśli zdominują one całe nasze życie.

http://ewelinciaaa.wrzuta.pl/audio/7Y0S ... aniele_moj

Gdy kończy się miłość, a rodzi przyzwyczajenie.


[quote=""Tomek""]Wspomnienia i szaleństwa tylko przy kieliszku wina, w samotności.[/quote]

To też ma jakiś swój urok. Wszystko się kiedyś kończy, lata szaleństwa też, choć to kiedy się one zakończą zależy tylko od nas. Ważne, żeby mieć co wspominać ;)
Osobiście lubię od czasu do czasu taki nastrój. Cztery ściany, samotność, wyciszenie i ja w środku. Z tym, że zamiast wina jest muzyka, którą po prostu uwielbiam.

[quote=""Tomek""]A co by było, gdyby...

http://www.youtube.com/watch?v=oEtPms328_k

Jak zachowałaby się Anna? [/quote]

Zastanawiam się dlaczego akurat Anna? ;) A tak na poważnie, to myślę, że sporo osób w pewnym momencie swojego życia staje przed takimi dylematami. Czasem zwycięża przyzwyczajenie, czasem odrodzona miłość, a chyba najczęściej jednak pozostajemy w stanie zawieszenia. Przypomina mi się fragment jednej piosenki(dzisiaj zamiast cytatów mam w głowie teksty piosenek, bo jestem sama w domu i mogę się bez ograniczeń "narkotyzować" muzyką :-)
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Monika_S, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie komentujesz wierszy innym - nie dziw się, że inni nie komentują Twoich"
Jolanta Kowalczyk
Posty: 2823
Rejestracja: śr 17 wrz, 2008
Kontakt:

Post autor: Jolanta Kowalczyk »

Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w oczy, jest niesamowicie duża ilość czasowników: "mieć", "być" i "robić", których trzeba unikać zastępując innym formami wypowiedzi. Nazbierało się również "musieć".

Za dużo powtarzasz, a niektóre z nich stoją w zbyt małej odległości:


[quote=""Monika_S""]Zdała sobie sprawę z tego, że ludzie robią wiele rzeczy, których potem żałują. Jednak najczęściej ich największy żal nie dotyczy rzeczy, które zrobili, ale tych, których nie zrobili, szczególnie jeśli mogły one ocalić kogoś, na kim im zależy. [/quote]

[quote=""Monika_S""]gdy była sama. Była to chyba forma odstresowania, jak zwykła myśleć. [/quote]

Zauważyłam tendencję do powtarzania całych fraz, a to sprawia, że tekst staje się rozwlekły, choć zdaję sobie sprawę, że chodziło o położenie nacisku na pewne sprawy.

[quote=""Monika_S""]To przeszłość - powiedziała i poszła do sypialni.[/quote][quote=""Monika_S""]To już przeszłość - pomyślała i zgasiła lampkę[/quote]



Łzy lepiej pozostawić czytelnikom. Autor musi nabrać dużego dystansu do losu bohaterów. Rozwodzenie się nad płaczem i rozczulanie się nad dolą peelki degraduje tekst do rangi prozy blogowej. Takie chwyty "łapiące za serducho" charakterystyczne są w Harlekinach i telenowelach.

[quote=""Monika_S""]Nie płakała, nie miała już więcej łez[/quote]

[quote=""Monika_S""]ale łzy same zaczęły płynąć. Spływały po jej twarzy, wpadając do kieliszka i mieszając się z winem.
[/quote]

Resztę powiedział już Tomek.
Tekst nie należy do dobrych, ale widzę duży potencjał.



Pozdrawiam

Jola
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Jolanta Kowalczyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Monika_S
Posty: 1422
Rejestracja: wt 12 sty, 2010
Lokalizacja: Radom/Warszawa
Kontakt:

Post autor: Monika_S »

[quote=""Jola""]Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w oczy, jest niesamowicie duża ilość czasowników: "mieć", "być" i "robić", których trzeba unikać zastępując innym formami wypowiedzi. Nazbierało się również "musieć".[/quote]

Nie przyznaję się w takim razie ile z nich wyrzuciłam przed wklejeniem tekstu <img>

[quote=""Jola""]choć zdaję sobie sprawę, że chodziło o położenie nacisku na pewne sprawy.[/quote]

Tak, o to chodziło, choć masz rację. Muszę cały czas nad tym pracować.

[quote=""Jola""]Łzy lepiej pozostawić czytelnikom. Autor musi nabrać dużego dystansu do losu bohaterów.[/quote]

Był to pierwszy tekst, który napisałam i faktem jest, że jest w nim dużo mnie, choć losy bohaterki odbiegają od moich. Oprócz jeszcze "Żalu powszechnego", w którym monolog bohaterki jest tak naprawdę moim własnym, później już się to raczej nie zdarzało, dystans był zachowany.

[quote=""Jola""]Tekst nie należy do dobrych, ale widzę duży potencjał.[/quote]

W takim razie postaram się go wykorzystać w tworzeniu lepszych tekstów.

Dziękuję uwagi i za przeczytanie, wiele to dla mnie znaczy.

Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Monika_S, łącznie zmieniany 1 raz.
"Nie komentujesz wierszy innym - nie dziw się, że inni nie komentują Twoich"
Michael
Posty: 2217
Rejestracja: śr 21 paź, 2009
Lokalizacja: Ex universo

Post autor: Michael »

Tekst jakże prawdziwy, opisane sytuacje i dylematy są codzienne do przysłowiowego upojenia.
[quote=""Monika_S""]Może czasem warto zaryzykować i wyrwać się z przyzwyczajenia? [/quote] O tak. Zatem nie przyzwyczajaj się do siebie, ale idź naprzód, ciągle uwalniając się od Moniki S.
Dzięki. <img>
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Michael, łącznie zmieniany 1 raz.
"Człowiek staje się tym, o czym myśli."
Morris E. Goodman w: "Sekret" (do obejrzenia w cda)