Anna Solidarność

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Mariola Kruszewska
Posty: 12383
Rejestracja: czw 24 lip, 2008
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post autor: Mariola Kruszewska »

Nie tak dawno miałam okazję uczestniczyć w wieczorze, na którym Sławomir Cenckiewicz promował swoją nową książkę "Anna Solidarność. Życie i działalność Anny Walentynowicz na tle epoki (1929 - 2010)". Miałam szczęście, że przyszłam wcześnie; ci, co przybyli kilka minut po mnie, spędzili wieczór w tłumie, na stojąco.

„Dr Sławomir Cenckiewicz, pracownik IPN, współautor głośnej książki „SB a Lech Wałęsa” to taki historyk, o którym – wierzę – będą się uczyły nasze dzieci” – w ten sposób prowadzący powitał gościa wieczoru.

Głównym tematem spotkania była, oczywiście, bohaterka książki, której licznie przybyli na spotkanie oddali hołd minutą ciszy. Zdążyła jeszcze przeczytać maszynopis swojej biografii, ale nigdy nie ujrzała książki. Autor poświęcił Pani Annie wiele ciepłych słów, wspominając ją jako kobietę skromną, odważną, traktującą swoje życie jak służbę. Podkreślał, wyjaśniając tytuł, że to dzięki jej determinacji narodził się wielki ruch solidarnościowy. To właśnie ona dwukrotnie uratowała w stoczni strajk, który stał się zalążkiem historycznych zmian. Zwolnienie z pracy Walentynowicz ze Stoczni Gdańskiej 7 sierpnia 1980 r. stało się bezpośrednim powodem wybuchu strajku, który doprowadził do powstania "Solidarności". Gdy 16 sierpnia Lech Wałęsa ogłaszał zakończenie protestu, Walentynowicz domagała się kontynuowania go do czasu realizacji wszystkich postulatów zgłoszonych również przez inne zakłady pracy i dopięła swego. Krzyczała do wychodzących ze stoczni robotników „Rozdepcą nas jak pluskwy” i zawróciła ich. W ten sposób narodził się strajk solidarnościowy, a wraz z nim idea i ruch "Solidarności". Ta akcja, ten czyn prostej robotnicy zadecydował o losach Sierpnia '80 i najnowszej historii Polski. Wtedy także rozpoczęły się kontrowersje pomiędzy Walentynowicz a Wałęsą - podkreślał Cenckiewicz.

Życie nie szczędziło jej bólu. Śmierć rodziców, śmierć brata, śmierć męża, alkoholizm syna, represje i przemoc, zamykanie siłą w zakładzie dla obłąkanych, bieda, zmagania z chorobą nowotworową, wreszcie odsunięcie od solidarnościowych VIP-ów i marginalizowanie jej zasług – to pasmo krzywd nie zabiło w niej pogody ducha. Kiedy jej koledzy ze stoczni obejmowali kolejne wysokie stanowiska, Anna Walentynowicz miała problemy z wykupieniem lekarstw, bo brakowało pieniędzy. Śmierć w katastrofie samolotu nad Smoleńskiem w sposób metafizyczny wieńczy dzieło jej życia.

Książka nie jest cukierkową hagiografią i nie ma w niej jednoosobowego bohatera. Stanowi pretekst do opisania ludzi, którzy nie istnieją w świadomości zwykłych ludzi i historyków, których działalność, tak jak działalność Pani Anny, spycha się na margines i w niepamięć, a których wkład w rozwój przemian jest nie do podważenia. Ta książka to poszukiwanie prawdy o pierwszej „Solidarności”.

Sławomir Cenckiewicz zakończył wieczór krzepiącym, jednoczącym zebranych stwierdzeniem, że skoro jeden, skromny, niewykształcony człowiek w spódnicy może tyle zrobić dla Polski, to ile może zrobić nas wielu?


Sławomir Cenckiewicz "Anna Solidarność. Życie i działalność Anny Walentynowicz na tle epoki (1929 - 2010)", Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2010.
Do książki w twardej oprawie dołączona została płyta z archiwalnym nagraniem spotkania Anny Walentynowicz z działaczami "Solidarności" wrocławskiej.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Mariola Kruszewska, łącznie zmieniany 1 raz.
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.

Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Awatar użytkownika
Mariola Kruszewska
Posty: 12383
Rejestracja: czw 24 lip, 2008
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post autor: Mariola Kruszewska »

Książka ta została nominowana do nagrody Książka Historyczna Roku w kategorii Książka naukowa.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Mariola Kruszewska, łącznie zmieniany 1 raz.
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.

Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Anonymous

Post autor: Anonymous »

Pan Cenckiewicz dopisał epitafium w dniu katastrofy. Albo krótko po niej. Ponoć w pociągu. Tak dla ciekawostki, powiedziałem.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.