Księga Wiatru / Pocztylion /

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Ryszard
Posty: 201
Rejestracja: śr 24 wrz, 2008
Lokalizacja: na Podkarpaciu
Kontakt:

Post autor: Ryszard »

-Jak to, to ty sobie myślisz, że w tym co dzieje się na świecie są rzeczy bardziej i mniej ważne? Tak? Na masz, wymyślił sobie na swoją miarę – fuknęła Babka. Gotowała właśnie obiad , zza którego świata nie widziała, zakończyła więc rzecz bardzo politycznie :
- A idźże, przyjrzyj się Nisbaunowi – mruknęła - Może co i zrozumiesz. No idź. – I powróciła do garnków.
Nisbaum mieszkał w dawnym budynku poczty. Obszernym, drewnianym z przeszkloną werandą ,jakie kiedyś były w modzie, porosłą zaniedbaną winoroślą . Aż tak, że trudno było spod niej dom rozpoznać. Starzec był emerytowanym poczmistrzem i mieszkał wraz z córką, o której mówiono. że nie jest jego .Może parę lat starsza od Tadeuszka, bardzo blada i bardzo czarnowłosa godzinami przesiadywała przed werandą w ogrodowych kwiatach na inwalidzkim wózku .nie zamieniając słowa z nikim. Przesuwając jedynie ogromnymi oczyma po ogrodzie.
- Niuta, zjesz jabłko ? – pytał Tadeuszek wyciągając ku niej w brunatnej dłoni równie brudne jabłko.
- Tak – mówiła bardzo poważnie, po czym wołała : Tato !
Wychodził wtedy mężczyzna chyba siedemdziesięcioletni o twarzy szlagona, z wysoko podgolonym karkiem, sumiastymi wąsami i nieodłączną wiśniówką w zębach.
-Dzień dobry panu – mówił Tadeuszek.
-Czego ty chcesz ? – odpowiadał Nisbaum.
- Przyszedłem do Niuty.
- To ja wiem. Ale czego ty chcesz ?... Może złota i śrybra - dodał kiedyś i nikle się uśmiechnął.
- Właśnie tak. – odpowiadał przekornie Tadeuszek, kiedy już odrobinę przestał się bać starca.
- To ja wiem- potakiwał Nisbaum- Ludziom nic więcej nie potrzeba. Następnie brał jabłko od Niuty, wchodził do domu, po czym wracał z umytym owocem.
Opowiadano, że kiedyś, dawno temu, gdy powoził furgonem pocztowym napadnięto go w niedalekim młodniku i zabrano wszystko co wiózł, a była to miesięczna wypłata dla pracowników nowopowstałej właśnie cukrowni w niedalekim miasteczku .Pierwszy i ostatni raz, jak dotąd, wydarzyło się coś takiego w tych stronach .Napastników oczywiście nie odnaleziono a cała winę za zajście zrzucono dla wygody na niego.
-To nie jest nic nowego, nic – mówił podając czyste już jabłko dziewczynce.
Urzekały dłonie Niuty, z palcami jak subtelny batikowy rysunek. W ogóle Niuta mówiła palcami. Bardzo oszczędnym, jakby mimowolnym gestem. Czasem dla podkreślenia wyrazu dodawała obraz oczu, ale zdarzało się to niezwykle rzadko, bowiem oczy jej były zwykle sennie nieobecne. Na drażniącą ją rzeczywistość reagowały dłonie i palce. Jeśli zdarzył się właśnie, że chowała je pod zwykle na siebie narzucony pled, należało odejść .Nim jednak zrozumiał to Tadeuszek, popełnił szereg bolesnych nietaktów. Zanim też nauczył się współmilczeć z Nisbaumem wypytywał i perorował ,na co poczmistrz odpowiadał swoim nieodmiennie głębokim : To ja wiem.
- Ale ja pana bardzo lubię –wyrwało się kiedyś Tadeuszkowi.
- Wiesz, ty mnie tu nie przychodź więcej – sposępniał starzec – Ty mnie burzysz porządek świata.
Co nie zmieniło oczywiście niczego w młodzieńczej bezczelności obyczajów Tadeuszka. Był zatem u Niuty następnego dnia.
- Znowu jesteś – powiedział Mosze Nisbaum z bólem – Czy ty nie masz kogo innego męczyć? Czy ty musisz męczyć Nisbauma ?
A Tadeuszek nie miał nic na swoje usprawiedliwienie nadto, że bardzo chciał być akurat właśnie tutaj .
- Ja powiem twojemu ojcu, że ty mnie gnębisz – powiedział bezradnie szlagon.
A potem siedzieli na stopniu werandy w gwarnej ciszy czerwcowego popołudnia.
- Ty mnie dasz wreszcie spokój ? – Pytał bez przekonania poczmistrz.
- Tak proszę pana –zapewniał Tadeuszek, dodając zaraz z rozbrajająca głupotą : A pan to był na wojnie?
- Co tam na wojnie... ,ja byłem w piekle... – okropnie cicho powiedział Nisbaum.
- Jak to w piekle – gorączkowo próbował pojąć chłopiec i nic mu z tego pojmowania nie wychodziło, poza przerażeniem związanymi z opowieściami matki o diabłach urzędujących w przydomowej drewutni, a które okazały się w końcu wyliniałą kuną.
- W jakim piekle ? – szepnął .
- W największym, w ludzkim – odpowiedział Nisbaum.
Tadeuszek popatrzył w pobrużdżoną twarz starego i pochylił głowę w głębokim niezrozumieniu.
- Chcesz miodu, co ? – Spytał Nisbaum po chwili.
- Miodu ? – powtórzył bezprzytomnie Tadeuszek.
- No, jest pszczoła, jest ul, jest miód. Chcesz?
- Tak – Zupełnie jak Niuta wykrztusił Tadeuszek.
Nisbaum wstał i niespiesznie poszedł ścieżynką między nie rozkwitłymi aksamitkami poza dom . Tak ,że Tadeuszkowi, który już trochę znał dawne opisy, wydawało się, ze widzi właśnie część starej opowieści i kiedy Nisbaum powrócił z plastrem pszczelim ociekającym złotą patoką , w każdym ruchu mężczyzny doszukiwał się czegoś znajomego.
- Masz – powiedział Nisbaum.
- Bardzo dziękuję panu – powiedział Tadeuszek i uśmiechnął się tak jak uśmiechał się do Babki .
- Ty wiesz, ty sobie już idź – westchnął Nisbaum. – Ty się popatrz na swoich kolegów, oni robią to co potrzebne. Rozumiesz co mówię ?
- Rozumiem – szepnął Tadeuszek.
- A ty byś mógł co w domu pomóc. Może ty mógłbyś już nawet wody nanosić, bo tyś jest duży chłopiec. A tak po co tu przychodzisz?
- Nie wiem – powiedział Tadeuszek – Naprawdę.
I nagle mały człowieczek wsunął swoją dłoń w dłoń dużego człowieka i ten zamknął ją w swojej.
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Ryszard, łącznie zmieniany 1 raz.
Rozdaję potrzebującym ( Chcesz - bierz ). Sporadycznie zabieram bogaczom.
Nie komentuję i nie wymuszam komentowania.
Janosik dla ubogich :)
Mithril

Post autor: Mithril »

Póki co to mam skojarzenie tytułowe z "Księgą piasku" Jorge Luis Borges`a...

I ciężko było mi nie myśleć o tym - a chyba nie o to szło
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Mithril, łącznie zmieniany 1 raz.