poezja już nie virgo (erotyk)
Moderator: Tomasz Kowalczyk
"Ona łagodnie otwiera się we mnie
jak na przegubach pulsująca żyła"
M. Kuźniak
***
ubierz ją w dym z cygar
postaw przy rurze
każ zatańczyć w półcieniu
nogi ma jeszcze niczego sobie
choć z pamięci dawno wyciekły
wody płodowe, rybie embriony
w jej punkt G wbij oścień
możesz trafić szóstkę
wstrzelić się śmiechem podprogowo
przecież jest twoja tylko
za wdowie grosze ułożone w lepkie wersety
na osiach zgrzytają biodra
krzyk rozcina lędźwie
zawsze od początku
***
powlecz dziewiczą kartkę
lubrykantem
łatwiej wślizgną się myśli
między pustynne piaski
na strunach grzbietowych
splecionych w gwiazdę
zanotuj rzeki okresowe
zanim zgadniesz niepamięcią
czy ty w niej czy ona w tobie
***
kry pękają cyklicznie
który to już zamysł
z mięsistych minut
zlizujesz czerwienią
przyprowadzony do wodopoju
płynnie na oślep
gorącym błotem
wypełniają się dzbany,
zbierasz z wyschniętych pośladków
ślady latimerii
chciałbyś jeszcze raz -
ona nocne źródło unosi tkliwie
na czubkach wibryssów
***
wciąż ją piszesz
chwilowo zgłodniały
wpychasz w gardło synkopy
kłusem
nie wiesz z jakich wzgórz
ścięto blond włosy
cieszy cię czas owocowania
zastygły pod skórą
ości wydłubujesz z szeptu
o tak
przecież dobrze wiedziałeś
że słowa zostały starannie przeliczone
tylko jedno
wilgocią przepala zenit
śpiew unisono
per rectum
jak na przegubach pulsująca żyła"
M. Kuźniak
***
ubierz ją w dym z cygar
postaw przy rurze
każ zatańczyć w półcieniu
nogi ma jeszcze niczego sobie
choć z pamięci dawno wyciekły
wody płodowe, rybie embriony
w jej punkt G wbij oścień
możesz trafić szóstkę
wstrzelić się śmiechem podprogowo
przecież jest twoja tylko
za wdowie grosze ułożone w lepkie wersety
na osiach zgrzytają biodra
krzyk rozcina lędźwie
zawsze od początku
***
powlecz dziewiczą kartkę
lubrykantem
łatwiej wślizgną się myśli
między pustynne piaski
na strunach grzbietowych
splecionych w gwiazdę
zanotuj rzeki okresowe
zanim zgadniesz niepamięcią
czy ty w niej czy ona w tobie
***
kry pękają cyklicznie
który to już zamysł
z mięsistych minut
zlizujesz czerwienią
przyprowadzony do wodopoju
płynnie na oślep
gorącym błotem
wypełniają się dzbany,
zbierasz z wyschniętych pośladków
ślady latimerii
chciałbyś jeszcze raz -
ona nocne źródło unosi tkliwie
na czubkach wibryssów
***
wciąż ją piszesz
chwilowo zgłodniały
wpychasz w gardło synkopy
kłusem
nie wiesz z jakich wzgórz
ścięto blond włosy
cieszy cię czas owocowania
zastygły pod skórą
ości wydłubujesz z szeptu
o tak
przecież dobrze wiedziałeś
że słowa zostały starannie przeliczone
tylko jedno
wilgocią przepala zenit
śpiew unisono
per rectum
Dobro i zło należy pamiętać wiecznie. Dobro, ponieważ wspomnienie, że kiedyś nam je wyświadczono, uszlachetnia nas. Zło, ponieważ od chwili, w której je nam wyrządzono, spoczywa na nas obowiązek odpłacenia za nie dobrem.
/M. Gogol
/M. Gogol