śpiąca królewna
: pt 23 wrz, 2011
Niepotrzebnie zbudziłeś ostry podmuch w szronach;
dziś tak trudno przywyknąć do codziennych znaczeń,
gdy się znów w pojedynczą zmienia liczba mnoga.
Blichtr skapuje z policzków. Nie chcę już na zawsze.
Drugi raz pod stopami nie zamarzną gąszcze.
Roztrwoniłam miraże - trzeba pełznąć naprzód.
Uśmiech zastygł w senności, skrzypią coraz głośniej
puste brzuchy zegarów. Nigdy nie masz czasu.
Myśli pędzą z turkotem przez wiszące mosty,
odlatują od piasków drogi pośród równin.
Choć obsiałeś gwiazdami wiele łąk w przyszłości,
ani ja nie uwierzę, ani ty nie wrócisz.
____________________
Glo.
dziś tak trudno przywyknąć do codziennych znaczeń,
gdy się znów w pojedynczą zmienia liczba mnoga.
Blichtr skapuje z policzków. Nie chcę już na zawsze.
Drugi raz pod stopami nie zamarzną gąszcze.
Roztrwoniłam miraże - trzeba pełznąć naprzód.
Uśmiech zastygł w senności, skrzypią coraz głośniej
puste brzuchy zegarów. Nigdy nie masz czasu.
Myśli pędzą z turkotem przez wiszące mosty,
odlatują od piasków drogi pośród równin.
Choć obsiałeś gwiazdami wiele łąk w przyszłości,
ani ja nie uwierzę, ani ty nie wrócisz.
____________________
Glo.