Pantum

Słowo o literaturze

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Jan Stanisław Kiczor
Administrator
Posty: 15130
Rejestracja: wt 27 sty, 2009
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Jan Stanisław Kiczor »

Pantum, forma malajska (pantun), w literaturze malajskiej znany jest od XV stulecia, posiada jednak znacznie dłuższą historię, tyle że niepiśmienną, głównie ludową, świąteczną i obrzędową. Niektórzy autorzy twierdzą, że w regularnych nawrotach pantumowych linijek jeszcze dzisiaj można usłyszeć hipnotyzujący pogłos azjatyckiego tam-tamu.
Orientalny pantum z miejsca oczarował romantyków Francji (w 1829 testował go Victor Hugo) i szczęśliwie zbłądził pod strzechy palarni opium (zajął się nim, między innymi, Charles Baudelaire). U nas zafrapował twórców młodopolskich (Antoni Lange, Bronisława Ostrowska, Lucjan Rydel, St. Korab-Brzozowski). Co ciekawe, uważa się, że niektóre wywody Sherlocka Holmesa mają - strukturalnie rzecz biorąc - postać pantumu.
Kierkegaard pisze, że "miłość powtórzenia jest szczęściem prawdziwym". Pantum składa się ze strof czterowersowych (strofy mogą być na rymach typu abab lub abba), a ponieważ każdy wers musi wystąpić dwa razy, z pewnością można już mówić o "formie procentującej" (rzecz nie bez znaczenia, kiedy honorarium nalicza się od wersu). Bardzo prosta reguła polega na tym, że druga i czwarta linijka każdej strofy powracają jako pierwsza i trzecia linijka strofy następnej. Oto wzór na otwarcie pantumu (z numeracją wersów w nawiasach):

------------------------------ (1)
------------------------------ (2)
------------------------------ (3)
------------------------------ (4)

-------------------------------(5 = 2)
------------------------------- (6)
------------------------------- (7 = 4)
------------------------------- (8)

------------------------------- (9 = 6)
------------------------------- (10)
------------------------------- (11 = 8)
------------------------------- (12)

Tak rozpoczęty pantum można kontynuować ad infinitum i po prostu w pewnym momencie położyć mu kres, lepiej jednak zakończyć rzecz elegancko, powracając do porzuconych linijek strofy pierwszej (wersy 1 i 3) - jedynych, które nie mogły powrócić - aby umieścić je w ostatniej strofie jako wersy 4 i 2. Bądź odwrotnie: jako drugi i czwarty. Takie odwrócenie znajdujemy w utworze "Pomona i Wertumnus" Jerzego Sosnkowskiego. Strofa pierwsza:

Swawolne witraże i lubieżne freski,
żelazne powoje w parterowych oknach -
nie myśl Pomono, żem zmyślił ten świat
i przęsła twoich marzeń, Wertumnusie.

Strofa ostatnia (siódma):

Tak dokładnie zobaczą iglicę katedry,
swawolne witraże i lubieżne freski
w cieniu strzykawki na ścianie tunelu.
Nie myśl Pomono, żem zmyślił ten świat.

Najpiękniejszy pantum minionego wieku to luksusowy "Hotel Lautreamont" Johna Ashbery'ego (przekład, niestety, jeszcze nie istnieje). Półtora stulecia temu Baudelaire wprowadzał różne inspirujące urozmaicenia. Oto pierwsze dwie strofy "Harmonii wieczornej" (w tłumaczeniu Adama M-skiego):

Oto czas, gdy kwiat każdy, drżąc na swej krzewinie,
Wyziewa aromaty jak kadzielnic łona;
W mgle wieczornej wir dźwięków, krąży woń pieszczona,
Walc rzewliwy, szał jakiś pełen tęsknot płynie!

Każdy kwiat zieje wonie jak kadzielnic łona, (!)
Skrzypce zwą niby serce w ucisku godzinie;
Walc rzewliwy, szał jakiś pełen tęsknot płynie!
W górze - Nieb pięknych, smutnych, świąteczna opona.

Jak widzimy, pierwszy wers drugiej strofy powtarza w skondensowanej formie d w i e pierwsze linijki zwrotki inicjalnej. Czy Baudelaire'owskie modyfikacje znalazły kontynuatorów? W czterech strofach otwierających masywny "Dom bez kantów" Tadeusza Pióry nie znajdujemy analogicznych odstępstw:

To, że nic się nie dzieje od dawien dawna widać na przykładzie Biskupina.
Nawet dzieci łechtane ślamazarną falą Wisły nie wierzą w jej wiry
zdradliwe jak metaliczny uwodziciel Wandy i zamiast zemsty węszą
kwaśny klin siarki wyściełany mglistym plastikiem na zboczach kolejowych nasypów.

Nawet dzieci łechtane ślamazarną falą Wisły nie wierzą w jej wiry
bo któż wziąłby kobietę za symbol zdrowego rozsądku wiodącego lud na
barykady?
Kwaśny klin siarki wyściełany mglistym plastikiem na zboczach kolejowych nasypów
rozpowszechnią mistrzynie olimpiad przedmiotowych, włącznie z geografią.

Bo któż wziąłby kobietę za symbol zdrowego rozsądku wiodącego lud na barykady?
Musztrę i regulaminy bez których nie zabłyśnie zielone światło dla rewolucji
rozpowszechnią mistrzynie olimpiad przedmiotowych włącznie z geografią
gdy zajmie ona należne jej miejsce w gronie nauk ścisłych.

Musztra i regulaminy bez których nie zabłyśnie zielone światło dla rewolucji
do szaleństwa wzburzą krew kapłanki zbożnej ironii
gdy zajmie ona należne jej miejsce w gronie nauk ścisłych
i lśniąc przykładem zawróci w głowie wyrazom powszechnie przyjętym za wulgarne.

Chyba tylko puryści mogą się zastanawiać, czy drobne kompromisy gramatyczne (musztrę / musztra) są dopuszczalne, czy nie. "Dom bez kantów" zawiera jednak szesnaście strof; istotną innowację zauważamy natychmiast w ostatniej:

Mistrz wiedział, że od zemsty wolą grę w białe ciałka do wynajęcia
zdradliwe jak metaliczny uwodziciel Wandy. Nęcony kwaśnym klinem siarki (!)
marzył o olimpiadach przedmiotowo-opisowych na zboczach kolejowych nasypów bo (!)
to, że nic się nie dzieje od dawien dawna widać na przykładzie Biskupina.

Widzimy tu próbę totalnego zamknięcia całości (podsumowania) poprzez sprowadzenie wielu kluczowych elementów z wcześniejszych faz wiersza (co daje efekt nieco przypominający wydźwięk envoi sestyny). Pisząc pantum, autor musi wytrwale i precyzyjnie podchodzić do tego lądowania - sygnały zapowiadające tak zorkiestrowany koniec pojawiają się już trzy strofy wcześniej.
Pantum jest narkotyczny, pantum pochłania i paraliżuje. Pochłania, ponieważ każdy kolejny wers ciągnie autora za rękę. Paraliżuje, ponieważ pisząc A, trzeba napisać B, a potem znów A, ale już w zupełnie innym słownym środowisku (powtórzenie i różnica, powtórzenie i różnica, etc.), i tak dalej, a wszystko ze świadomością predestynowanego zamknięcia ("w moim początku jest mój kres", jak napisał T.S. Eliot), ku któremu trzeba sterować - cierpliwie i nieomylnie - biorąc każdą nową zwrotkę jak wysoką falę. Zawsze istnieje pokusa, aby pisać pantum od końca.
Pracując na komputerze, "zrzucamy" parzyste wersy w dół ekranu przy pomocy funkcji Ctrl-c, Ctrl-v.

opr. Andrzej Sosnowski
Nieszuflada
Imperare sibi maximum imperium est

„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/