Przesilenia
Moderator: Tomasz Kowalczyk
-
- Posty: 173
- Rejestracja: pn 25 maja, 2015
I
I zgaśnie ten tłum, wirujący od świateł,
pod pierwszym mrozem, który skuwa ulice
na niepewność kroków, myśli, spojrzeń.
Wszystko jedno, w którą stronę, zmierzch
zaskoczy spóźnione latarnie, miasto
zawsze kończy się znienacka. Znowu
próbują nabrać na wiersz, więc patrzę
w szkło, szkło patrzy we mnie, dym
łapie nas w pułapkę bezokolicznika.
II
Błądzimy w słowach, jak ulice. Ich chłód
udzielny, więc krzycz, pełna jesteś
niedomówień, pusty jestem
od nicnieznaczeń, punktem odniesienia
zbędność. Tylko ściana
trzyma nas
w pionie.
III
Nie szukam już słów,
z których by można mozaikę,
pełną wieloznaczeń,
pocotonaco,
gdy perli się listopad, za oknem
świt jak nóż w międzywierszeniach,
ty zawsze będziesz
po drugiej stronie
ściany. Na pocieszenie wszechświat
i okolice.
I zgaśnie ten tłum, wirujący od świateł,
pod pierwszym mrozem, który skuwa ulice
na niepewność kroków, myśli, spojrzeń.
Wszystko jedno, w którą stronę, zmierzch
zaskoczy spóźnione latarnie, miasto
zawsze kończy się znienacka. Znowu
próbują nabrać na wiersz, więc patrzę
w szkło, szkło patrzy we mnie, dym
łapie nas w pułapkę bezokolicznika.
II
Błądzimy w słowach, jak ulice. Ich chłód
udzielny, więc krzycz, pełna jesteś
niedomówień, pusty jestem
od nicnieznaczeń, punktem odniesienia
zbędność. Tylko ściana
trzyma nas
w pionie.
III
Nie szukam już słów,
z których by można mozaikę,
pełną wieloznaczeń,
pocotonaco,
gdy perli się listopad, za oknem
świt jak nóż w międzywierszeniach,
ty zawsze będziesz
po drugiej stronie
ściany. Na pocieszenie wszechświat
i okolice.
Mimochodem...
- Tomasz Kowalczyk
- Administrator
- Posty: 4434
- Rejestracja: wt 10 cze, 2014
Pierwszą część tryptyku przeczytałem z przyjemnością - jest płynna i spójna. Później zaczęły się dla mnie schody, a to ze względu na czasowniki - ich brak lub powtórzenie ("być") - według mnie nie do końca zręczne. Nie jesteem też przekonany, czy kursywa jest uzasadniona.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
Każdy jest kowalem własnego losu. Nie każdy Kowalczykiem.
-
- Posty: 832
- Rejestracja: ndz 14 lut, 2016
Czytałam każdy z osobna, teraz wszystkie razem i powiem tak:
Fajny pomysł z połączeniem, idealnie się uzupełniają, w dodatku porządnie, mocno spięte tytułem.
Gdybym miała wybrać pomiędzy którymś, nie umiałabym, w każdym mnie coś urzekło.
Pierwszy jest najbardziej rozbudowany. Stanowi solidny fundament pod pozostałe, które w moim odczuciu nie wymagają czegoś więcej.
Piękne, to miasto, kończące się znienacka i ta pułapka bezokolicznika, która nie stawia kropki, każe poszukiwać.
W drugim czuć ten chłód, dystans, da się słyszeć zgiełk, zgiełk słów, w których całe to zagubienie, niezrozumienie. Istota wiersza jest tutaj
W trzecim, przepiękny, liryczny fragment
Puenta bardzo przestrzenna, pojemna. Pocieszenia zmieści się dużo, ale czy to wystarczające?
Na tle tych trzech wierszy, zauważyłam coś jeszcze. Bardzo istotna jest kolejność. To co kończy się znienacka, próbuje nabrać, jest pułapką, ścianą, barierą, przenosi się w inny wymiar, na inną płaszczyznę, co fajnie zamyka całość dając jednocześnie przestrzeń czytelnikowi. Bardzo to wszystko odczuwalne. Dla mnie super. Pozdrawiam
Fajny pomysł z połączeniem, idealnie się uzupełniają, w dodatku porządnie, mocno spięte tytułem.
Gdybym miała wybrać pomiędzy którymś, nie umiałabym, w każdym mnie coś urzekło.
Pierwszy jest najbardziej rozbudowany. Stanowi solidny fundament pod pozostałe, które w moim odczuciu nie wymagają czegoś więcej.
Piękne, to miasto, kończące się znienacka i ta pułapka bezokolicznika, która nie stawia kropki, każe poszukiwać.
W drugim czuć ten chłód, dystans, da się słyszeć zgiełk, zgiełk słów, w których całe to zagubienie, niezrozumienie. Istota wiersza jest tutaj
Te przeciwieństwa jakże dobitnie przedstawione, powinny się właściwie uzupełnić, eliminując punkt odniesienia. Ale pełna niedomówień, pusty od nicnieznaczeń, czy to się poskleja? I tu właśnie ściana... z jednej strony nie do pokonania, z drugiej jakaś podpora. Ależ to trudne:(czarnowidz pisze: ↑sob 06 lis, 2021 więc krzycz, pełna jesteś
niedomówień, pusty jestem
od nicnieznaczeń
W trzecim, przepiękny, liryczny fragment
i znowu ściana, bariera nie do pokonania.czarnowidz pisze: ↑sob 06 lis, 2021 gdy perli się listopad, za oknem
świt jak nóż w międzywierszeniach
Puenta bardzo przestrzenna, pojemna. Pocieszenia zmieści się dużo, ale czy to wystarczające?
Na tle tych trzech wierszy, zauważyłam coś jeszcze. Bardzo istotna jest kolejność. To co kończy się znienacka, próbuje nabrać, jest pułapką, ścianą, barierą, przenosi się w inny wymiar, na inną płaszczyznę, co fajnie zamyka całość dając jednocześnie przestrzeń czytelnikowi. Bardzo to wszystko odczuwalne. Dla mnie super. Pozdrawiam
"Każdy człowiek jest jak księżyc. Ma swoją drugą stronę, której nie pokazuje nikomu"
Przede wszystkim niejednorodność tryptyku zwraca mocno uwagę. Dla mnie dwie ostatnie części utworu wyraźnie odstają stylistycznie od pierwszej. Pojawia się wrażenie, że ta była kiedyś samodzielnym tworem, do którego "doklejono" pozostałe. Pozdrawiam