"IRLANDIA JONES"
Moderator: Tomasz Kowalczyk
Dobrze jest wyłowić rzecz wartą publikacji. Wyciągnąć z powodzi tandetnych tekstów na literacką powierzchnię. Coraz więcej godnych przeczytania znika z naszego pola widzenia; wypierane są z niego przez utwory mało istotne. Nieduża książeczka* Tadeusza Borkowskiego (zochanodon z PP) jest zbiorem dwudziestu czterech opowiadań-reportaży. Prozatorskim plonem zaprezentowanym czytelnikowi językiem iskrzącym się od humoru i przesiąkniętym plastycznymi obserwacjami. Relacjami z dotychczasowych wędrówek.
*
W jednym z najlepszych ?Autobus indoeuropejski?, pisze: ?Obserwowałem kiedyś, jak na wykopaliska przywieziono kolejny blaszany barak. Taki kontener z drzwiami i oknami. Przyjechał na ciężarówce. Kierowca wysiadł, włączył mały, zdalnie sterowany dźwig, postawił barak tam, gdzie miał stać i odjechał. Jeden człowiek w dwie godziny przesunął kilkutonowy obiekt o kilkadziesiąt kilometrów, ustawił go precyzyjnie, zgodnie z jego przeznaczeniem i nawet się przy tym nie spocił. Pięć tysięcy lat temu podobne przedsięwzięcie zaangażowałoby setki ludzi i zwierząt przez dłuższy czas?. W opowiadaniu ? Jestem ET? autor powiada: ?kiedy rozmówca mówi trzecie zdanie, ja zaczynam rozumieć pierwsze. Kupuję sobie zeszyt i zakuwam słówka popołudniami.? Świetne, a nawet głębokie zdanie historycznego turysty wprowadza mnie w jej klimat: ?Irlandczycy to byli dla mnie Anglicy, którzy nienawidzą Anglików.? (z opowiadania ?Take it Jiři?).
A dalej, to już leci samo: pomyłki, rozczarowania, nadinterpretacje. Człek myśli, że coś wie i zna, lecz tak naprawdę wie i zna niewiele. Albo jeszcze mniej. Podręczniki, przewodniki, samouczkowe protezy, wszystkie te ułatwienia i przygotowania poprzedzające zagraniczną wędrówkę, mają się nijak do konkretów zastanych u celu, bo na miejscu okazuje się, że mimo nauki, język autochtonów jest nie ten, którym się posługujemy, ludzie też są inni, inne też bywa znaczenie słów, zwłaszcza ich kontekst i specyficzna ? ?regionalna? intonacja, a o terenowych obyczajach szkoda gadać; gdzie nie spojrzeć, tam rozciąga się kicha. Stąd nieporozumienia i nieustanna walka z obalaniem stereotypów. Stąd dystans do potocznych przeświadczeń i próba ich skonfrontowania z rzeczywistością.
Czytam te opowiadania i razem z autorem uczę się pokory wobec rzeczywistości; Borkowski prowadzi mnie przez życie polegające na nieustannej weryfikacji sensów i uzupełnianiu doznań. Dzisiaj wynika z historii, jutro nadejdzie za chwilę, jeden język przeminie w drugi, zmienią się stereotypy, kultury, przekonania i wierzenia, lecz dzięki takim książkom wiem, że dopóki nie pojmę, czemu ewoluują i co je łączy, nie poznam piękna tego świata.
?Irlandia Jones poszukiwany. Wynurzenia ciała z bagien.?
Wydawnictwo GAJT, Wrocław 2010
*
W jednym z najlepszych ?Autobus indoeuropejski?, pisze: ?Obserwowałem kiedyś, jak na wykopaliska przywieziono kolejny blaszany barak. Taki kontener z drzwiami i oknami. Przyjechał na ciężarówce. Kierowca wysiadł, włączył mały, zdalnie sterowany dźwig, postawił barak tam, gdzie miał stać i odjechał. Jeden człowiek w dwie godziny przesunął kilkutonowy obiekt o kilkadziesiąt kilometrów, ustawił go precyzyjnie, zgodnie z jego przeznaczeniem i nawet się przy tym nie spocił. Pięć tysięcy lat temu podobne przedsięwzięcie zaangażowałoby setki ludzi i zwierząt przez dłuższy czas?. W opowiadaniu ? Jestem ET? autor powiada: ?kiedy rozmówca mówi trzecie zdanie, ja zaczynam rozumieć pierwsze. Kupuję sobie zeszyt i zakuwam słówka popołudniami.? Świetne, a nawet głębokie zdanie historycznego turysty wprowadza mnie w jej klimat: ?Irlandczycy to byli dla mnie Anglicy, którzy nienawidzą Anglików.? (z opowiadania ?Take it Jiři?).
A dalej, to już leci samo: pomyłki, rozczarowania, nadinterpretacje. Człek myśli, że coś wie i zna, lecz tak naprawdę wie i zna niewiele. Albo jeszcze mniej. Podręczniki, przewodniki, samouczkowe protezy, wszystkie te ułatwienia i przygotowania poprzedzające zagraniczną wędrówkę, mają się nijak do konkretów zastanych u celu, bo na miejscu okazuje się, że mimo nauki, język autochtonów jest nie ten, którym się posługujemy, ludzie też są inni, inne też bywa znaczenie słów, zwłaszcza ich kontekst i specyficzna ? ?regionalna? intonacja, a o terenowych obyczajach szkoda gadać; gdzie nie spojrzeć, tam rozciąga się kicha. Stąd nieporozumienia i nieustanna walka z obalaniem stereotypów. Stąd dystans do potocznych przeświadczeń i próba ich skonfrontowania z rzeczywistością.
Czytam te opowiadania i razem z autorem uczę się pokory wobec rzeczywistości; Borkowski prowadzi mnie przez życie polegające na nieustannej weryfikacji sensów i uzupełnianiu doznań. Dzisiaj wynika z historii, jutro nadejdzie za chwilę, jeden język przeminie w drugi, zmienią się stereotypy, kultury, przekonania i wierzenia, lecz dzięki takim książkom wiem, że dopóki nie pojmę, czemu ewoluują i co je łączy, nie poznam piękna tego świata.
?Irlandia Jones poszukiwany. Wynurzenia ciała z bagien.?
Wydawnictwo GAJT, Wrocław 2010
„Absurd: przekonanie sprzeczne z twoimi poglądami.”
A. Bierce
A. Bierce
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
Fakt, ciekawy język. Zainteresowałeś mnie.
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
- Jan Stanisław Kiczor
- Administrator
- Posty: 15130
- Rejestracja: wt 27 sty, 2009
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Też mnie zainteresowało, bo jeżdżąc tu i tam, nieraz naocznie się przekonywałem, że wszelkie "praktyczne informacje" i inne tego typu "bzdety"
na diabła okazują się być przydatne, szczególnie gdy chce się coś poznać naprawdę.
Pozdrawiam.
na diabła okazują się być przydatne, szczególnie gdy chce się coś poznać naprawdę.
Pozdrawiam.
Imperare sibi maximum imperium est
„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/
„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/