Granice inspiracji, czyli rzecz o plagiacie

 Moderator: Tomasz Kowalczyk

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Jan Stanisław Kiczor
Administrator
Posty: 15130
Rejestracja: wt 27 sty, 2009
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Jan Stanisław Kiczor »

Na początek (choć niby wszyscy wiedzą), wyjaśnijmy trzy kwestie:

a) inspiracja - 1. «natchnienie, zapał twórczy» 2. «wpływ wywierany na kogoś, sugestia»
(ze Słownika Języka Polskiego PWN)

b) plagiat - pojęcie z zakresu prawa autorskiego oznaczające skopiowanie cudzego utworu (lub jego części) wraz z przypisaniem sobie prawa do autorstwa poprzez ukrycie pochodzenia splagiatowanego utworu. Może być nim obraz, grafika, fotografia, piosenka, wiersz, praca magisterska, praca doktorska, publikacja naukowa jak również gra komputerowa.

- Plagiat jawny polega na przejęciu całości lub fragmentu cudzego utworu i opatrzeniu go własnym nazwiskiem.

- Plagiat ukryty występuje wtedy, gdy autor przejmuje fragmenty z cudzego utworu bez podania źródła i pierwotnego autora, a następnie wplata je do własnych wywodów. Odnosi się to nie tylko do dosłownych zapożyczeń (słowo w słowo), ale również na odwzorowaniu danego utworu przy użyciu innych wyrazów, oddających jednak dokładnie tę sama treść i konstrukcję myślową (rodzaj wywodu) (Wikipedia)

c) Odpowiedzialność karna

Zgodnie z art. 115 ustawy o prawach autorskich i prawach pokrewnych:

"1. Kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa całości lub części cudzego utworu albo artystycznego wykonania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3.

2. Tej samej karze podlega, kto rozpowszechnia bez podania nazwiska lub pseudonimu twórcy cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie albo publicznie zniekształca taki utwór, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie." (Marcin Śledzikowski – LEXPLAY)

--------------

To temat trudny, niewdzięczny, zwłaszcza gdy nie dotyczy jakiegoś młodego grafomana z pośledniego forum internetowego, a człowieka znanego i uznanego w środowisku, nagradzanego i dojrzałego wiekowo.

Zacznijmy zatem od początku:

Nieżyjący już (zmarł 29 listopada 2010 roku) znakomity polski poeta, dramaturg, eseista – Zbigniew Jerzyna, m.in. wydał w 2000 roku tomik poetycki „Listy do Edyty”. Już po śmieci autora, tomik ów został wydany powtórnie, tym razem przez Wydawnictwo „Anagram” w roku 2012 (ISBN 978-83-60422-31-1).

W 2014 roku, w innym miejscu Europy (Kosowo) ukazał się tomik wierszy Mazlluma Saneji (o nim samym w notce na końcu. Notka została zeskanowana 26 pażdziernika 2016 roku o godz. 19.03 z Wikipedii - https://pl.wikipedia.org/wiki/Mazllum_Saneja), pod tytułem „Letra Eves” - Wydawnictwo „Saga” – Prishtina. (ISBN 978-9951-559-40-9). Jeden egzemplarz został podarowany Bibliotece Narodowej w Warszawie z własnoręczną dedykacją i autografem Autora.

W 2015 roku Wydawnictwo „Komograf” w Warszawie, wydało polskie tłumaczenie wierszy „Letra Eves” Mazlluma Saneji, pod polskim tytułem „Listy do Ewy” (ISBN 978-83-62769-32-3)



Zajmijmy się zarzutem największego kalibru, to jest plagiatem. Wspomniałem na początku zmarłego Zbigniewa Jerzynę. Nie bez powodów. On jest bowiem ofiarą i Jego wiersze przewijać się będą przez cały tok naszych porównań i rozważań. W przedmowie ( w tłumaczeniu na jęz. albański) do książki „Letra Eves” - „tylko” dwa, ale zaraz przejdziemy do tomików.



Już pierwszy wiersz owej przedmowy (do „Letra Eves”):



Piszę do Ciebie

o poranku

czy

coś ci się śniło


otworzyłaś okna

na świat

pozdrowiłaś

jaskółki

(Listy do Ewy)



jest zamieszczony w tomiku Zbigniewa Jerzyny „Listy do Edyty” wyd. „Anagram” 2012 i brzmi:



Piszę do Ciebie

o poranku



czy się naspałaś



otworzyłaś

okno na świat



pozdrowiłaś jaskółkę



Kolejny wiersz z przedmowy do w/w tomiku Saneja

Piszę do Ciebie

Pieśnią nad Pieśniami



Twoje imię jest

jako olejek

rozlany



ogrodem zamknionym

jesteś



źródło zamknione



zdrój zapieczętowany



pięknaś

jak

Jeruzalem



Pisze do Ciebie

Przyjaciółko

moja

w tomiku Zbigniewa Jerzyny (str. 68) brzmi tak:

Piszę do Ciebie

Pieśnią nad Pieśniami



Twoje imię

jest

jako olejek

rozlany



ogrodem zamknionym

jesteś



źródło

zamknione



zdrój

zapieczętowany



pięknaś

jak

Jeruzalem



Pisze do Ciebie

przyjaciółko

moja



Ktoś zauważa jakieś różnice (poza wersyfikacją)? To jednak dopiero początek. Z dokładnej analizy przytoczonych na początku tomików, wyłania się taki oto obraz:



1. Tomik Zbigniewa Jerzyny „Listy do Edyty” zawiera 62 wiersze. Jeżeli z tego tomiku dokonano plagiatu („głębokich zapożyczeń”) 51 wierszy to stanowi to 82.25% całego tomiku Zbigniewa Jerzyny.

2. Z tych 51 „głęboko zapożyczonych” wierszy Zbigniewa Jerzyny, 22 znajduje się zarówno w polskim wydaniu wierszy Saneji „Listy do Ewy” jak i w albańskim tegoż autora „ Letra Eves”, zaś 29 „ tylko” w wydaniu albańskim.



Zastawię na razie na uboczu wydanie albańskie, bowiem do oceny zjawiska wystarczą nam wiersze (do porównania) z tomiku Zbigniewa Jerzyny „Listy do Edyty” i polskiego wydania tomiku Mazlluma Saneji „Listy do Ewy”:







1, „Listy do Edyty” Zbigniew Jerzyna str. 11



Piszę do Ciebie

z daleka

z głębi

moich lat



Twoje oczy

usta

włosy

Twoje ciało

na wskroś

to mnie przenika



jakbym śnił

we śnie



otworzyłem okno



nie mogę

napatrzeć się

na Ciebie





.„Listy do Ewy” Mazllum Saneja str. 17

---------------------------------------------------



Piszę do Ciebie

z daleka

z głębokości

moich lat



widzę twoje oczy

usta

włosy



całym sobą

czuję

twoje ciało



jakbym śnił



otwieram okno

tak chciałbym cię zobaczyć





2. „Listy do Edyty” Zbigniew Jerzyna str. 13



Piszę do Ciebie

w zasmuceniu



bo już mnie nie będzie

kiedy będziesz



teraz

każda chwila z tobą

jest wiekuista



kiedy będę Tam



uśmiechnij się

do mnie





„Listy do Ewy” Mazllum Saneja str.18

--------------------------------------------------

Piszę do Ciebie

pogrążony w smutku



gdy przyjdziesz

już mnie nie będzie



teraz



każda chwila z tobą

jest jak nieskończoność



kiedy będę tam



podaruj mi uśmiech

proszę





3 „Listy do Edyty” Zbigniew Jerzyna str. 14



Piszę do Ciebie

z głębi krajobrazu



przesyłam ci

osobną sosnę



i pagórek



krzak głogu



przesyłam ci

oddech krajobrazu



i zakręt rzeki





„:Listy do Ewy” Mazllum Saneja str. 19



Piszę do Ciebie

z daleka

z moich stron



posyłam ci

drzewo sosny



słońce nad wzgórzami



chłód wieczoru



zapach powietrza



i fale na rzece





4. „Listy do Edyty” Zbigniew Jerzyna str 17



Piszę do Ciebie

o poranku

czy się naspałaś



otworzyłaś

okno na świat



pozdrowiłaś jaskółkę



„Listy do Ewy” Mazllum Saneja str. 21

Piszę do Ciebie

o poranku



o czym śniłaś tej nocy pytam



otwórz szeroko okno na świat



pokłoń ode mnie jaskółkom

5. „Listy do Edyty” Zbigniew Jerzyna str. 16

Piszę do Ciebie

o modlitwie



las

modli się

za nas



obłoki



kaczeńce

na stawie



brzoza



i słowik

w gęstwinie



kamień polny



i gałązka

bzu



Piszę do Ciebie

w ciszy

która modli się

za nas





„Listy do Ewy” Mazllum Saneja str. 20



Piszę do Ciebie

o modlitwie



którą każdego ranka

południa

wieczoru

za nas dwoje

odmawiają

żółte kwiaty

na stawie



słowik

w zaroślach



kamień w polu



gałąź bzu



i ta cisza wokół

gdy piszę do ciebie



6. „Listy do Edyty” Zbigniew Jerzyna str.29

Piszę do Ciebie

by opisać

jedną fotografię

z dzieciństwa



Józefów

przed Powstaniem



sosnowy las

letnisko



ojciec śpi

na ławce

pod drzewem



matka

patrzy z ukrycia



ja

na werandzie

w pajacyku



mój młodszy brat

niesie

poziomki w koszyku



to wszystko





„Listy do Ewy” Mazllum Saneja str. 29



Piszę do Ciebie

przed sobą mam

zdjęcie z dzieciństwa



rodzinne strony

po wojnie



sosnowy las

na letnisku



ojciec drzemie

na ławce

pod zielonym drzewem



matka

spogląda z ukosa



ja

na werandzie

przyglądam się światu wokoło



mój brat

stoi z koszykiem truskawek

w ręku



to wszystko

nic więcej





7. „Listy do Edyty” Zbigniew Jerzyna str. 33



Piszę do Ciebie

bo czuję

że się oddalasz



Twój głos

słyszę

na krańcach lasu



pukam

do drzwi jawy



i boję się

obudzić





„Listy do Ewy” Mazllum Saneja str. 36



Piszę do Ciebie

czuję

że się oddalasz



twój głos

słyszę

jakby z krańca lasu



pukam

do bram jawy



i boję

że się obudzę





8. „Listy do Edyty” Zbigniew Jerzyna str. 37



Piszę do Ciebie

o tych

co odeszli



o moim Ojcu



Staszku Grochowiaku

Basi Sadowskiej

i o Staszku Danie

o Staszku Bełskim

i o Sławku Krysce



o moim druhu

Kaziu Grześkowiaku



umarli bolą



Piszę do Ciebie

jeszcze

wychodzący

z bramy cmentarza





„Listy do Ewy” Mazllum Saneja str. 38



Piszę do Ciebie

o tych

którzy odeszli na zawsze



o rodzicach

bracie siostrze



o przyjacielach po piórze



o moim wiernym druhu

Alim Podrimji*



tak boli myśl o umarłych



piszę do ciebie

samotny przy cmentarnej bramie



* w wersji „Letra Eves” (jęz. albański) występuje wierny druh Stefan Melak



9. „Listy do Edyty” Zbigniew Jerzyna str. 44

Piszę do Ciebie

aby Ci powiedzieć

jestem



patrzę w okno

otwieram drzwi



myślę o Tobie



boli mnie

Twój ból



smuci

Twoja troska



Twój uśmiech

rozjaśnia

moje jutro



Piszę do Ciebie

aby Ci przypomnieć



że jesteś



„Listy do Ewy” Mazllem Saneja str. 58

Piszę do Ciebie

by ci powiedzieć

że jestem



patrzę w okno

otwieram drzwi



myślę o tobie



boli mnie

twój ból



zasmucają

twoje zmartwienia



twój uśmiech

rozpromienia

moje poranki



piszę do ciebie

by ci przypomnieć



że jesteś



10. Listy do Edyty” Zbigniew Jerzyna str. 45

Piszę do Ciebie

o pewnym

zdarzeniu



wczoraj

w samo południe

widziałem

jak złodziej

zerwał łańcuszek

z szyi kobiety



potem

uciekł

w tłum



coraz dalej



aż na kraniec

samotności





„Listy do Ewy” Mazllum Saneja str. 60



Piszę do Ciebie

o pewnym zdarzeniu



wczoraj

w biały dzień

w środku miasta

człowiek oblał się benzyną

i próbował podpalić*



pochwycili go

chcieli obezwładnić

ale uciekł

kryjąc się w tłumie



uciekł daleko



aż na kraniec

samotności



Tu widać, że usiłowano coś „kombinować” z tekstem, jednak w wersji albańskiej „Letra Eves” cała zaznaczona strofa brzmi:

wczoraj

w samo południe

widziałem

jak złodziej

zerwał łańcuszek

z szyi kobiety

czyli dokładnie, jak w tekście Zbigniewa Jerzyny.



Można jeszcze „ciągnąć” kolejne przykłady (przypominam – 22 wiersze), sądzę jednak, że każdy, kto przebrnął przez tekst do tego miejsca, zdanie ma już wyrobione dostatecznie. Oczywiście, jeśli zajdzie taka konieczność, udostępnię pozostałe wiersze, zarówno z wydania polskiego „Listy do Ewy” Mazlluma Saneji, jak i z wydania albańskiego „Letre Eves”.





Oddzielnym tematem moich rozważań, jest Wprowadzenie (wstęp).

Wprowadzenie do obu tomików (wydanie albańskie i wydanie polskie) Mazlluma Saneji napisał Andrzej Zaniewski. I właśnie już w tym miejscu (bez zaglądania do zawartości tomików) budzi się mój pierwszy niepokój. Można odnieść wrażenie, że Autor owego wprowadzenia nie znał tomiku do którego go pisał, dał kilka cytatów z wierszy, których owe tomiki nie zawierają, lecz nie podał źródeł skąd pochodzą, nadto nie miał żadnej kontroli nad tłumaczeniem na albański, a może nawet nie miał pojęcia o takim wykorzystaniu swojej pracy. Rozmawiałem z Andrzejem Zaniewskim i odniosłem wrażenie, że bagatelizuje całą sprawę, stwierdzając, że „…w sumie to drobiazg i on Saneji z serca wybacza…” Zdaje się, że Andrzej Zaniewski nie pojął całokształtu i ważkości problemu. Owszem, zniekształcenie swojego tekstu może wybaczać, jednak jakby nie zauważał, że wprowadzenie do jego tekstu plagiatu z wierszy Jerzyny, stawia go w dość niekorzystnym świetle. On bowiem widnieje podpisany pod tekstem jako autor i zawartość tego tekstu poniekąd go obciąża. Czytelnik może uznać jego winę na równi z winą Mazlluma Saneji. Więc wybaczanie „po kumpelsku”, ze szczerej sympatii, w imię przyjaźni - nic w tej sprawie nie zmienia i nic nie załatwia.

Proponuję też zwrócić uwagę na manipulację datą powstania owego „wprowadzenia”.

To dosyć długi tekst, ale pozwolę sobie przytoczyć go w całości, w sposób następujący:

a) tekst owego „wprowadzenia” w języku polskim (zamieszczony w tomiku Mazlluma Saneji „Listy do Ewy”) jest pisany zwykłą czcionką .

b) zdania, słowa skasowane przez tłumacza (w wersji albańskiej) - są przekreślone

c) zdania, słowa, wiersze – dodane przez tłumacza (w wersji albańskiej) są pisane – pogrubioną kursywą



Pozostałe uwagi do owego wprowadzenia pozwolę sobie ująć na końcu tegoż:













Andrzej Zaniewski

Wyznania Niepokonanego

WYZNANIA POETY NIEPOKORNEGO

„Co byś zabrał ze sobą

Gdybyś był w Arce Noego

I płynął na inna planetę

-Tylko ją, Ewę

Co jeszcze?

-Ją, wierność, sól, wolność…”



„Wywiad” Mazllum Saneja(1)



Piszę do Ciebie

o poranku



czy

coś ci się śniło



otworzyłaś okna

na świat



pozdrowiłaś

jaskółki(2)



(Listy do Ewy)



Molibden – pierwiastek metaliczny, używany jest w stopie z żelazem do wyrobu stali szlachetnej, odznaczającej się niezwykłą twardością. Również w połączeniu z kobaltem, chromem, wolframem, uzyskuje się stopy o wyjątkowych właściwościach (3).

W Kosowie minerał ten występuje w wapieniach, granitach i złożach cyny...

Molibden, molibdenowa ochra, molibdenowe siarczki o kształcie szaro-srebrnych drobno-blaszkowych skupisk.

Kosowo leży na molibdenie, a wic minerale koniecznym w produkcji materiałów kosmicznych, strategicznych, najbardziej dziś potrzebnych. Stąd też czułość wielkich mocarstw. Ich zainteresowanie i udział we wszystkich akcjach związanych z tym niewielkim przecież obszarem, mierzącym zaledwie 11 tysięcy kilometrów kwadratowych. Czy ziemia ma związek z charakterem tych, którzy się na niej rodzą? Moim zdaniem na pewno… Cząstki tej gleby i powietrza stają się przecież cząstkami krwi, ciała, kości… Czy te mikroelementy decydują o uczuciach, zachowaniach, o sposobie życia…

Nie wiem, ale sądzę, że mają wpływ, może decydujący.

Mazllum Saneja urodził się właśnie w Kosowie, w miasteczku mieście Gjakova, a niedaleki ostry szczyt Gjeravicy często pobudzał młodzieńczą wyobraźnię… w 1945, mieście sławnym, położonym w samym sercu Półwyspu Bałkańskiego, w Górach Północnoalbańskich(4). Albańczycy jako jedyny naród nigdy dobrowolnie nie przyłączyli się do Jugosławii, ani w roku 1918, ani w roku 1945. Albańczyków zawsze uważano za niższą rasę: „Winien jest Albańczyk że żyje/i chodzi na dwóch nogach/że mówi po albańsku/że je jak Albańczyk/że sra jak Albańczyk” (Ali Podrimja, „Winien jest Albańczyk”).

Mazllum Saneja pisze w języku albańskim, który stanowi odrębną grupę wśród języków indoeuropejskich i nie jest podobny do żadnego innego języka.

Język albański przetrwał i zachował się dzięki geniuszowi narodu albańskiego, przekazywany z pokolenia na pokolenie, z ust do ust dzięki pieśniom, legendom. Tak, Mazllum Saneja pisze także w języku polskim, którego uczył się samodzielnie, a następnie na kursach na Uniwersytetach, Wrocławskim i Jagiellońskim.

Dziś Mazllum Saneja uchodźca jest emigrantem w swojej drugiej ojczyźnie – Polsce, wspaniały poeta-emigrant, Albańczyk z Kosowa, outsider kolejny raz przemierza swój-nasz świat, krąży między Prisztiną, Gjakovą a Warszawą i Krakowem, starając się przekonać nas, że warto marzyć, tęsknić, bronić swych moralnych racji, walczyć o uniwersalne ponadczasowe człowiecze prawa do wolności, do wiary, do niezależności, do wierności sobie, rodzinie, narodowi, i światu…. Pojęcia dzisiaj odpychane, zapominane, porzucane – godność, honor, ambicja, szacunek, duma, cześć własna, dobre imię, obowiązek sumienie – wciąż są dla niego najważniejsze, żywe, przesądzające o każdym kroku, o decyzjach podejmowanych często wobec śmierci, w rozpaczy, bólu, cierpienia, rozgoryczenia.

* * *

„Śmierć może przyjść kiedy chce

Ja jestem gotowy

Tam będę, przy wypalonym oknie

Przy ruinach zburzonego domu

Przy pustej kołysce

Nie będę już słyszeć płaczu dziecka

Krzyku rozpaczy” (5)



Piszę do Ciebie(6)

moja podróż dobiega końca



w moim życiu

było wiele strat



żyłem jak tułacz lokator



życie nigdy

mnie nie rozpieszczało



wiem że niewiele

mi już zostało



w mojej duszy

tyle smutku



ty nie płacz

po mnie



życie człowieka

to wieczna wędrówka



czuję

że i umierać

będę samotny



piszę do ciebie

ty zawsze bądź dzielna

(Piszę do Ciebie)



„Śmierć może zgasić lampę/ gdy będę pisał mój ostatni wiersz” – podkreśla odważnie poeta, a my zastanawiamy się nad przyczynami tej wewnętrznej siły, nieustępliwości, odwagi… I co, lub kto zatrzymuje poetę, pomaga mu, uspokaja…

Zwracając się do Ewy, wiernej towarzyszki, poeta wyrzuca z siebie cały gniew i gorycz, cierpienie i ból, ponieważ tylko Jej powierza sekrety swej udręczonej duszy, ponieważ tylko Ona rozumie do głębi jego skomplikowaną osobowość, rozumie każdy gest, wyraz jego twarzy, sposób mówienia, pisania, ubierania się i chodzenia.

Kobieta… Kobiety zawsze wspierały inspirowały, uczyły, podpowiadały jak żyć i najważniejsze: starały się zrozumieć. I nawet w chwilach klęski, załamania, desperacji, upokorzenia trzymały za rękę, nie oddalały się… podtrzymywały na duchu, nie pozwalały na uleganie przeciwnościom życia… Demon samotności, demon trwogi i przerażenia, demon sprzeciwu przepełniony złością i buntem łagodniał łagodnieje, wycisza się, słabnie staje się mniej napastliwy, ciężar pustki był łatwiejszy do zniesienia i pustkę samotności poety zastępuje zrozumienie i miłość kobiety, Ewy.

Sięgam pamięcią do sonetów Petrarki, do „Elzy” Aragona, do pięknych wyznań Paula Elouarda, do subtelnych fraz Federico Garcii Lorki… i do „Listów do Ewy” Mazlluma Sanei.

Mazlluma Saneję zawsze spotykam pomiędzy podróżami… Albo powrócił, albo odjeżdża… Emigrant, uchodźca, wieczny wędrowiec, podróżnik z walizką w ręku między Kosowem i Polską, a może obywatel świata? Nie! Obywatel dwóch ojczyzn… Na mazowieckich równinach Mazllum Saneja wspomina przypomina nam szare skały pochylające się nad szybkim nurtem Białego Drinu, a kiedy powraca do Gjakovy w pobliże granic Albanii i Macedonii u stóp góry Pashtrik, nad rzeką Erenik, śni o Warszawie, o Ewie, o rozległych równinach Mazowsza. I znowu z Polski do Kosowa, z Kosowa do Albanii i z Kosowa do Polski… Jego ojczyzną stała się podróż-pielgrzymka-droga. Czy on wybrał ten los? Czy Los wybrał jego? On – poeta powraca, wiedząc, że odjedzie. Wyjeżdża, wiedząc, że powróci. Czy miłość zatrzymuje, przywiązuje jak kotwica? Czy wędrowca-poetę można zatrzymać? Posłuchajmy autora płynnej, falującej narracji, poruszających wersów, pamiętając, że jest to wyznanie miłosne … miłości, która nigdy nie umrze, która jest silniejsza od śmierci:



„powiedziałem ci wszystko

Ewo

że nic nas nie dzieli

bo mamy tę samą ziemię, powietrze,

niebo, słońce

bo ty jesteś wszystko co się zdarza w kosmosie

podobna bo ty jesteś Ervehe, Penelopa, Maria Walewska,

pewnego dnia pójdziemy do Domastionu, Itaki, Krakowa

do Pompei do Kartaginy

do Kosowa

krainy żyznej obfitującej we wszystko

pójdziemy wszędzie…”



[…](7)



To już nie młodzieńcze zwierzenia, to miłość dojrzała, świadoma. Mazllum poszukuje o sobie prawdy… Odczuwa potrzebę wyznania, szeptu, opisania swych uczuć. Żyje zawieszony pomiędzy krajami, które go wybrały… A może ojczyznami, na które został skazany przez los, sytuację i również przez chroniącą go miłość. Zastanawiam się, w którym momencie podróżny trakt staje się trzecią ojczyzną, sposobem na życie, życie uchodźcy że może poeta zbuntowany tutejszą niepewną i wywołującą lęk rzeczywistością, porzuci miejsce zamieszkania, w którym jest niezadowolonym lokatorem i wybierze inne miejsce, ponieważ od dawna doświadczał losu odtrąconego emigranta, skazanego na odosobnienie, niemal samotnego, słyszącego niekiedy te straszne słowa: jesteś tu zbędny, niepotrzebny, egzystujesz na obcych szachownicach – ten model gorzkiego życia zawsze intrygował, przyciągał sytych i gnuśnych, ironicznie i arogancko patrzących na świat … dzieciństwa…

„powiedz mi piękna Ewo

kiedy się skończy

naszanieskończona podróż z wilkami

nieskończona podróż

poety bez ojczyzny

podróż pełna purpury

gdy widzę narzędzia tortur

wokół naszego domu

bo potworów wilków coraz więcej

mnożą się straszne potwory”(8).

Te potwory – demony, widma hieny znamy przecież z polskiej codzienności… To Obojętność-Szyderstwo-Złość-Niechęć-Ironia-Pogarda-Poniżenie-Upokorzenie… Wielka wrażliwość poety-pisarza-doskonałego i znakomitego [dosł.: brilant] tłumacza poezji, jakim jest Mazllum Saneja – który w trudnych sytuacjach życiowych stale wystawiany był na wiele prób i wyzwań, narzędziami tortur stawały się na zawiedzione przyjaźnie, tajne pułapki, niedotrzymane obietnice, fałszywe słowa i zwyczajne podłe kłamstwa wszelkiego rodzaju podłe zachowania, które poeta stoicko przyjmował do swej martwej duszy.

Poruszająca jest ta wiara i jego niezłomny charakter wyrażany siłą słowa silniejszego od murów, krat, więzień, terroru, zniszczenia. Poetyckie słowo, poetycki wers tworzy Mazllum z rzadkim mistrzostwem.

Z biblijną siłą proroków i z pokorą poety tworzącego wciąż samotnie w tłumie – dźwięczą strofy tej poezji przeznaczonej dla tych wszystkich, którzy przeżyli albo przeżywają to, co autor. I miłość, głęboka miłość mężczyzny doświadczonego i zahartowanego w rozczarowaniach pełna jest obaw, trosk, chwil niepewności i właśnie taka być musi.

Ewa –liryczna bohaterka „Listów” spogląda na swojego poetę-buntownika z czułością i zrozumieniem… Chce był jednocześnie prawdziwą kobietą, druhem w szarej codzienności, opiekunką, aniołem-stróżem, obrońcą… Świat wokół naciska, napiera, oblega… Tak, ten świat fałszywy, obłudny, niemiłosierny, pełen hipokryzji w swych wyrokach, ślepy i głuchy na krzywdę – przeraża poetę zmęczonego wyzwaniami ciężkiego życia, starzejącego się, chwilami bezradnego… Tylko miłość i wierność ukochanej kobiety pozwala mu przetrwać gorzkie, złe chwile. „Listy do Ewy” są więc gorzkim świadectwem czasu, odbiciem naszych cywilizacyjnych dylematów zderzonych z wielkim, prawdziwym uczuciem. A Ewa, uważny Czytelnik na pewno zadaje sobie to pytanie: kim jest Ewa? Skąd pochodzi? Gdzie mieszka? Ślady są oczywiste…

„To miasto zielone

Mój Otwock

To miasto niebieskie

Mój Otwock

Przystań miłości

Zawsze w moich snach



Dlaczego Otwock jest mi tak bliski?(9)

(Otwock)



Odpowiedź wydaje się oczywista… Niewidzialne nici łączą świat, w tym przypadku podwarszawską letniskową miejscowość z Kosowem, z Prisztiną, Mitrowicą, Gjakovą. A związków tych pojawia się więcej: postać Ewy staje się coraz bliższa i wyraźna.

„Z okna Biblioteki Narodowej w Warszawie

Spoglądam na Europę

Ludzi, Narody, Granice

I miecz Damoklesa



Staruszka Europa szyderczo się śmieje” (10)



Piszę do Ciebie

w zatroskaniu



jak się czujesz



w końcu

masz swoje życie dom



jak sobie radzisz

z sobą



jak bronisz się przed życiem

by ocalić życie



ponieważ samo życie

wielkim problemem jest.(11)



(Piszę do Ciebie)



Siłą i celnością poetyckiego słowa Mazllum Saneja przypomina Rafaela Albert’iego... W swych miłosnych listach poeta piętnuje, stygmatyzuje hańbę ziemi, jaką są wojny, głód, rozpacz, czystki etniczne, obojętność i lekceważenie bogatych wobec biednych… Hardy, nieustępliwy, prostolinijny poeta albański z Kosowa, z imieniem Ewy na ustach idzie przez moją rzeczywistość, pomieszkuje, odchodzi, powraca, jest przyjacielem i obrońcą, poetą i więcej niż poetą. Człowiekiem pojmującym swe człowieczeństwo jak nieustanną misję wśród zagubionych, zapędzonych, niepewnych, obawiających się przyszłości… Poezja też jest silną bronią, nowoczesną, precyzyjną, mierzącą głęboko w serce, lecz nie zabijającą, a przeciwnie, zostawiającą nadzieję. Niełatwo widzieć świat w całej jego grozie i zachłanności i zachować spokój, twarz niezmąconą, kamienną… Niektórzy teoretycy głoszą: im więcej cierpienia, bólu, tym słowa poety są głębsze, piękniejsze, bardziej znaczące. Czyżby więc piękno uzależnione było od śmierci, klęski, cierpienia?

Poezja Mazlluma Sanei, chociaż poświęcona miłości niesie w sobie i te stygmaty. Utalentowany, nerwowy poeta dostrzega czas jako szczególnie wybuchową materię, rozumie zagrożenia, kaleczące i kruche krawędzie, na których zachowujemy się brawurowo i beztrosko, a raczej bezmyślnie. Miłość, realna miłość jest azylem, autentycznym schronieniem, cichą przystanią… Trzeba ulec miłości, aby zrozumieć lepiej świat, aby się nie bać, nie rzucić do panicznej ucieczki, lecz pozostać…

Piszę do Ciebie

Pieśnią nad Pieśniami



Twoje imię jest

jako olejek

rozlany



ogrodem zamknionym

jesteś



źródło zamknione



zdrój zapieczętowany



pięknaś

jak

Jeruzalem



Pisze do Ciebie

Przyjaciółko

Moja(12)

(Piszę do Ciebie)



Albo:

„Ewo, jesteśmy przykładem tego, że nasza miłość nigdy nie zginie

nawet gdy zdarzy się Hiroszima



teraz gdy na ulicach

jeden nie poznaje drugiego

a wokół wirują tysiące śmiertelnych kół



gdy mamy coraz mniej słońca

mniej krwi w sercu mniej światła w oczach



ja mówię że miłość jest silniejsza niż śmierć

choć nikt i nic nie jest pewne



a każdy może nosi przy sobie ukryty nóż”.



Filmowe obrazy, częste w wierszach albańskiego poety, tu nabierają symbolicznego wyrazu… Ekspresyjny zarys ukrytego noża zawisł kolejny raz nad sytą i bogatą starą Europą. A poeta może napisać kolejny wiersz, który przetrwa.

Często rozmawiamy z Mazllumem Saneją o poezji, o życiu, o przyszłości… O miłości poeta milczy, miłość wypełnia jego wiersze, pozostają strefą intymną.

Powróćmy do molibdenu – minerału, który mógłby uczynić z Kosowa kraj bogaty i pogodny… Stało się inaczej i nie wiemy co będzie jutro, pojutrze, za dekadę, pod koniec obecnego stulecia… Świat bowiem nie staje się coraz lepszy, a ludzie nie nabywają mądrości równolegle z technicznym postępem, komputeryzacją, Internetem.

Trudno jednak oprzeć się sugestywnym porównaniom… Twardość i siła molibdenowych związków, twardość stali i twardość człowieka, pisarza, nieugiętość i bezkompromisowość poety… Czy to tylko przypadkowe skojarzenia?



Andrzej Zaniewski



Warszawa,

kwiecień 2015

koniec kwietnia 2014



Porównania tekstu A. Zaniewskiego

z tekstem przetłumaczonym

na język albański przez Mazlluma Saneję

dokonał Zygmunt Kryłowski





Przypisy:



(1) Tego wiersza nie ma w ani w „Listach do Ewy”, ani w „Letra Evës”.



(2) Plagiat z wiersza Z. Jerzyny. W moim zestawieniu na s. 24, w zbiorze Z. Jerzyny s. 17.



(3) W miejscach, w których przekład M. Sanei zgodny jest z ideą tekstu A. Zaniewskiego, zachowuję zdania z oryginału, choć tekst albański może różnić się w niuansach od tekstu Zaniewskiego.



(4) Alb. Bjeshkët e Namuna/Nemuma (nie Nëmura!), także jako Góry Przeklęte.



(5) Tego wiersza nie ma w ani w „Listach do Ewy”, ani w „Letra Evës”.



(6) Wiersz własny Sanei.



(7) W wersji albańskiej ten wiersz ma ciąg dalszy. Niestety, nie mogę dotrzeć do polskiego źródła. Tego wiersza nie ma w ani w „Listach do Ewy”, ani w „Letra Evës”.



(8) Tego wiersza nie ma w ani w „Listach do Ewy”, ani w „Letra Evës”.



(9) Tego wiersza nie ma w ani w „Listach do Ewy”, ani w „Letra Evës”.



(10) Jak wyżej.



(11) Plagiat wiersza Z. Jerzyny. (w zbiorku Jerzyny, s. 39).



(12) Plagiat wiersza Z. Jerzyny „Piszę do Ciebie/Pieśnią nad Pieśniami” (w zbiorku Jerzyny s. 68).



Wiersz M. Sanei (autoplagiat). W moim zestawieniu na s. 79, w „Listach do Ewy”, na s. 49.





Przypisy w tekście wiele pomagają zauważyć. Wydaje się, że autor, Andrzej Zaniewski pisał owo wprowadzenie systemem pewnego „uniwersalizmu” (nie znając tomiku do którego owo wprowadzenie pisał), na zasadzie: „ogólnie pochwalę, podkreślę dole i niedole twórcy, dorzucę kilka znanych mi jego wierszy, a co on tam w tym tomiku zamieści, to już mało ważne”. Odnoszę wrażenie, iż tłumacz (nie zechciał się podpisać, więc czyżby sam Mazllum Saneja?) uznał, że wprowadzenie Andrzeja Zaniewskiego, zbyt mało go promuje i sam się zajął promocją własnej osoby.





Nie mam czasu, ani możliwości, by prześledzić całą twórczość Mazlluma Saneji, ale wspomnieć muszę, że w kontekście plagiatu, nazwisko tego Pana pojawiło się już dość dawno. Otóż wybór twórczości M. Saneji wraz z krótką prezentacją jego sylwetki został opublikowany w "Literaturze na Świecie", nr 7 (216) 1989r. Aliści niedługo po tym, w tej samej „Literaturze na Świecie”, nr 11 z 1990 roku, pojawił się w dziale „Korespondencja” list Bogusławy Koziorowskiej-Stefańczuk, w którym wyraziła swój protest przeciwko „głębokim zapożyczeniom” (plagiatowi) z jednego z utworów Pablo Nerudy w wierszu Saneji „Czekam na ciebie w moich wierszach”:

Oto oba wiersze:



Pablo Neruda – wiersz „XLII” w tłumaczeniu Jana Zycha



Czy bardziej cierpi ten, kto czeka zawsze

Czy ten kto nigdy nie czekał na nikogo?

Gdzie kończy się tęcza

W twojej duszy, czy na horyzoncie



Mazllum Saneja – wiersz „Czekam na ciebie w moich wierszach”:



Powiedz mi

Kto cierpi więcej

Ten który czeka na coś w życiu

Czy ten co na nikogo nie czeka



Powiedz mi

Gdzie kończy się tęcza

W twojej lirycznej duszy

Czy na horyzoncie (…)



W tymże liście, Pani Bogusława zadała Panu Saneji pytanie: Powiedz mi, gdzie kończy się inspiracja, a zaczyna plagiat? Czytelnik domyśla się zapewne, że odpowiedź nigdy nie nadeszła.

Niestety, list Pani Bogusławy przeszedł bez echa. Środowisko jakby nie miało nic do powiedzenia. To rozzuchwala. Zatem Pan Saneja nie przejmując się niczym, ów wiersz zamieścił zarówno w zbiorku „Purpurowa podróż” (Warszawa 1992 str. 32) jak i w tomiku „Ja nie jestem ten” (Warszawa 1996 str. 44)

Z Wikipedii:

Mazllum Saneja (ur. 1945 r. w Djakowicy - nazwa serbska, (Giakova – nazwa albańska) w Jugosławii, (obecnie Kosowo) – poeta albański, eseista oraz tłumacz literatury polskiej na język albański i literatury albańskiej na język polski.

Ukończył filologię albańską na Uniwersytecie w Prisztinie. Języka polskiego uczył się na kursach dla cudzoziemców na Uniwersytetach: Warszawskim, Wrocławskim i Jagiellońskim.

W 1997 roku został laureatem nagrody literackiej ZAIKS–u za przekłady literatury polskiej[1]. Jest członkiem PEN Clubu w Kosowie. Mieszka w Warszawie.


Tomy wierszy
W języku albańskim

Këlthitje polskie Krzyk, 1973
Heshtja e një kohe polskie Milczenie pewnego czasu, 1976
Shpuzë e ftohtë polskie Zimny popiół, 1988
Shëmbëllime të trazuara polskie Wstrząsające obrazy, 1996
Pe ndonjë ëndërr polskie Czy śniłeś o czymś, Dukagjini, Pejë 2003, ISBN 9951-05-037-9
Vetëtimë jete polskie Błysk życia, PEN Qendra e Kosovës, Prishtinë 2007, ISBN 978-9951-457-15-6
Leximi i vetmisë polskie Czytanie samotności, Wydawnictwo Komograf, Varshavë 2010 ISBN 978-83-88924-81-1
Letra Evës polskie Listy do Ewy, Saga, Prishtinë 2014 ISBN 978-9951-559-40-9 (będące plagiatem tomiku poetyckiego Zbigniewa Jerzyny, Listy do Edyty, Warszawa 2001, 2010).

W języku polskim

Purpurowa podróż, Wydawnictwo Orfeu, Warszawa 1992, ISBN 83-900757-0-9
Razem z Aliną Wójcik: Mini rozmówki albańskie Wiedza Powszechna, Warszawa 1992, ISBN 83-214-0788-9
Ja nie jestem ten, Wydawnictwo Pavo, Warszawa 1996, ISBN 83-85950-20-6
Ognista ziemia, Wydział Wydawniczy Centralnego Ośrodka Metodycznego Domu Wojska Polskiego, Warszawa 1999, ISBN 838538727X
Rozmówki albańskie, Wydawnictwo Komograf, Warszawa 2012, ISBN 978-83-62769-22-3
Listy do Ewy, Wydawnictwo Komograf, Warszawa 2015, ISBN 978-83-62769-32-3 (będące plagiatem tomiku poetyckiego Zbigniewa Jerzyny , Listy do Edyty, Warszawa 2001, 2010).



Nie powstał ten tekst z żadnych powodów osobistych. Nie znam Mazlluma Saneji, ani jego środowiska, z Andrzejem Zaniewskim rozmawiałem po raz pierwszy, telefonicznie. Nie poznałem też, niestety, Zbigniewa Jerzyny. Ale to nie ma znaczenia. Nie ma mojej zgody na takie postępowanie. Nie ma mojej zgody na milczenie środowiska, czy to z powodów towarzyskich, czy jakichkolwiek innych. Dawniej, gdy obowiązywały zasady, gdy honor był honorem, największą karą był ostracyzm towarzyski. Teraz szuka się usprawiedliwień, a w najlepszym razie – milczy. A mnie zdopingowały słowa, które usłyszałem, zgłębiając ten temat: „…żerowanie na dziełach osób zmarłych, dla lansowania siebie w świecie żywych, lawirowanie między dwiema literaturami dla „podkręcania” własnej sławy w obu kręgach, z nadzieją i przekonaniem, że nikt nie zauważy (a jakby co, to przemilczy), to wszystko, to jak budowanie sobie pomnika z kamienia wygrzebanego z grobów innych. Tak działają hieny…”
Imperare sibi maximum imperium est

„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/
Awatar użytkownika
Mariola Kruszewska
Posty: 12383
Rejestracja: czw 24 lip, 2008
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post autor: Mariola Kruszewska »

Jan Stanisław Kiczor pisze:w sumie to drobiazg
No po prostu ręce opadają...
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.

Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Awatar użytkownika
Mariola Kruszewska
Posty: 12383
Rejestracja: czw 24 lip, 2008
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post autor: Mariola Kruszewska »

Jan Stanisław Kiczor pisze:Nie ma mojej zgody na takie postępowanie. Nie ma mojej zgody na milczenie środowiska, czy to z powodów towarzyskich, czy jakichkolwiek innych. Dawniej, gdy obowiązywały zasady, gdy honor był honorem, największą karą był ostracyzm towarzyski. Teraz szuka się usprawiedliwień, a w najlepszym razie – milczy. A mnie zdopingowały słowa, które usłyszałem, zgłębiając ten temat: „…żerowanie na dziełach osób zmarłych, dla lansowania siebie w świecie żywych, lawirowanie między dwiema literaturami dla „podkręcania” własnej sławy w obu kręgach, z nadzieją i przekonaniem, że nikt nie zauważy (a jakby co, to przemilczy), to wszystko, to jak budowanie sobie pomnika z kamienia wygrzebanego z grobów innych. Tak działają hieny…”
BRAWO, Janie, chapeau bas!
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.

Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Latima
Posty: 3442
Rejestracja: śr 14 lip, 2010

Post autor: Latima »

świetnie! Prace doktorskie, magisterskie...nawet poezja, to wymaga napiętnowania. Janie, tyle Twojej pracy, tylko co dalej? Z podziwem, La