Strona 1 z 1

Serce (epitafium)

: śr 13 sty, 2021
autor: Dolores
Była drobna, cicha i uśmiechnięta. Choć ciało miała naznaczone wiekiem, serce pozostawało tak samo duże i pojemne jak niegdyś, więc i ja się tam zmieściłam – a mogłam przecież pozostać dodatkiem do rodziny, a nie jej członkiem. Zawsze myślała o innych: dzwoniła, gdy była okazja do złożenia życzeń, pomagała, jak tylko umiała, czasem narażając się na gniew męża. Pomagała w sekrecie. Mimo drżących dłoni zawsze przynosiła do pokoju herbatę na tacy, starając się nie uronić ani kropelki. Peszyły ją utkwione w niej spojrzenia, w końcu była już staruszką, prawda? A ja widziałam w niej nie kobietę po siedemdziesiątce, a to piękne, ogromne serce. Do teraz czuję to ciepło, uczucie troski bezgranicznej i bezwarunkowej. Gdy patrzyła na nasze szczęście, rozpromieniała się od stóp do głów – wypełniała ją nieśmiała radość, która pozwalała jej oderwać się od ziemskich utrapień. Ciało odmawiało jej posłuszeństwa. Szczególnie te dłonie i noga, która okradała ją ze swobody poruszania się. Nie mogła chodzić, więc dreptała, a wyjście do kuchni stawało się powoli wielką wyprawą ponad siły. Znosiła wiele bólu, a ból ma to do siebie, że gdy trwa dniami i nocami, okrutnie, nieprzerwanie, spędzając sen z powiek, rodzi zimny lęk. Łączyły się ze sobą w jej klatce piersiowej, pozbawiając ją oddechu. Czuła wówczas, że coś nad nią wisi. Coś mrocznego. Strach przykleja się do ludzkich tkanek trwale i mocno, stając się ich nieodłącznym cieniem. Wciąż jednakże niosła tę samą herbatę z tym samym uśmiechem, a na stole leżały już przygotowane słodycze i talerzyki do ciasta. Kochała dni naszych odwiedzin, wdzięcznie przyjmując od nas doniczkowe kwiaty i różne drobiazgi mówiące: „Pamiętam o Tobie”. Gdy mogła utkwić wzrok w takim prezencie, było jej raźniej. Słuchała, jakie wzburzone życia toczyły się obok jej spokojnych dni spędzanych w mieszkanku, które stało się jej więzieniem, przytulną, komfortową celą. Mimo to – gdy ból odpuszczał – wracała do prostych czynności, by poczuć choć odrobinę satysfakcji, ten spokój ducha, jaki przychodzi, gdy ręce są zajęte. Ugotować obiad, pozamiatać podłogę. Znajome obowiązki koiły to, co obce i ostre. Do końca swoich dni nie straciła tego serca. Obawiała się śmierci, ale przeszła na drugą stronę tak lekko, jak motyl przelatujący z ogrodu do ogrodu. Ten ostatni sen nie był dla niej koszmarem, lecz z koszmaru wyzwoleniem.

: śr 13 sty, 2021
autor: Mayere
Śnij spokojnie Babciu...

: śr 13 sty, 2021
autor: Michael
Wzruszająco. Pięknie. Do wygładzenia w kilku miejscach, ale to drobiazg. :-D Najważniejsze pozostaje Serce Powyższej Opowieści.
:rozyczka: :rozyczka: :rozyczka: :rozyczka:

Pozdrowienia.

: pt 15 sty, 2021
autor: Dolores
Michael pisze:Wzruszająco. Pięknie. Do wygładzenia w kilku miejscach, ale to drobiazg. :-D Najważniejsze pozostaje Serce Powyższej Opowieści.
:rozyczka: :rozyczka: :rozyczka: :rozyczka:

Pozdrowienia.
Michaelu, ślicznie dziękuję za ciepłe słowa uznania. Jeśli chodzi o wspomniane wygładzenie - cały czas szlifuję swój warsztat.

Pozdrawiam!
:rozyczka:

: pt 15 sty, 2021
autor: Michael
Dolores pisze:Michaelu, ślicznie dziękuję za ciepłe słowa uznania. Jeśli chodzi o wspomniane wygładzenie - cały czas szlifuję swój warsztat.

Pozdrawiam!
:rozyczka:
Dolores, dobrze Ci idzie owo szlifowanie. :-D Powodzenia zatem, trzymam kciuki. :-D :rozyczka:

Pozdrowienia.