Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni
Moderator: Tomasz Kowalczyk
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
Wakacje to wspaniały czas przeznaczony na relaks, wypoczynek, odprężenie dla ciała i umysłu. Każdy uczeń po ostatnim dzwonku staje się jakby lżejszy. Oto nadeszła długo oczekiwana chwila swobody i przygody. Do widzenia, żmudne ślęczenie nad książkami, do widzenia, szkolne korytarze, witaj, nieskrępowana wolności! Dorośli nie podzielają tej euforii, a wielu z nich wraz z rozpoczęciem wakacji czeka spora dawka zmartwień…
Perspektywa długiego urlopu oszałamia przede wszystkich nauczycieli. Snują plany nadrabiania zaległości w lekturach i filmach, dalekich spacerach lub przejażdżek rowerowych, odwiedzenia dawno nieodwiedzanych, celebrowania świętego spokoju, ale najczęściej rozpoczynają wakacje nie od poczciwego leżenia na dowolnie wybranym boku, tylko od… remontu. A jeśli nie od remontu, to przynajmniej od generalnych porządków w domu i zagrodzie (czytaj: ogródku). Proszę zwrócić uwagę, jak wiele pań myje okna na początku wakacji – to właśnie nauczycielki. A kiedy już pomalują ściany, wygonią wszystkie koty spod mebli i wszystkie krety z grządek okazuje się, że z wysiłku kark boli, a do drzwi puka smętny wrzesień.
Szczęśliwi rodzice pakują swoje pociechy do walizek i podrzucają babciom, opiekunom na koloniach, obozach, szkółkach przetrwania. Nareszcie odpoczną od codziennej walki z czasem ujętym w sztywny harmonogram – dodatkowe lekcje języka obcego, zajęcia szachowe, warcabowe, nauka gry na pianinie, gitarze, treningi karate, taekwon-do, piłki nożnej, taniec, teatr, chór, konie (o czym zapomniałam, Drodzy Rodzice?). Istny kołowrotek spięty jakimś cudem w niekończący się łańcuch dowózek i przywózek. Nareszcie. I na paliwie zaoszczędzi budżet domowy. Same korzyści. Tylko czy aby dziecku na tych koloniach nie stanie się żadna krzywda? Tyle się słyszy o różnych wypadkach, utonięciach, poparzeniach, zatruciach, molestowaniach… Czy nie będzie mu za zimno, za gorąco, za mokro, za sucho? Nie będzie głodowało? Przejadało się? Chorowało? Nie będą mu inne dzieci dokuczały? I pojawia się cała seria zmartwień na wyrost, puchnących jak balon i burzących spokój letniego wieczoru we dwoje. Nie cieszy zapach maciejki ani perspektywa długo odkładanego wyjazdu do teatru.
Ci rodzice, których nie stać na opłacenie dziecku letniego wypoczynku, też nie odetchną. Pozostawione samemu sobie dorastające latorośle obdarowane są bujną wyobraźnią. Kto wie, co teraz ich dziecko wyczynia w pustym mieszkaniu? Kto wie, kogo sprowadziło pod wspólny dach? Kto wie, z kim się bawi na podwórku? Z kim przesiaduje w letniej kafejce a z kim pod blokiem? Powierzchnia mieszkania nagle stała się jakby mniejsza, łazienka wciąż zajęta, muzyka zbyt głośna, a telewizora też się spokojnie nie obejrzy, bo za uchem krzyczy znudzona pociecha. Do lekcji się takiego nie zagna, na dodatkowy angielski też nie ma co liczyć. Nie pozostaje nic innego, jak cierpliwie znosić ten straszny czas.
Drodzy Dorośli, życzę Wam wytrwałości, cierpliwości i wyrozumiałości w tych trudnych chwilach. Proszę się nie martwić, wakacje miną jak z bicza trzasł, a wówczas wszystko powróci do normy. Damy radę!
Perspektywa długiego urlopu oszałamia przede wszystkich nauczycieli. Snują plany nadrabiania zaległości w lekturach i filmach, dalekich spacerach lub przejażdżek rowerowych, odwiedzenia dawno nieodwiedzanych, celebrowania świętego spokoju, ale najczęściej rozpoczynają wakacje nie od poczciwego leżenia na dowolnie wybranym boku, tylko od… remontu. A jeśli nie od remontu, to przynajmniej od generalnych porządków w domu i zagrodzie (czytaj: ogródku). Proszę zwrócić uwagę, jak wiele pań myje okna na początku wakacji – to właśnie nauczycielki. A kiedy już pomalują ściany, wygonią wszystkie koty spod mebli i wszystkie krety z grządek okazuje się, że z wysiłku kark boli, a do drzwi puka smętny wrzesień.
Szczęśliwi rodzice pakują swoje pociechy do walizek i podrzucają babciom, opiekunom na koloniach, obozach, szkółkach przetrwania. Nareszcie odpoczną od codziennej walki z czasem ujętym w sztywny harmonogram – dodatkowe lekcje języka obcego, zajęcia szachowe, warcabowe, nauka gry na pianinie, gitarze, treningi karate, taekwon-do, piłki nożnej, taniec, teatr, chór, konie (o czym zapomniałam, Drodzy Rodzice?). Istny kołowrotek spięty jakimś cudem w niekończący się łańcuch dowózek i przywózek. Nareszcie. I na paliwie zaoszczędzi budżet domowy. Same korzyści. Tylko czy aby dziecku na tych koloniach nie stanie się żadna krzywda? Tyle się słyszy o różnych wypadkach, utonięciach, poparzeniach, zatruciach, molestowaniach… Czy nie będzie mu za zimno, za gorąco, za mokro, za sucho? Nie będzie głodowało? Przejadało się? Chorowało? Nie będą mu inne dzieci dokuczały? I pojawia się cała seria zmartwień na wyrost, puchnących jak balon i burzących spokój letniego wieczoru we dwoje. Nie cieszy zapach maciejki ani perspektywa długo odkładanego wyjazdu do teatru.
Ci rodzice, których nie stać na opłacenie dziecku letniego wypoczynku, też nie odetchną. Pozostawione samemu sobie dorastające latorośle obdarowane są bujną wyobraźnią. Kto wie, co teraz ich dziecko wyczynia w pustym mieszkaniu? Kto wie, kogo sprowadziło pod wspólny dach? Kto wie, z kim się bawi na podwórku? Z kim przesiaduje w letniej kafejce a z kim pod blokiem? Powierzchnia mieszkania nagle stała się jakby mniejsza, łazienka wciąż zajęta, muzyka zbyt głośna, a telewizora też się spokojnie nie obejrzy, bo za uchem krzyczy znudzona pociecha. Do lekcji się takiego nie zagna, na dodatkowy angielski też nie ma co liczyć. Nie pozostaje nic innego, jak cierpliwie znosić ten straszny czas.
Drodzy Dorośli, życzę Wam wytrwałości, cierpliwości i wyrozumiałości w tych trudnych chwilach. Proszę się nie martwić, wakacje miną jak z bicza trzasł, a wówczas wszystko powróci do normy. Damy radę!
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
Wrócili szybciej, niż wyjechali. Dziwne...
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
- Jan Stanisław Kiczor
- Administrator
- Posty: 15130
- Rejestracja: wt 27 sty, 2009
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Nie ma, jak w domu
Imperare sibi maximum imperium est
„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/
„Dobry wiersz zdarza się rzadziej / niż zdechły borsuk na drodze (…)” /Nils Hav/
- crazyhenry
- Posty: 76
- Rejestracja: wt 17 lip, 2012
- Lokalizacja: Lubin Poland
A ja mam bachory odchowane, usamodzielnione, spolegliwą także żonę, nic mi w życiu nie potrzeba, może jeno gwiazdki z nieba. I piwka, piweczka. Ale zimnego!!!
Czy byt określa świadomość a niebyt jest nicością?