z drogi
Moderator: Tomasz Kowalczyk
wpleciony w las srebrzysty asfalt
baldachim ma z rozdartych sosen
tam halny tuli w strzępach palta
na świateł pełnych zboczach troskę
frasobliwego smutny uśmiech
na załzawione spływa liście
by nad lampiony w łunie unieść
listopadowe mgły o świcie
tam nie ma imion dat zabrakło
i samosiejką błękit z nieba
przyciąga wzrok po zieleń gładką
na ścieżkę której lepiej nie znać
wpleciony w las srebrzysty asfalt
snuje się wciąż wśród sennych cieni
niejeden raz skąpany w gwiazdach
niejedno życie musiał zmienić
baldachim ma z rozdartych sosen
tam halny tuli w strzępach palta
na świateł pełnych zboczach troskę
frasobliwego smutny uśmiech
na załzawione spływa liście
by nad lampiony w łunie unieść
listopadowe mgły o świcie
tam nie ma imion dat zabrakło
i samosiejką błękit z nieba
przyciąga wzrok po zieleń gładką
na ścieżkę której lepiej nie znać
wpleciony w las srebrzysty asfalt
snuje się wciąż wśród sennych cieni
niejeden raz skąpany w gwiazdach
niejedno życie musiał zmienić
Ostatnio zmieniony czw 01 sty, 1970 przez Colett, łącznie zmieniany 1 raz.
Zaskocz mnie, zaintryguj, zainspiruj
a wtedy - kto wie - może powiem Ci kim jestem...
a wtedy - kto wie - może powiem Ci kim jestem...