Spartaczona randka retro
Moderator: Tomasz Kowalczyk
Siadłem z nią w parku,
ot, na ławeczce
(w czasach, gdy w parkach jeszcze nie bili)
Ona w zielonej była czapeczce,
takiej jak oczy. Po krótkiej chwili
do jej kolana przysuwam nogę,
palcami lekko pieszczę jej uszko
cichutkim głosem pytam:
Czy mogę ?
Tak- odpowiada.
Już drży serduszko !
Chwytam za ręce moją dziewczynę,
do ust podnoszę ciepłe jej dłonie....
A księżyc - marszcząc srebrną łysinę -
mruknął z uśmiechem
?ech, ty gamoniu?.
ot, na ławeczce
(w czasach, gdy w parkach jeszcze nie bili)
Ona w zielonej była czapeczce,
takiej jak oczy. Po krótkiej chwili
do jej kolana przysuwam nogę,
palcami lekko pieszczę jej uszko
cichutkim głosem pytam:
Czy mogę ?
Tak- odpowiada.
Już drży serduszko !
Chwytam za ręce moją dziewczynę,
do ust podnoszę ciepłe jej dłonie....
A księżyc - marszcząc srebrną łysinę -
mruknął z uśmiechem
?ech, ty gamoniu?.
Jeśli wiem, że nic nie wiem, to jednak coś wiem, a skoro wiem, to nie jest tak, że nic nie wiem.Więc w końcu sam już nie wiem ,czy wiem, że nie wiem, czy nie wiem, że wiem.