Gloria victis?
: czw 13 sie, 2009
Pisałam do ciebie na poste restante
- nie ma się czego bać,
uśmiech gubiłam z jesiennym liściem,
jak pióra spłoszony ptak.
Pielęgnowałam fiołki nawozem z dżdżownic,
uczucia pieściłam kremem Nivea,
i kapelusze kradłam polnym strachom,
z piernikowego ciasta lepiłam dach.
Żywiłam się snami bezgrzesznie
- w biodra nie pójdą przecież,
niebieskie migdały smakują bosko
wreszcie niech padnie na ciebie.
Więc się zdarzyło, całkiem zwyczajnie
bo trudno się wciąż oszukiwać,
prawda z oliwą wypłyną na wierzch -
w zielone z miłością zawsze przegrywam.
lipiec 2009
- nie ma się czego bać,
uśmiech gubiłam z jesiennym liściem,
jak pióra spłoszony ptak.
Pielęgnowałam fiołki nawozem z dżdżownic,
uczucia pieściłam kremem Nivea,
i kapelusze kradłam polnym strachom,
z piernikowego ciasta lepiłam dach.
Żywiłam się snami bezgrzesznie
- w biodra nie pójdą przecież,
niebieskie migdały smakują bosko
wreszcie niech padnie na ciebie.
Więc się zdarzyło, całkiem zwyczajnie
bo trudno się wciąż oszukiwać,
prawda z oliwą wypłyną na wierzch -
w zielone z miłością zawsze przegrywam.
lipiec 2009