W wieczorowej sukni 13/2020
Moderator: Tomasz Kowalczyk
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
zjesiennienie
nie pytaj o miejsce
nie piłem więc nie pragnę
wody ze studni po tamtej stronie granicy
wody upłynęło wiele
i dni i lat
studnia rozpadła się a wieś porosła asfaltem i szkłem
nie pytaj o ludzi
nie znałem więc nie tęsknię ale wiem
wyszli przed świtaniem z grabiami
czeszą niebieskie łąki
z siwizny babiego lata
nie pytaj o pamięć
zwapniała
to genetyczna przypadłość wielu
narodów
wyrwanych z korzeniami
nie pytaj o miejsce
nie piłem więc nie pragnę
wody ze studni po tamtej stronie granicy
wody upłynęło wiele
i dni i lat
studnia rozpadła się a wieś porosła asfaltem i szkłem
nie pytaj o ludzi
nie znałem więc nie tęsknię ale wiem
wyszli przed świtaniem z grabiami
czeszą niebieskie łąki
z siwizny babiego lata
nie pytaj o pamięć
zwapniała
to genetyczna przypadłość wielu
narodów
wyrwanych z korzeniami
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
żałoba
to niemożliwe ale ta poduszka obok
jest ciepła
nic nie może być bardziej przerażające
od ciepła tej poduszki
chyba że poranny zapach
wody po goleniu
raz usłyszałam swoje imię
blade suche
jak szelest zeschłych liści kasztanowca
myłam wtedy schody
narastającego lęku
odtąd nie przystaję przed lustrem
ot tak tylko na chwilę
by się upewnić i odetchnąć z ulgą
głuchnę od muzyki pustego domu
od oglądania telewizji
tracę rozum
byle cię nie słyszeć
byle nie widzieć ciebie mój kochany
w paśmie odklejonej rzeczywistości
proszę
nie chcę cię nigdy więcej widzieć
to niemożliwe ale ta poduszka obok
jest ciepła
nic nie może być bardziej przerażające
od ciepła tej poduszki
chyba że poranny zapach
wody po goleniu
raz usłyszałam swoje imię
blade suche
jak szelest zeschłych liści kasztanowca
myłam wtedy schody
narastającego lęku
odtąd nie przystaję przed lustrem
ot tak tylko na chwilę
by się upewnić i odetchnąć z ulgą
głuchnę od muzyki pustego domu
od oglądania telewizji
tracę rozum
byle cię nie słyszeć
byle nie widzieć ciebie mój kochany
w paśmie odklejonej rzeczywistości
proszę
nie chcę cię nigdy więcej widzieć
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
kobieta się wiesza
ktoś bije drzwi twardą pięścią
trzeba się śpieszyć
nim kopniakiem wyważy
wszystkie pozamykane już sprawy
ten sznur to drabina do nieba
otwartego na całą szerokość światła
śpiesz się śpiesz
wyłącz ciemność póki przeraża
długością pustych korytarzy
drżą ręce nieporadne
to z pośpiechu
na pewno bo przecież nie ze strachu przed pomyłką
że to nie światło a płomień
czeka
widzę go
w karecie słońca ślepnę od blasku
tylko niech nie odjeżdża beze mnie
tylko niech na mnie zaczeka
muszę się śpieszyć i pobiec
poza krawędź
twardej pięści
ktoś bije drzwi twardą pięścią
trzeba się śpieszyć
nim kopniakiem wyważy
wszystkie pozamykane już sprawy
ten sznur to drabina do nieba
otwartego na całą szerokość światła
śpiesz się śpiesz
wyłącz ciemność póki przeraża
długością pustych korytarzy
drżą ręce nieporadne
to z pośpiechu
na pewno bo przecież nie ze strachu przed pomyłką
że to nie światło a płomień
czeka
widzę go
w karecie słońca ślepnę od blasku
tylko niech nie odjeżdża beze mnie
tylko niech na mnie zaczeka
muszę się śpieszyć i pobiec
poza krawędź
twardej pięści
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
bezsenność
Monolog Wiktorii Ulmowej
nie powinni mnie obchodzić ci ludzie
obcy jak każda litera ich języka
przecież najważniejsze są moje dzieci
ich jasne spojrzenia zmącone teraz odbiciem oczu
w których rozpycha się dorosły lęk
ile dźwięków może mieścić się
w zwykłej nocy
czy to one nie pozwalają spać spokojnie
te trzaski gałązek szamotanie się ptaków
uparte wycie psa
i ten chłód jak dotyk żelaza
nie powinni mnie obchodzić ci ludzie
ich przodkowie rozstrzelali Chrystusa
tylko dlatego że był Chrystusem i ratował Żydów przed śmiercią
wieczną
wychudzony księżyc kłuje ostrzem ciemność
drzwi uparcie przyciągają wzrok
kładę dłoń na brzuchu by ukoić przyspieszone tętno
gdybym mogła zrzucić ten ucisk ciężki jak ołowiana kula
odegnać myśl że jutro
może nie nadejść
czy jest granica
za którą nieoswojony strach rozsadza ludzkie serce
a potem jest tylko pokój i szum wiatru rozwiewającego strzępy dni
nie powinni byli mi zaufać
ci ludzie
powinni byli znaleźć kogoś o odwadze pikującego jastrzębia
albo anioła
boję się
tak bardzo boję się
Chrystusa pytającego czy godnie przyjęłam pod swój dach tych
którzy Go zabili
Monolog Wiktorii Ulmowej
nie powinni mnie obchodzić ci ludzie
obcy jak każda litera ich języka
przecież najważniejsze są moje dzieci
ich jasne spojrzenia zmącone teraz odbiciem oczu
w których rozpycha się dorosły lęk
ile dźwięków może mieścić się
w zwykłej nocy
czy to one nie pozwalają spać spokojnie
te trzaski gałązek szamotanie się ptaków
uparte wycie psa
i ten chłód jak dotyk żelaza
nie powinni mnie obchodzić ci ludzie
ich przodkowie rozstrzelali Chrystusa
tylko dlatego że był Chrystusem i ratował Żydów przed śmiercią
wieczną
wychudzony księżyc kłuje ostrzem ciemność
drzwi uparcie przyciągają wzrok
kładę dłoń na brzuchu by ukoić przyspieszone tętno
gdybym mogła zrzucić ten ucisk ciężki jak ołowiana kula
odegnać myśl że jutro
może nie nadejść
czy jest granica
za którą nieoswojony strach rozsadza ludzkie serce
a potem jest tylko pokój i szum wiatru rozwiewającego strzępy dni
nie powinni byli mi zaufać
ci ludzie
powinni byli znaleźć kogoś o odwadze pikującego jastrzębia
albo anioła
boję się
tak bardzo boję się
Chrystusa pytającego czy godnie przyjęłam pod swój dach tych
którzy Go zabili
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
stara a głupia
zdaje ci się że idziesz ku Everestom
a na drugie ci Marco Polo
spójrz jak szybko za tobą zasypują ślady ognisk
popiół napełni gardła ptaków
nikt nie będzie płakał
po zgaszonych światłach
zdaje ci się że zasiedlasz brzegi dziewiczej wyspy
patrz stonogi biurowców obsiadły
nadmorski asfalt
piasek wysypie się z klepsydry
nikt nie będzie płakał
nad nieważną śmiercią poranka
ten cyrkowy namiot zbudowano na stołkach
podpartych drabinami
szczury piłują kolejne szczeble
wyjdź póki czas
uciekaj za najdalszą siódmą rzekę
odepnij czerwone szelki i wreszcie dorośnij
mój ty pępku ego
zdaje ci się że idziesz ku Everestom
a na drugie ci Marco Polo
spójrz jak szybko za tobą zasypują ślady ognisk
popiół napełni gardła ptaków
nikt nie będzie płakał
po zgaszonych światłach
zdaje ci się że zasiedlasz brzegi dziewiczej wyspy
patrz stonogi biurowców obsiadły
nadmorski asfalt
piasek wysypie się z klepsydry
nikt nie będzie płakał
nad nieważną śmiercią poranka
ten cyrkowy namiot zbudowano na stołkach
podpartych drabinami
szczury piłują kolejne szczeble
wyjdź póki czas
uciekaj za najdalszą siódmą rzekę
odepnij czerwone szelki i wreszcie dorośnij
mój ty pępku ego
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
spacer
mojemu dziecku, które na szczęście jeszcze nie umie czytać
powinnam unikać wilgoci
zmiany pogody wywołują ból
a deszcz i wiatr
są tak trudne we współżyciu
kałuże to nie oceany
na których nikt mnie nie wytropi
i nie przywlecze jak rybę w sieci
pod próg rezerwatu ochrony ścisłej miseczki z kaszką
o czaszę parasolki tłucze werbel wzywający
do wymarszu
do służby
do wiecznej warty na straży pieluch
powinnam unikać wilgoci
skleja tusz na rzęsach
maluje sińce pod oczami
jakbym nie spała tylko całą noc
moje ziarenko
miną wieki nim staniesz się drzewem
może wtedy zrozumiesz
cierpienie pękającej skorupy kasztanowca
gdy ją rozrywa zalążek nowego życia
mojemu dziecku, które na szczęście jeszcze nie umie czytać
powinnam unikać wilgoci
zmiany pogody wywołują ból
a deszcz i wiatr
są tak trudne we współżyciu
kałuże to nie oceany
na których nikt mnie nie wytropi
i nie przywlecze jak rybę w sieci
pod próg rezerwatu ochrony ścisłej miseczki z kaszką
o czaszę parasolki tłucze werbel wzywający
do wymarszu
do służby
do wiecznej warty na straży pieluch
powinnam unikać wilgoci
skleja tusz na rzęsach
maluje sińce pod oczami
jakbym nie spała tylko całą noc
moje ziarenko
miną wieki nim staniesz się drzewem
może wtedy zrozumiesz
cierpienie pękającej skorupy kasztanowca
gdy ją rozrywa zalążek nowego życia
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
znowu niezadowolona
mam być szczęśliwa
przynajmniej uśmiechnięta
ale w kącikach ust wykwita krzywy grymas
więc chowam się po kątach udając pająka
możesz mnie rozgnieść jednym uderzeniem kapcia
ogarnij się
umaluj i ubierz jakoś inaczej
mogłabyś też w końcu schudnąć
dla zdrowia
żywię się resztkami
twojej miłości
chowam pod poduszkę okruchy ciepłych słów
zapasy na długą zimową noc
nigdy się mnie nie nauczyłeś
mylisz moją rozpacz z gniewem
a żal z brakiem ukontentowania
oddalasz się na odległość kija
dla własnego błogostanu
dawno już przestałam być motylem
wracam do kokonu
chcę tam pozostać do końca tej lodowcowej epoki
wiem
odwilż nigdy nie przyjdzie
już przestałam się za nas modlić
mam być szczęśliwa
przynajmniej uśmiechnięta
ale w kącikach ust wykwita krzywy grymas
więc chowam się po kątach udając pająka
możesz mnie rozgnieść jednym uderzeniem kapcia
ogarnij się
umaluj i ubierz jakoś inaczej
mogłabyś też w końcu schudnąć
dla zdrowia
żywię się resztkami
twojej miłości
chowam pod poduszkę okruchy ciepłych słów
zapasy na długą zimową noc
nigdy się mnie nie nauczyłeś
mylisz moją rozpacz z gniewem
a żal z brakiem ukontentowania
oddalasz się na odległość kija
dla własnego błogostanu
dawno już przestałam być motylem
wracam do kokonu
chcę tam pozostać do końca tej lodowcowej epoki
wiem
odwilż nigdy nie przyjdzie
już przestałam się za nas modlić
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
nad rzeką lipiec 2021
wśród rozpasanych niezżętych hektarów
zasiedliliśmy swoje m prawem
rozłożonej w trawie maty do jogi
nieudolnie udajesz romantyka
nawet poetę
łysiejący czarny wilk w lakierkach recytuje strofy o przemijaniu
przy latte i bułkach z żółtym serem
kupionych na stacji benzynowej
jakie to żałosne
potem jutro a za rok a za sto plany zaplanowane
logika konsekwencja konto
słowa słodsze od zapachu akacji kuszą miłośniczkę prozy
kto wie
gdyby nie ten krawat w pospolite cętki
w tej rzece utopił się ktoś w czterdziestym czwartym
a może go Niemcy zabili a może i Ruskie
ludzie we wsi różnie gadają
co mi tam Niemcy i czterdziesty czwarty rzeka i kości toczone po dnie
upał ściąga koszulę
odsłania plecy w które nikt nie wyceluje lufy karabinu poza słonecznym promieniem
perli się woda
burzy poczucie odpowiedzialności
tak tu pięknie na krótką miłość jak nie z baśni
ja
współczesna Roszpunka w koniczynowym wianku
biała naiwna owca
kopytkiem trącam lato
wśród rozpasanych niezżętych hektarów
zasiedliliśmy swoje m prawem
rozłożonej w trawie maty do jogi
nieudolnie udajesz romantyka
nawet poetę
łysiejący czarny wilk w lakierkach recytuje strofy o przemijaniu
przy latte i bułkach z żółtym serem
kupionych na stacji benzynowej
jakie to żałosne
potem jutro a za rok a za sto plany zaplanowane
logika konsekwencja konto
słowa słodsze od zapachu akacji kuszą miłośniczkę prozy
kto wie
gdyby nie ten krawat w pospolite cętki
w tej rzece utopił się ktoś w czterdziestym czwartym
a może go Niemcy zabili a może i Ruskie
ludzie we wsi różnie gadają
co mi tam Niemcy i czterdziesty czwarty rzeka i kości toczone po dnie
upał ściąga koszulę
odsłania plecy w które nikt nie wyceluje lufy karabinu poza słonecznym promieniem
perli się woda
burzy poczucie odpowiedzialności
tak tu pięknie na krótką miłość jak nie z baśni
ja
współczesna Roszpunka w koniczynowym wianku
biała naiwna owca
kopytkiem trącam lato
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
opady wciąż opady
ja umrę tej nocy
jak umierałam każdej poprzedniej
odkąd wyszedłeś w ulewę
wychodząc zapomniałeś parasola wrócisz po niego
umrę kochany
banalnie z tęsknoty
jak w wierszu prowincjonalnej poetki
ale dziś znowu pada Boże jakie to szczęście że pada
umrę razem z tobą
tyle razy cię w sobie zamykałam może nie dość szczelnie
kałuże coraz głębsze i coraz dalej się rozchodzą
kręgi na wodzie
umrę przy otwartym oknie
bliżej nieba nic że moknie poduszka
deszcz szumi jak morze w nim obietnica przypływu
spiesz się niedługo zamieni się
w śnieg
ja umrę tej nocy
jak umierałam każdej poprzedniej
odkąd wyszedłeś w ulewę
wychodząc zapomniałeś parasola wrócisz po niego
umrę kochany
banalnie z tęsknoty
jak w wierszu prowincjonalnej poetki
ale dziś znowu pada Boże jakie to szczęście że pada
umrę razem z tobą
tyle razy cię w sobie zamykałam może nie dość szczelnie
kałuże coraz głębsze i coraz dalej się rozchodzą
kręgi na wodzie
umrę przy otwartym oknie
bliżej nieba nic że moknie poduszka
deszcz szumi jak morze w nim obietnica przypływu
spiesz się niedługo zamieni się
w śnieg
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
papierowe lata
w tamtym ogrodzie
jabłonki pamiętały czas sadzenia domów
strojnych w lipcowe płomienie malw
pamiętały też czas siekier
za młodu rozkładały ramiona jak parasole
nad poetką której nie było stać
na żadną lipę
ta zaś wolała wzdychanie do modnego malinowego chruśniaka
banalnych bzów i słowików
odganiając się wiecznym piórem od skuszonych letnią słodyczą os
pewnego złego dnia przyszli oni
wypędzili z podmohylewskiego edenu
ludzi
bydło
i dobre skrzaty mieszkające pod progiem
pień jabłoni okazał się twardszy niż nakazy historii
potężniejszy niż pożar trawiący nawłoć wspierającą graniczny płot
zhardział do samych korzeni oplatając
kawałek ziemi
trwa
zdziczałe jabłka umierają na niej co roku
w tamtym ogrodzie
jabłonki pamiętały czas sadzenia domów
strojnych w lipcowe płomienie malw
pamiętały też czas siekier
za młodu rozkładały ramiona jak parasole
nad poetką której nie było stać
na żadną lipę
ta zaś wolała wzdychanie do modnego malinowego chruśniaka
banalnych bzów i słowików
odganiając się wiecznym piórem od skuszonych letnią słodyczą os
pewnego złego dnia przyszli oni
wypędzili z podmohylewskiego edenu
ludzi
bydło
i dobre skrzaty mieszkające pod progiem
pień jabłoni okazał się twardszy niż nakazy historii
potężniejszy niż pożar trawiący nawłoć wspierającą graniczny płot
zhardział do samych korzeni oplatając
kawałek ziemi
trwa
zdziczałe jabłka umierają na niej co roku
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
- Mariola Kruszewska
- Posty: 12383
- Rejestracja: czw 24 lip, 2008
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
z walizką na kółkach
najbardziej przeraziło mnie
że biegła przez pokój w szpilkach
kapcie tkwiły przy wejściowych drzwiach jakby się mogły jeszcze na coś przydać
metalowe podkówki odciskały piętno w parkiecie
a przecież we dwoje kładliśmy lakier na każdą deseczkę pięknie
niczym artyści
przyćpaliśmy wtedy trochę i to nas niezmiernie rozbawiło
chciała mieć wymarzone łóżko więc zanim je sprowadziłem
kochaliśmy się na tej podłodze twardej jak późniejszy sen
jak mogła tak ją zdeptać tymi buciorami
naszą ziemię
naszą wyspę
najbardziej przeraziło mnie
że biegła przez pokój w szpilkach
kapcie tkwiły przy wejściowych drzwiach jakby się mogły jeszcze na coś przydać
metalowe podkówki odciskały piętno w parkiecie
a przecież we dwoje kładliśmy lakier na każdą deseczkę pięknie
niczym artyści
przyćpaliśmy wtedy trochę i to nas niezmiernie rozbawiło
chciała mieć wymarzone łóżko więc zanim je sprowadziłem
kochaliśmy się na tej podłodze twardej jak późniejszy sen
jak mogła tak ją zdeptać tymi buciorami
naszą ziemię
naszą wyspę
Ojcze nasz, (...) przyjdź królestwo Twoje.
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde
Nie uczę, nie mam patentu na rację. emde