Gieorgij Iwanow - SONET - LIST
Moderator: Tomasz Kowalczyk
SONET – LIST
Igorowi Siewierianinowi
Długo czekałem na wieści od Pana,
Ale ich nie ma, co bardzo mnie rani.
Czemu Pan zamilkł, panie Siewierianin,
W mieście, gdzie odgłos pancerzy i wrzawa?
Noc sączy złotą ekstazę nade mną,
Za chmurą - księżyc, niczym łuk Diany…
Ach, ten świat nocny – tajemny, nieznany,
Zda się, że niebo i ziemia - to jedno.
Scherzo Szopena dochodzi z oddali,
Serce rozłąką się smuci i żali.
Spadają liście i zimy czas bliski.
Róż nie ma, lilii, nie kwitną piwonie*,
Smutno mi tutaj, zapomniał Pan o mnie…
Proszę napisać, wciąż czekam na listy!
*w oryginale - konwalie
СОНЕТ-ПОСЛАНИЕ
Игорю Северянину
Я долго ждал послания от Вас,
Но нет его и я тоской изранен.
Зачем Вы смолкли, Игорь Северянин,
Там в городе, где гам и звон кирас?
Ночь надо мной струит златой экстаз,
Дрожит во мгле неверный лук Дианин...
Ах, мир ночной загадочен и странен,
И кажется, что твердь с землей слилась.
Звучит вдали Шопеновское скерцо,
В томительной разлуке тонет сердце,
Лист падает и близится зима.
Уж нет ни роз, ни ландышей, ни лилий;
Я здесь грущу, и Вы меня забыли...
Пишите же, -- я жду от Вас письма!
Igorowi Siewierianinowi
Długo czekałem na wieści od Pana,
Ale ich nie ma, co bardzo mnie rani.
Czemu Pan zamilkł, panie Siewierianin,
W mieście, gdzie odgłos pancerzy i wrzawa?
Noc sączy złotą ekstazę nade mną,
Za chmurą - księżyc, niczym łuk Diany…
Ach, ten świat nocny – tajemny, nieznany,
Zda się, że niebo i ziemia - to jedno.
Scherzo Szopena dochodzi z oddali,
Serce rozłąką się smuci i żali.
Spadają liście i zimy czas bliski.
Róż nie ma, lilii, nie kwitną piwonie*,
Smutno mi tutaj, zapomniał Pan o mnie…
Proszę napisać, wciąż czekam na listy!
*w oryginale - konwalie
СОНЕТ-ПОСЛАНИЕ
Игорю Северянину
Я долго ждал послания от Вас,
Но нет его и я тоской изранен.
Зачем Вы смолкли, Игорь Северянин,
Там в городе, где гам и звон кирас?
Ночь надо мной струит златой экстаз,
Дрожит во мгле неверный лук Дианин...
Ах, мир ночной загадочен и странен,
И кажется, что твердь с землей слилась.
Звучит вдали Шопеновское скерцо,
В томительной разлуке тонет сердце,
Лист падает и близится зима.
Уж нет ни роз, ни ландышей, ни лилий;
Я здесь грущу, и Вы меня забыли...
Пишите же, -- я жду от Вас письма!
Ostatnio zmieniony sob 22 sie, 2020 przez Liliana, łącznie zmieniany 1 raz.
wiem, że nic nie wiem, ale staram się dowiedzieć,
Ależ to piękne!Liliana pisze:Noc sączy złotą ekstazę nade mną,
Za chmurą - księżyc, niczym łuk Diany…
Ach, ten świat nocny – tajemny, nieznany,
Zda się, że niebo i ziemia - to jedno.
Zgaduję tylko, że przyjaźń obu poetów musiała być czymś niezwykłym...
Vesper,
sporo osób zagląda do przekładów, ale mało kto zostawia komentarz. Twoja obecność bardzo mnie ucieszyła.
A oto geneza powstania Sonetu-listu:
Gieorgij Iwanow (1894-1958) poznał Igora Siewierianina (właśc. Igor Wasiljewicz Łotariew, 1887 – 1941) w 1910 r. Uczył się wtedy w szkole kadetów w Petersburgu. Będąc w księgarni, wziął do ręki książeczkę z wierszami Siewierianina, otworzył na chybił trafił (a trafił na wiersz „Karetka kurtyzanki”) i bardzo go ta twórczość zainteresowała. Zamiast na zajęcia pojechał do domu Siewierianina i tak zaczęła się ich znajomość. Widywali się często, poznawali swoje wiersze, dyskutowali o nich. Siewierianin doceniał talent młodszego kolegi i świeżość jego poezji. Kiedy skończył się rok szkolny, Iwanow wyjechał. Czekał na wiadomości od Siewierianina, a gdy te nie nadchodziły, napisał powyższy wiersz.
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie
sporo osób zagląda do przekładów, ale mało kto zostawia komentarz. Twoja obecność bardzo mnie ucieszyła.
A oto geneza powstania Sonetu-listu:
Gieorgij Iwanow (1894-1958) poznał Igora Siewierianina (właśc. Igor Wasiljewicz Łotariew, 1887 – 1941) w 1910 r. Uczył się wtedy w szkole kadetów w Petersburgu. Będąc w księgarni, wziął do ręki książeczkę z wierszami Siewierianina, otworzył na chybił trafił (a trafił na wiersz „Karetka kurtyzanki”) i bardzo go ta twórczość zainteresowała. Zamiast na zajęcia pojechał do domu Siewierianina i tak zaczęła się ich znajomość. Widywali się często, poznawali swoje wiersze, dyskutowali o nich. Siewierianin doceniał talent młodszego kolegi i świeżość jego poezji. Kiedy skończył się rok szkolny, Iwanow wyjechał. Czekał na wiadomości od Siewierianina, a gdy te nie nadchodziły, napisał powyższy wiersz.
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie
wiem, że nic nie wiem, ale staram się dowiedzieć,
Być może wychodzą z takiego samego założenia, co ja do niedawna: jak mogą komentować przekład, nie znając języka oryginału? Zastanawiałam się, czy mam prawo wypowiadać się w kwestii tekstu... Ale SONET - LIST ujął mnie tak bardzo, że zebrałam się na odwagęLiliana pisze:sporo osób zagląda do przekładów, ale mało kto zostawia komentarz.
Zdaje się - kiedyś to było bardziej możliwe, niż dziś... Już sobie wyobrażam, jak każdy miłośnik danego poety jedzie do niego do domu, a ten wita przybysza z otwartymi ramionamiLiliana pisze: Zamiast na zajęcia pojechał do domu Siewierianina i tak zaczęła się ich znajomość.
Dziękuję za tę opowieść, Liliano
Cóż, to było ponad sto lat temu, czasy się zmieniły.Vesper pisze:Zamiast na zajęcia pojechał do domu Siewierianina i tak zaczęła się ich znajomość.
Zdaje się - kiedyś to było bardziej możliwe, niż dziś...
wiem, że nic nie wiem, ale staram się dowiedzieć,