*** ( i znowu piszę)
Moderator: Tomasz Kowalczyk
Wielka księga leży na stole, powyginane rogi
zaświadczają o powrotach. Rozliczam się
z dorysowanych wąsów, powyrywanych kartek
i klepanej modlitwy, po której szybko przychodzi sen.
Od lat piszę ten wiersz.
Powiedziano, że należy przechować
w sobie ufność dziecka,
niestety,
z każdym wersetem
mnożę pytania.
Zadziwiana wielokrotnie
nie potrafię wyrzec się miękkości gliny
i nie dowierzam,
że ktoś odlicza dni.
Spotkana na bezdrożu osoba
pojawiła się z kompasem
we właściwym momencie
Kim była? Nie wiem.
Od lat piszę ten wiersz
zmiennymi akordami.
Pustosłowie jest ciężarem
niedającym możliwości
sformułowania najzwyklejszej prośby
o szczęśliwy dzień, bo zjawiają się
odcienie i drwią.
Jestem jedną z miliona, czy milion
jest we mnie?
Od lat z wiarą piszę ten wiersz
zaświadczają o powrotach. Rozliczam się
z dorysowanych wąsów, powyrywanych kartek
i klepanej modlitwy, po której szybko przychodzi sen.
Od lat piszę ten wiersz.
Powiedziano, że należy przechować
w sobie ufność dziecka,
niestety,
z każdym wersetem
mnożę pytania.
Zadziwiana wielokrotnie
nie potrafię wyrzec się miękkości gliny
i nie dowierzam,
że ktoś odlicza dni.
Spotkana na bezdrożu osoba
pojawiła się z kompasem
we właściwym momencie
Kim była? Nie wiem.
Od lat piszę ten wiersz
zmiennymi akordami.
Pustosłowie jest ciężarem
niedającym możliwości
sformułowania najzwyklejszej prośby
o szczęśliwy dzień, bo zjawiają się
odcienie i drwią.
Jestem jedną z miliona, czy milion
jest we mnie?
Od lat z wiarą piszę ten wiersz