Gender prowincjonalna
Moderator: Tomasz Kowalczyk
SCENA 1
Korytarz urzędu
Pani Nadsprzątająca
Pani Sprzątająca
PS / czyli Pani Sprzątająca / :
Pani Zosiu, co pani dzisiaj jakaś taka…Niedookreślona jakby.
PNs / czyli Pani Nadsprzątająca / :
A za późno wstałam… sie nie umalowałam i za chłopa dziś robie.
PS :
O żesz…/ krygując się z lekka / A ja …z pół nocy nie spałam…Takie mnie myśli nachodziły…No mówie pani… panu… że sama już nie wiem…
PNs :
A bo z wami babami to tak zawsze…Nic tylko wyobraźnia…
PS :
A pani, panem Zofią na stałe, czy tylko do jutra ?
PNs :
A co pani do tego ?
PS :
No wie pan / kokieteryjnie poprawia włosy / dla mnie to może być ważne…
PNs :
Aaa…Taaa…To sie zobaczy, co przeważy. Może będzie tak, a może siak…Teraz nie ma czasu na głupoty, my tu gadu gadu, a robota stygnie.
No łap się pani za mopa, bo mnie cholera tłucze jak widze takie nieróbstwo.
PS :
No właśnie! Męski szowinista robota w człowieku widzi zamiast kobietę zobaczyć.
PNs :
Kobiete to ja mogę, proszę pani, ale po pracy, a w robocie nie bede, bo mam zasady.
PS :
A, chyba, że tak. To ja zaczekam…
PNs :
No, nie wiem czy warto… / rozglądając się / A Frani to dzisiaj ni ma ?
PS :
No masz! Frani się mu zachciewa…Na urlopie przecież.
PNs :
A tak, rzeczywiście…Zapomniałam / poprawia się / - Łem
PS :
/ przyglądając się niepewnie swoim narzędziom /
Panie Zofia, a masz pan pewność, że za mopa…?
PNs :
Co ?
PS :
No za co mam się teraz łapać ? Za mopa, czy mopkę ? Jak pan uważa ?
PNs :
Że jak niby ?
PS :
No taki problem ontologiczny mam. Niejasność onomastyczną.
PNs :
Jaką ?
A… cholera jasna - weź się pani za szmate nawet, bo już blisko siódma, dyrekcja przyjdzie i zaś bedzie morde darła.
PS :
Jednak straszny tradycjonalista z pana…/ z niesmakiem /
Ale czegóż można się spodziewać po facecie…
PNs :
Do roboty, do roboty…
/ wchodzi dyrektor /
PNs :
/ z wyrzutem /
A nie mówiłem…
PS :
A zamiast mówić, trzeba było robić.
Dyrektor :
Dzień dobry paniom.
PNs, PS :
Dzień dobry panie dyrektorze.
PNs :
My tu jeszcze nie wszystko…a pan już...
Dyrektor :
Pani pozwoli ze mną pani Zosiu. Do gabinetu.
A co to pani dzisiaj taka jakaś jakby przemęczona, że tak powiem?
/ z zaniepokojeniem /
Może głowa boli ?
PNs :
Ee...nie , nie…Tylko tak jakoś źle spałam…
/ odchodzą /
PS:
/ do siebie z westchnieniem /
I znów mamy „jasność w temacie”.
SCENA 2
PS :
/ do wracającej Pani Nadsprzątającej /
I co, mobbingował ?
PNs :
Monopolizował.
PS :
Tak z rana ?
PNs:
Mówił do mnie : mmmm...moja jedyna...
PS :
/ cierpko /
Może jodyna raczej ?
PNs : ?
PS :
No, że niby na ranę…Bo był wczoraj u burmistrza, to poraniony wrócił.
PNs :
Aaa…E nie, co pani. Dobrzem słyszała : je - dy - na.
PS :
Czyli molestował.
PNs :
No, molestant to on jest proszę pani niewielki.
PS :
/śmiejąc się /
Już pewniej malwersant.
PNs :
Ale w gębie mocny. Uuu… mocarny!
PS :
Jak to dyrekcja.
Ja panie Zosiu, już pod różną dyrekcją byłam, to wiem, że w gębie każda mocna.
Ale zaraz... Zoś jest znowu Zosią ?
PNs :
No wie Dziunia, po takiej rozmowie...
Powiedział, że musze sie samookreślić, bo świat dziś wymaga zdecydowanych konkretów.
A że konkretnie był zdecydowany, to sie określiłam na chwile i po sprawie.
PS
/ z rezygnacją / :
Tak tak, życie nas ciągle zaskakuje swoją oczywistością .
PNs :
A tam znowuż wielkiego zaskoczenia nie było.
Korytarz urzędu
Pani Nadsprzątająca
Pani Sprzątająca
PS / czyli Pani Sprzątająca / :
Pani Zosiu, co pani dzisiaj jakaś taka…Niedookreślona jakby.
PNs / czyli Pani Nadsprzątająca / :
A za późno wstałam… sie nie umalowałam i za chłopa dziś robie.
PS :
O żesz…/ krygując się z lekka / A ja …z pół nocy nie spałam…Takie mnie myśli nachodziły…No mówie pani… panu… że sama już nie wiem…
PNs :
A bo z wami babami to tak zawsze…Nic tylko wyobraźnia…
PS :
A pani, panem Zofią na stałe, czy tylko do jutra ?
PNs :
A co pani do tego ?
PS :
No wie pan / kokieteryjnie poprawia włosy / dla mnie to może być ważne…
PNs :
Aaa…Taaa…To sie zobaczy, co przeważy. Może będzie tak, a może siak…Teraz nie ma czasu na głupoty, my tu gadu gadu, a robota stygnie.
No łap się pani za mopa, bo mnie cholera tłucze jak widze takie nieróbstwo.
PS :
No właśnie! Męski szowinista robota w człowieku widzi zamiast kobietę zobaczyć.
PNs :
Kobiete to ja mogę, proszę pani, ale po pracy, a w robocie nie bede, bo mam zasady.
PS :
A, chyba, że tak. To ja zaczekam…
PNs :
No, nie wiem czy warto… / rozglądając się / A Frani to dzisiaj ni ma ?
PS :
No masz! Frani się mu zachciewa…Na urlopie przecież.
PNs :
A tak, rzeczywiście…Zapomniałam / poprawia się / - Łem
PS :
/ przyglądając się niepewnie swoim narzędziom /
Panie Zofia, a masz pan pewność, że za mopa…?
PNs :
Co ?
PS :
No za co mam się teraz łapać ? Za mopa, czy mopkę ? Jak pan uważa ?
PNs :
Że jak niby ?
PS :
No taki problem ontologiczny mam. Niejasność onomastyczną.
PNs :
Jaką ?
A… cholera jasna - weź się pani za szmate nawet, bo już blisko siódma, dyrekcja przyjdzie i zaś bedzie morde darła.
PS :
Jednak straszny tradycjonalista z pana…/ z niesmakiem /
Ale czegóż można się spodziewać po facecie…
PNs :
Do roboty, do roboty…
/ wchodzi dyrektor /
PNs :
/ z wyrzutem /
A nie mówiłem…
PS :
A zamiast mówić, trzeba było robić.
Dyrektor :
Dzień dobry paniom.
PNs, PS :
Dzień dobry panie dyrektorze.
PNs :
My tu jeszcze nie wszystko…a pan już...
Dyrektor :
Pani pozwoli ze mną pani Zosiu. Do gabinetu.
A co to pani dzisiaj taka jakaś jakby przemęczona, że tak powiem?
/ z zaniepokojeniem /
Może głowa boli ?
PNs :
Ee...nie , nie…Tylko tak jakoś źle spałam…
/ odchodzą /
PS:
/ do siebie z westchnieniem /
I znów mamy „jasność w temacie”.
SCENA 2
PS :
/ do wracającej Pani Nadsprzątającej /
I co, mobbingował ?
PNs :
Monopolizował.
PS :
Tak z rana ?
PNs:
Mówił do mnie : mmmm...moja jedyna...
PS :
/ cierpko /
Może jodyna raczej ?
PNs : ?
PS :
No, że niby na ranę…Bo był wczoraj u burmistrza, to poraniony wrócił.
PNs :
Aaa…E nie, co pani. Dobrzem słyszała : je - dy - na.
PS :
Czyli molestował.
PNs :
No, molestant to on jest proszę pani niewielki.
PS :
/śmiejąc się /
Już pewniej malwersant.
PNs :
Ale w gębie mocny. Uuu… mocarny!
PS :
Jak to dyrekcja.
Ja panie Zosiu, już pod różną dyrekcją byłam, to wiem, że w gębie każda mocna.
Ale zaraz... Zoś jest znowu Zosią ?
PNs :
No wie Dziunia, po takiej rozmowie...
Powiedział, że musze sie samookreślić, bo świat dziś wymaga zdecydowanych konkretów.
A że konkretnie był zdecydowany, to sie określiłam na chwile i po sprawie.
PS
/ z rezygnacją / :
Tak tak, życie nas ciągle zaskakuje swoją oczywistością .
PNs :
A tam znowuż wielkiego zaskoczenia nie było.
Ostatnio zmieniony pt 17 lip, 2015 przez Rys-ownik, łącznie zmieniany 1 raz.
jaki tam znowu eksperyment, przeca sama prawda wyszła, jak szydło...sama nie wiem, bo niby do roboty to baba, do nic nierobienia, to chłop.Chyba zgłupiałam...może zgłupiałem. Bożiczku i wszystkie kiecki zamienić, a to kosztuje niemało, ale leniuchować lubię....mam kręćka, więc pozostaję niedookreślona!